Chory dopłaci do droższej soczewki. Czy to początek współpłacenia?

Udostępnij:
Wszystko wskazuje na to, że tak. Ministerstwo zdrowia pracuje nad projektem ustawy o wyrobach medycznych, która umożliwi pacjentom dokonywanie dopłat w sytuacji, gdy - podczas korzystania z refundacji NFZ - będą chcieli mieć dostęp do droższego wyrobu nieobjętego publicznym finansowaniem. Eksperci chwalą ten pomysł.
Obecny system ochrony zdrowia funkcjonuje w większości przypadków tak, że pacjent musi skorzystać ze standardu oferowanego przez NFZ lub w stu procentach pokryć koszt leczenia prywatnego. Z zapowiedzi resortu wynika, że powyższa sytuacja ma się wkrótce zmienić.

Jak dowiedział się "Menedżer Zdrowia", decyzją kolegium resortu z 20 kwietnia 2016 roku projekt ustawy o refundacji wyrobów medycznych został skierowany do uzgodnień wewnętrznych z 10 dniowym terminem zgłaszania uwag. - Projekt po uzgodnieniach wewnętrznych i zaakceptowaniu przez kierownictwo resortu zostanie skierowany do uzgodnień zewnętrznych i w ten sposób stanie się powszechnie dostępny - poinformowała nas Milena Kruszewska, rzeczniczka ministerstwa.

Ustawa wprowadzi w stosunku do wyrobów medycznych zasadę analogiczną do finansowania leków. Państwo wyznaczy limit, do którego będzie finansować dany wyrób w ramach procedury, a pacjent będzie miał jednoznacznie możliwość skorzystania ze świadczenia w wyznaczonym standardzie lub dopłaty do procedury, jeśli będzie chciał skorzystać z nowocześniejszego wyrobu medycznego.

O to, czy zapowiedzi resortu to dobre rozwiązanie i czy można jest uznać za krok w kierunku wprowadzenia współpłacenia, spytaliśmy ekspertów.

Janusz Szafraniec, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED:
- Nie można przecież zabronić ludziom dbania o zachowanie, czy też odzyskanie zdrowia oraz troski o maksymalny komfort życia po chorobie, co przejawia się właśnie w chęci bycia leczonym najnowocześniejszymi technologiami i przy użyciu najnowszego sprzętu. Zapowiadana zmiana to również korzyści dla szpitali, które będą mogły zaoferować lepszy standard leczenia oraz dla lekarzy, którzy będą mieli możliwość leczenia przy użyciu najnowocześniejszych technologii.

- Każdy pacjent chce mieć możliwość korzystania ze świadczeń zdrowotnych najwyższej jakości. Polskiego budżetu na tę najwyższą jakość nie stać. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że pieniędzy na ochronę zdrowia jest za mało.

Agnieszka Pachciarz, była prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, radca prawny, ekspert Najwyższej Izby Kontroli:
- Pomysł wielokrotnie poruszany, niestety bez finału w postaci zmian legislacyjnych. Trzeba też powiedzieć, że jest trudny w wymiarze politycznym. W tym kontekście informacja o entuzjazmie przedstawiciela "Polmedu" wydaje się nadmiernie optymistyczna.

- W przypadku używania produktu medycznego w połączeniu z udzieleniem świadczenia, jak przy usunięciu zaćmy lub endoprotezoplastyki konieczne byłoby określenie standardu, który oferuje państwo bez dopłat. Równie niezbędne jest określenie zasad dopłat. Swojego czasu obowiązywała taka możliwość w przypadku usług stomatologicznych, wówczas brak dokładnej regulacji, zwłaszcza skali dopłat, doprowadził do wielu nieprawidłowości i bardzo często nadmiernego obciążania pacjentów. Taka zmiana powinna dać jasną możliwość wyboru przez pacjenta, oczywiście przy wsparciu lekarza, optymalnego dla niego produktu medycznego np. soczewki czy protezy bo obecnie najczęściej nie ma ta to wpływu. Dobra regulacja stworzyłaby dla pacjenta czyste relacje między rynkiem publicznego płatnika a sferą gdzie pacjent chce i może skorzystać z usługi ze własnych środków poza publicznym-obowiązkowym ubezpieczeniem. Także w ostatnich latach było wiele kontrowersji wokół tzw. dopłat, a w tym wielu przypadków pobierania dodatkowych pieniędzy od pacjentów. Warto zdecydowanie podkreślić, że obecny stan prawny na to nie pozwala, poza sytuacjami wskazanymi w ustawie, co dotyczy np. leków czy transportu medycznego.

- Odrębnym problemem jest wprowadzenie dobrej regulacji dotyczącej wyrobów medycznych. Jeśli pomysłodawcy tych zmian zmodyfikują obie sprawy to byłoby to duże osiągniecie. W ramach regulacji dotyczącej produktów leczniczych wyzwaniem są też zmiany dotyczące sposobu otrzymywania przez pacjentów tychże produktów. Mam na myśli sytuację kiedy sprzęt medyczny jest niezbędny do leczenia, rehabilitacji czy funkcjonowania po lub w związku z leczeniem. Materia ta niestety nadal pozostawia wiele do życzenia.

Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Kierunek zmian, jeśli miałyby polegać na uzależnieniu finansowania ze środków publicznych wyrobów medycznych o udowodnionej jakości i skuteczności, uważam za słuszny. Realizacja w praktyce jest jednak niezmiernie złożona. Ocena technologii w przypadku wyrobów medycznych jest dziedziną znaczniej słabiej rozwiniętą niż w przypadku leków. Przeprowadzanych jest zdecydowanie mniej badań i w związku z tym znacznie trudniej obiektywnie rozpatrzyć, czy dany wyrób powinien znaleźć się na liście refundacyjnej, w jakich wskazaniach, w jakiej ilości i tak dalej.

- Rodzi to spore ryzyko podejmowania decyzji, które następnie będą kwestionowane przez samych pacjentów, profesjonalistów medycznych a także konkurencyjnych producentów tychże wyrobów. Pozostaje zatem albo zbudowanie w administracji resortu (i jego agend) o niezbędnych kompetencjach w zakresie oceny jakości stosowanych wyrobów lub poprzestaniu jedynie na kryterium ceny. To drugie rozwiązanie z pewnością przyniesie więcej szkód niż pożytku.

- Bez wątpienia jednak warto podjąć próbę zmian, które szczególnie pilne są w przypadku finansowania zaopatrzenia ortopedycznego. W przypadku wyrobów stosowanych w ramach leczenia szpitalnego niezbędne byłoby poprzedzenie ewentualnych zmian dokładną analizą obecnej sytuacji. W chwili obecnej ani ministerstwo ani NFZ nie ma pełnych, szczegółowych danych o stosowanych wszczepialnych wyrobach medycznych. Warto też pamiętać, że wyodrębnienie strumienia finansowania na wyroby i same świadczenia z pewnością zwiększy obciążenie biurokratyczne szpitali i płatnika.

Grzegorz Ziemniak, wiceprezes zarządu Instytutu Zdrowia i Demokracji:
- Zapowiedź ministerstwa mówiąca o odblokowaniu mechanizmu współpłacenia za lepszy standard jakości wyrobów medycznych to znakomita informacja przede wszystkim dla pacjentów, ale i świadczeniodawców. W praktyce przełoży się to na skrócenie kolejek, lepszą zdrowotność społeczeństwa, a w dłuższej perspektywie zwiększenie efektywności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia.

- Decyzja o uwolnieniu tej nowej energii to de facto ogromny przełom niwelujący błędne interpretacje poprzednich ekip na Miodowej i w NFZ. Przez wiele lat eksperci, prawnicy, pacjenci walczyli bezskutecznie z błędną, niesprawiedliwą i krzywdzącą pacjentów interpretacją NFZ podtrzymywaną przez MZ. Twierdzono, że aby zezwolić na dopłacanie przez pacjentów ponad gwarantowany standard należy go najpierw… określić. A żeby określić, trzeba dotknąć tematu koszyka. A temat koszyka, to temat polityczny czyli niewygodny. Mijały lata, kwadratura koła trwała, a standardu i porządku w koszyku jak nie było - tak do dziś nie ma.

- Kluczowe przy tym temacie jest tutaj słowo „ jakość”. Jeśli mamy unikatową szansę jednym posunięciem podnieść zasadniczo jakość świadczeń poprzez zastosowanie lepszego standardu sprzętu czy też wyrobu medycznego, to możemy oczekiwać: mniejszego ryzyka powikłań i zakażeń, lepszych efektów leczenia równoznacznych z dłuższym okresem funkcjonowania pacjenta bez interwencji lekarza, rzadszych wizyt kontrolnych i interwencyjnych zabiegów, mniejszej liczby procedur medycznych i refundowanych wyrobów. Krótko mówiąc zyskujemy komfort życia i funkcjonowania pacjentów i oszczędności w systemie świadczeń finansowanych ze środków publicznych. Bezcenne!

- Jeszcze jednym efektem będzie koniec z praktyką „wyjazdów leczniczych” - jak np. dzieje się to dziś w okulistyce - na zabiegi, a jakże - z dopłatą za przejazd, kawę, hotel, ale za standard podstawowego świadczenia tyle, że z refundacją tegoż przez polski NFZ zagranicznym klinikom. Gdzie sens i logika by za granicą wolno było refundować to, czego polskim pacjentom i klinikom od lat z uporem godnym lepszej sprawy odmawiali ministerialni i funduszowi urzędnicy?

- Owszem, cała operacja wymagać będzie rygorystycznego opracowania standardów dla soczewek, endoprotez, stentów, rozruszników, etc. Ale to też jest dobra wiadomość, ponieważ poza grupą określoną standardami znajdzie się (miejmy nadzieję) sprzęt i wyroby o wątpliwym pochodzeniu, jakości, parametrach. To także podniesie bezpieczeństwo pacjenta i efekt leczenia.

- Na razie niewiele było jeszcze powodów do zadowolenia z nowych koncepcji Ministerstwa Zdrowia, ale ta decyzja niewątpliwie uruchomi cały szereg pozytywnych zjawisk i efektów systemowych. W tym wypadku nie ma wątpliwości, że powiedzenie „zyska na tym pacjent i system ochrony zdrowia” nie pozostanie tylko sloganem.

Opracowanie: Krystian Lurka
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.