Prof. Czauderna doradza prezydentowi, diagnozuje chorą służbę zdrowia i zaleca lekarstwo

Udostępnij:
- Konieczna jest całościowa, ale ewolucyjna zmiana systemu. To oczywiście przekracza ramy i możliwości jednej kadencji parlamentarnej - powiedział prof. Piotr Czauderna, koordynator Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP w rozmowie z "Menedżerem". Profesor przedstawił także pięć powodów, które sprawiają, że polski system ochrony zdrowia znajduje się na przedostatnim miejscu w Europie.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że obecny system ochrony zdrowia źle funkcjonuje i wymaga – cytuję – „głębokiej, ewolucyjnej zmiany zarówno w sposobie finansowania, jak i w sposobie gwarantowania świadczeń”. Pytam więc: dlaczego system źle działa?
- Przyczyn złego funkcjonowania obecnego systemu ochrony zdrowia jest wiele. Ostatnie lata przyniosły nie tylko pogłębianie się niekorzystnych zjawisk i procesów w opiece zdrowotnej, lecz także istotne pogorszenie społecznych ocen funkcjonowania systemu. Narosła nierównowaga między zapotrzebowaniem na świadczenia zdrowotne a możliwością ich zaspokojenia. Postępującej komercjalizacji usług oraz rozwojowi sektora prywatnego towarzyszyły pogorszenie funkcjonowania publicznej opieki zdrowotnej, wydłużanie się czasu oczekiwania na świadczenia specjalistyczne oraz rosnące obciążenie lecznictwa szpitalnego wskutek przeniesienia części usług na wyższe poziomy systemu ochrony zdrowia. Od dawna brakowało nie tylko współpracy pomiędzy poszczególnymi sektorami systemu, ale także koordynacji oraz planowania polityki zdrowotnej na szczeblu zarówno centralnym, jak i regionalnym.

Obserwując stan, w jakim znalazł się system ochrony zdrowia, nie dziwi fakt, że w ostatniej edycji Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia (2015) Polska zajęła przedostatnie, czyli 34. miejsce, i została wyprzedzona m.in. przez Albanię i Bułgarię.

Oczywiście, Indeks odzwierciedla spojrzenie na ochronę zdrowia z punktu widzenia konsumenta, więc trzeba patrzeć nań z pewną rezerwą, niemniej dane te napawają dużym niepokojem. Widać wyraźnie, że słaba pozycja Polski w rankingu jest wynikiem niedostatecznej orientacji naszego systemu opieki zdrowotnej na pacjenta.

Dlaczego?
- W mojej opinii, pierwszym i najważniejszym źródłem problemów polskiego publicznego systemu ochrony zdrowia wydaje się być fakt, iż pacjent przestał być jego osią i centrum. W oficjalnych dokumentach zaprzestano nawet używania określenia „pacjent” na rzecz słowa „świadczeniobiorca”. Nie znaczy to, oczywiście, że należy sfinansować natychmiast każdą potrzebę zdrowotną pacjenta, gdyż nie jest to możliwe w żadnym systemie ochrony zdrowia na świecie. Po drugie, obecne wydatki na zdrowie w Polsce są zbyt niskie, zwłaszcza w porównaniu z naszymi najbliższymi sąsiadami. Na szczęście zgadzają się już dziś co do tego praktycznie wszyscy politycy. Po trzecie, decyzje w sferze ochrony zdrowia, zarówno podejmowane przez regulatora oraz płatnika, jak i przez polityków, nastawione były niejednokrotnie na doraźne, akcyjne rozwiązywanie konkretnych problemów z krótkofalowej perspektywy. Często pomijano aspekt kompleksowego ich powiązania z działaniami w innych obszarach systemu. Brakowało też strategicznego myślenia wielosektorowego. Po czwarte, w polskim systemie ochrony zdrowia zdecydowanie brakuje koordynacji i współpracy pomiędzy świadczeniodawcami na różnych jego poziomach. Dotyczy to szczególnie integracji pomiędzy POZ, ambulatoryjną opieką specjalistyczną – AOS, a poziomem opieki szpitalnej. Skutkuje to fragmentacją systemu opieki medycznej, a także brakiem przepływu informacji w obrębie i pomiędzy poszczególnymi jej poziomami. Także jakość stanowienia prawa w ochronie zdrowia pozostawiała, jak dotąd, wiele do życzenia. Dała się też zaobserwować ogromna skłonność do szczegółowych nadregulacji w tej dziedzinie. Po piąte, ani koszyk świadczeń gwarantowanych, ani wycena świadczeń oraz procedur nie odpowiadają rzeczywistości, gdyż systematycznie ich nie weryfikowano. Brakuje też skutecznego i możliwie całościowego systemu informatycznego w ochronie zdrowia, poza tym stworzonym przez NFZ i przeznaczonym wyłącznie do rozliczania świadczeń. Próby stworzenia takiej platformy za poprzedniego rządu zakończyły się dość spektakularną katastrofą.

W porządku. Można powiedzieć, że mam diagnozę choroby zwanej „niewydolny polski system ochrony zdrowia”, ale co z lekarstwem? Jakie zmiany zaproponowałby pan, żeby system ozdrowiał?
- System ochrony zdrowia wymaga dogłębnego i kompleksowego uporządkowania, tak aby jego poszczególne sektory były kompatybilne i odpowiednio ze sobą współdziałały. Konieczna jest całościowa, ale ewolucyjna zmiana systemu. To oczywiście przekracza ramy i możliwości jednej kadencji parlamentarnej. Wiele reform musi być założonych długofalowo i wdrażanych stopniowo, a ich efekt może się okazać dość odległy. Być może dlatego zmiany takie nigdy nie były popularne wśród polityków. W związku z tym pożądane byłoby osiągnięcie konsensusu parlamentarnego dla planowanych zmian i wyłączenie reformy systemu ochrony zdrowia z bieżącej gry politycznej. Niestety, trudno mi uwierzyć, że do tego dojdzie. Pragnę przy tym zaznaczyć, iż przedstawione poniżej opinie są moimi osobistymi poglądami, a nie oficjalnym stanowiskiem Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju (NRR), Kancelarii Prezydenta czy tym bardziej rządu.

Co zrobić z objawem numer jeden, czyli z traktowaniem chorego jako świadczeniobiorcy, a nie pacjenta? I druga sprawa – pieniądze. Mówi pan o zmianach w sposobie finansowania – o jakich zmianach pan myśli?
- Trzeba pamiętać, że za zmiany sposobu finansowania systemu ochrony zdrowia odpowiada Ministerstwo Zdrowia, a nie Kancelaria Prezydenta, w związku z tym pytanie to należy skierować do ministra Konstantego Radziwiłła. Resort podjął prace nad zmianami w finansowaniu ochrony zdrowia i stworzeniem tzw. systemu powszechnego zabezpieczenia zdrowotnego i budżetowania szpitali. Między innymi przygotowano projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która obecnie jest w fazie konsultacji społecznych. Zakłada ona powstanie systemu podstawowego, szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej – PSZ, który powinien być główną formą zabezpieczenia dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego. Jest to odpowiednik sieci szpitali postulowanych przez śp. ministra Religę. O ile wiem, Ministerstwo Zdrowia zakłada, że PSZ obejmie również świadczenia z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej realizowane w przychodniach przyszpitalnych oraz świadczenia z zakresu nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

Co do pieniędzy – tak, problemem jest zbyt niskie finansowanie polskiego systemu ochrony zdrowia ze środków publicznych, o czym już mówiłem. Dlatego cieszy mnie, że obecny rząd i Ministerstwo Zdrowia próbują ten stan rzeczy zmienić. Z całą pewnością reformy wymaga system finansowania i wyznaczania zadań w ramach POZ, choć paradoksalnie ta część systemu jest przez pacjentów oceniana stosunkowo dobrze. Tutaj przechodzimy do problemów numer trzy i cztery, czyli doraźności działań i braku kompleksowości.

Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym w NFZ obowiązuje 100-procentowa stawka kapitacyjna. Jednocześnie polska podstawowa opieka zdrowotna konsumuje stosunkowo mało środków z budżetu NFZ, bo tylko ok. 12–13 proc., podczas gdy w innych krajach UE jest to ok. 20 proc. Dlatego racjonalny wydaje się postulat zwiększenia finansowania POZ, jednakże nie może się to odbyć bez nałożenia na POZ nowych zadań, np. w zakresie profilaktyki i prewencji, ani bez zmiany zasad jego rozliczania, aby kapitacja była tylko częścią płatności. Może warto też wrócić do pomysłu budżetu powierzonego, aby uniknąć konfliktu interesów na linii pacjent – lekarz w przypadku zlecania badań dodatkowych. Dużych zmian wymaga współpraca POZ z AOS. Obecnie pacjent, który trafił do AOS, prawie nigdy nie wraca do POZ, co jest niewłaściwe i generuje ogromne kolejki oraz trudności w dostępie do lekarzy specjalistów. Wynika to w dużej mierze ze sposobu finansowania obydwu usług: POZ otrzymujący stawkę kapitacyjną nie jest zainteresowany zatrzymaniem u siebie pacjenta po wstępnej konsultacji specjalistycznej, natomiast AOS rozliczany na zasadzie płatności za każdą wizytę (fee-for-service) preferuje system kolejnych wizyt pacjenta u specjalisty. Oczywiście sprzyja temu dodatkowo, powszechny wśród polskich pacjentów, kult lekarzy specjalistów. Przykładowo, w poradniach endokrynologicznych, do których kolejki są najdłuższe, blisko 80 proc. stanowią pacjenci z chorobami tarczycy. Z powodzeniem mogliby oni kontynuować leczenie w POZ, a z kolejnej wizyty u specjalisty korzystać tylko w przypadku destabilizacji choroby. Naturalnie takie podejście wymaga rozszerzenia uprawnień lekarzy POZ, zwłaszcza w odniesieniu do katalogu zlecanych badań, oraz opracowania przez towarzystwa naukowe czy konsultantów krajowych standardów postępowania dla POZ w odniesieniu do najważniejszych i najczęstszych chorób. Naturalnie, część pacjentów, zwłaszcza z tymi najcięższymi i najbardziej skomplikowanymi schorzeniami, zawsze będzie wymagała opieki w AOS. Myślę, że krokiem w dobrym kierunku jest opieka koordynowana, której pilotaże w Polsce przy udziale NFZ i Banku Światowego właśnie się rozpoczynają. Moja idea idzie jednak jeszcze dalej. Chciałbym, aby zintegrować opiekę zdrowotną z opieką społeczną, jak to obecnie zaczyna się dziać na świecie. Temu tematowi będzie poświęcone jedno z najbliższych posiedzeń naszej Sekcji. Klasycznym tego przykładem jest opieka psychiatryczna, co do której – mam nadzieję – uda się zmienić przestarzałe polskie podejście oparte na wielkich szpitalach psychiatrycznych na rzecz psychiatrii środowiskowej, zakładającej współpracę systemu ochrony zdrowia z opieką społeczną i samorządem terytorialnym.

Co ze szpitalnictwem, rząd chce postawić na szpitale, a przecież to najbardziej kosztowna forma opieki. Na świecie kraje wycofują się z tej formy, a my na nią stawiamy. Dlaczego?
- Nie wydaje mi się, by rząd chciał postawić na szpitale. Oczywistością jest, że leczenie szpitalne jest najdroższym elementem każdego systemu ochrony zdrowia. Tymczasem, jak powiedziałem na początku wywiadu, w Polsce doszło do przeniesienia istotnej części usług medycznych, np. tzw. twardej diagnostyki radiologicznej, na wyższe poziomy systemu ochrony zdrowia. Skutkowało to rosnącym obciążeniem lecznictwa szpitalnego, jak i rosnącą liczbą hospitalizacji. Sądzę, że obecny rząd i Minister Zdrowia chcą w większym stopniu oprzeć system ochrony zdrowia na podstawowej opiece zdrowotnej korzystając z doświadczeń, np. angielskich, o czym również już wcześniej mówiłem. Jednak trzeba to robić mądrze i ewolucyjnie, starając się stopniowo dojść do założonego modelu. Ze względu na znaczne koszty opieki szpitalnej, na świecie powstała i rozwinęła się koncepcja tzw. ostrego czy też „gorącego” szpitala, w którym czas pobytu pacjentów skraca się do niezbędnego minimum ze względu na ograniczenie kosztów i maksymalizację efektywności leczenia Dalsze leczenie kontynuowane jest w poradniach specjalistycznych, a także w oparciu o łóżka hotelowe stanowiące dodatkowe zaplecze szpitali. Jednak w Polsce ta koncepcja przebija się bardzo powoli, co wynika, m.in. z trudności w finansowaniu przez NFZ pobytu w hotelu medycznym, co jest przecież znacznie tańsze od szpitala.

A co z problemem numer pięć, czyli koszykiem?
- Należy od nowa opracować czy też zweryfikować koszyk świadczeń gwarantowanych, aby ustalić, jaki standard gwarantuje obywatelowi państwo. Jednocześnie proponowałbym dopuścić możliwość oficjalnych dopłat pacjentów do ponadstandardowych wyrobów medycznych, np. pewnych typów soczewek czy implantów. Natomiast w odniesieniu do standardu gwarantowanego przez państwo może warto byłoby powrócić do idei centralnych zakupów w celu obniżenia cen wyrobów medycznych, co pozwoli zaoszczędzić środki finansowe i przeznaczyć je na zwiększenie liczby procedur medycznych obarczonych długim czasem oczekiwania, takich jak leczenie zaćmy czy zakładanie endoprotez stawowych. Konieczne są także weryfikacja wyceny świadczeń szpitalnych oraz przegląd tych najkosztowniejszych pod kątem ich skuteczności i efektywności. [...]

Wywiad w całości jest opublikowany w „Menedżerze Zdrowia” numer 8. Prenumeratę czasopisma można zamówić na stronie "Menedżera" w zakładce: Prenumerata "Menedżera Zdrowia".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.