GINEKOLOGIA
Układ moczowo-płciowego
 
Specjalizacje, Kategorie, Działy

Prof. Witold Kędzia: W diagnostyce raka szyjki macicy badania molekularne powinny zastąpić cytologię

Udostępnij:
Aż 50 proc. wyników badań cytologicznych jest nieadekwatnych i fałszywie ujemnych. Świat od nich odchodzi. Przyszłością jest p16/Ki-67 – badanie służące wykrywaniu zmian nowotworowych na poziomie komórkowym w bardzo wczesnym stadium ich rozwoju - mówi w rozmowie z naszym portalem prof. Witold Kędzia.
Prof. Witold Kędzia jest kierownikiem Kliniki Ginekologii Ginekologiczno-Położniczego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

-Czy w diagnostyce raka szyjki macicy możemy pokusić się o stwierdzenie, że cytologia odchodzi do lamusa a przyszłością są badania molekularne? Jaka jest ich dostępność w Polsce?

Dostępność jest duża jeśli chodzi o badania molekularne wirusowe czyli oznaczanie i identyfikacja wirusów HPV, aczkolwiek w większości nie są one refundowane. Takie badanie kosztuje około 200 zł i to bez właściwej interpretacji ponieważ wykonuje je zwykle biolog molekularny. Pacjentka idzie wówczas do ginekologia i niestety nie zawsze właściwie jest aplikowany wynik tego badania. W Wielkopolsce Narodowy Fundusz Zdrowia to badanie refunduje. Nasz poznański ośrodek od 2015 r. wykonuje je bezpłatnie. Robimy to zdroworozsądkowo zgodnie z ogólnoświatowymi rekomendacjami. W 2015 r. prowadzono także pilotaż przesiewu HPV połączony z wymazem cytologicznym i w ten sposób badaliśmy od 3 do 5 tysięcy kobiet. Był to program finansowany przez Ministerstwo Zdrowia. Miał to być wstęp do tego, aby w każdym województwie taki pilotaż skriningowy w oparciu o połączenie testu wirusowego i cytologicznego powstał. Niestety zostało to zarzucone. Pozostały szczątki tego programu. Prowadzą go ci, którzy robią to z czysto zawodowej pasji. Nie widzę obecnie w Ministerstwie Zdrowia woli do wprowadzenia systemowego programu. Nie ma nawet pomysłu na profilaktykę, która spadła do poziomu badań cytologicznych. Nie są już wysyłane zaproszenia. Całkowicie rezygnujemy z nowoczesnego systemu profilaktyki opartego o algorytm: badanie wirusowe, cytologiczne co 5 lat, ośrodki referencyjne. Teraz znowu możemy zaproponować tylko pasywny skrining cytologiczny.

-Jak bardzo ta cytologia jest nieskuteczna?

Aż 50 proc. wyników jest nieadekwatnych i fałszywie ujemnych. Świat od nich odchodzi. Przyszłością jest p16/Ki-67 – badanie do wykrywania zmian nowotworowych na poziomie komórkowym w bardzo wczesnym stadium ich rozwoju. To naturalna konsekwencja diagnostyki wirusowej, białko p16 pojawia się w komórce nabłonka wielowarstwowego płaskiego w momencie kiedy wbudowuje się wirus. Dotyczy to tylko nabłonka płaskiego a nie gruczołowego. Nabłonek gruczołowy nie poddaje się regulacjom skriningowym, przesiewowym, diagnostycznym i zwykła cytologia jest jedynym sposobem żeby diagnozować patologię kanału szyjki macicy, ale tej jest mniej niż patologii nabłonka płaskiego. Test p16/Ki-67 stosuje się na świecie powszechnie jest bardzo popularny choćby w Niemczech. Niemcy już policzyli, że w diagnostyce raka szyjki macicy połączenie badania na obecność wirusa z testem p16/Ki-67 bez robienia cytologii jest najbardziej skutecznym i najtańszym sposobem uwzględniającym nowoczesne techniki. Oczywiście cytologia jest tańsza, ale zawodna. Czy jest wola wprowadzenia takiego badania u nas? Jak się domyślamy finanse decydują o wszystkim, nie ma obecnie ośrodka ministerialnego, który by się zajął modyfikacją i doprowadzeniem badań profilaktycznych w kierunku wykrycia nowotworów szyjki macicy do standardów europejskich. Kto chce kupuje odczynniki, kupuje system automatycznego barwienia i to wcale nie musi być ośrodek akademicki. Robią to na własną rękę patomorfolodzy, cytodiagności, ginekolodzy zajmujący się ginekologią onkologiczną. Kto chce wdraża takie rozwiązanie kierując się radością leczenia, lekarską powinnością i własnym sumieniem. Nie ma refundacji NFZ na tego typu diagnostykę a to przecież standard nowoczesnego algorytmu postępowania.

-Od kiedy ta technologia jest dostępna?

Od dwóch lat. Kto jej nie zapewni ten zostaje w tyle. Prewencja jest jedyną i najtańszą drogą. My wolimy wydawać liczne miliony na nieskuteczne leczenie zamiast nieliczne na skuteczną prewencję pierwotną i wtórną.
Niestety za nowoczesnym podejściem wielu ośrodków nie idzie w parze finansowanie i myślenie na poziomie decydenckim, na szczęście nadąża za tym myśl towarzystw naukowych.
- Środowisko onkologiczne ubolewa nad brakiem kontynuacji programów profilaktycznych…
Brak kontynuacji tych programów skutkuje tym, że niektóre ośrodki na swoim terenie potrafią opanować i zredukować umieralność. Można to prześledzić choćby na podstawie województwa wielkopolskiego – zmniejszyliśmy w ostatnich latach o ponad 50 proc. zarówno zachorowalność jak i umieralność na raka szyjki macicy. To jest jednak efekt indywidualnej pracy ludzi a nie systemu. System tego nie dostrzega. Jeśli chodzi o system profilaktyki onkologicznej cofamy się o 10-15 lat. Wówczas to zostały zainicjowane działania, które mogły przynieść obiecujące efekty. Niestety zostały zaniechane i zmarnowane przez ostatnie 2 lata. Ku naszej rozpaczy odeszliśmy od systemu wysyłki bezpłatnych zaproszeń i aktywnego skrinigu cofając się do skrinigu pasywnego. Cofnęliśmy się do archaicznego sposobu, którego nie zastąpiono nowym. Przecież zamiast wysyłki zaproszeń można było wysyłać smsy, albo stworzyć program 500 plus dla kobiet poddających się badaniu profilaktycznemu. Strefa najbardziej potrzebująca pieniędzy jest też zwykle strefą potrzebującą szczególnie profilaktyki szyjki macicy. Niestety z powodu zaniechania programu słupki zachorowalności na ten typ nowotworu będą pięły się w górę. Jeśli wprowadzamy program profilaktyczny, który przynosi coraz lepsze efekty i mówimy o tym przez siedem lat to nie można go nagle przerwać. Stracimy kilka pokoleń córek i matek, które nie nabiorą tego odruchu profilaktycznego. Anglicy robią to od ponad 70 lat, uzyskując zgłaszalność na poziomie 70-80 proc. , ale nigdy tego programu nie przerwali. To tak jakby nagle kazano nam znowu jeździć dorożkami. W ten sposób marnujemy pieniądze społeczne i pierwsze jaskółki odruchów profilaktycznych.

- Czy pacjentki ostrzeżono, że więcej już z tego programu nie skorzystają?
Niestety nie a przecież powinno się tę sprawę nagłośnić i ostrzec kobiety, że od teraz każda robi to własną rękę i musi sama o tym pamiętać. My bardzo dużo wysiłku włożyliśmy w to, że wielkopolanki co trzy lata dostawały zaproszenia, wysyłkę tych zaproszeń w dużej mierze wstrzymano, robią to w mniejszej skali samorządy, ale systemowo tego nie ma. Nie mając profilaktyki nie mamy też wiarygodnej sprawozdawczości, bazujemy na końcowym odcinku czyli wiemy ile mamy nowotworów i ile zgonów, ale ile kobiet nie robi cytologii, ile ma stany przednowotworowe a ile infekcje wirusowe – tego nie wiemy. Stworzono przecież bazę pesel po walkach z NFZ i co? Ponieśliśmy klęskę - teraz powołuje się znowu na ustawę o ochronie danych osobowych. Na całym świecie się to robi i nikt się tego nie boi nie traktuje tego jak wywiadowni gospodarczej. Dramatyczny zwrot akcji spowoduje, że ginekolodzy będą mieli pełne ręce roboty a liczba operacji radykalnych wzrośnie bo będzie coraz więcej zaawansowanych raków a mniej leczenia patologii na etapie przednowotworowym. Takie leczenie jest dużo tańsze. Ekonomia jest bezlitosna lepiej zaszczepić przeciwwirusowo, zbadać cytologicznie i wirusowo co 5 lat niż pozwolić tysiącom kobiet z tego powodu umrzeć.

Rozmawiała Ewa Gosiewska
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.