Pacjenci nabici w wizytę
Przychodnie odmawiają przewlekle chorym przedłużania recept bez spotkania z lekarzem. – To napędzanie kolejek i kasy doktorom oraz lecznicom – burzą się pacjenci.
W stolicy coraz więcej pacjentów ma problem z przedłużeniem recept bez spotkania z lekarzem.
Grupa Lux Med dysponująca siecią prywatnych przychodni zamieściła nawet na swej stronie komunikat. „Niestety decyzja dyrektora mazowieckiego oddziału wojewódzkiego NFZ opublikowana 4 marca br. zabrania lekarzom wystawiania recept na leki refundowane bez osobistego zbadania pacjenta” – czytamy w informacji.
Co na to NFZ? – Przepisy w tej sprawie obowiązują od lat – odpiera zarzuty Wanda Pawłowicz, rzecznik oddziału NFZ na Mazowszu. – Lekarz przed wystawieniem recepty powinien osobiście zbadać pacjenta. Bez tego nie może wypisać recepty – przekonuje.
Jednak zdaniem Funduszu nie trzeba iść na wizytę do specjalisty - wystarczy odwiedzić lekarza pierwszego kontaktu, który może kontynuować leczenie.
Problem w tym, że do internisty w stolicy trzeba czekać nawet kilka tygodni.
A lekarze prognozują, że przez kontrole NFZ ogonek jeszcze się powiększy. – Przybyło papierkowej pracy, bo do karty chorego musimy wpisać więcej informacji. A w czasie kilkuminutowej wizyty, bez badań np. krwi, i tak nie da się ocenić stanu zdrowia pacjenta – podsumowuje jeden z internistów.
Grupa Lux Med dysponująca siecią prywatnych przychodni zamieściła nawet na swej stronie komunikat. „Niestety decyzja dyrektora mazowieckiego oddziału wojewódzkiego NFZ opublikowana 4 marca br. zabrania lekarzom wystawiania recept na leki refundowane bez osobistego zbadania pacjenta” – czytamy w informacji.
Co na to NFZ? – Przepisy w tej sprawie obowiązują od lat – odpiera zarzuty Wanda Pawłowicz, rzecznik oddziału NFZ na Mazowszu. – Lekarz przed wystawieniem recepty powinien osobiście zbadać pacjenta. Bez tego nie może wypisać recepty – przekonuje.
Jednak zdaniem Funduszu nie trzeba iść na wizytę do specjalisty - wystarczy odwiedzić lekarza pierwszego kontaktu, który może kontynuować leczenie.
Problem w tym, że do internisty w stolicy trzeba czekać nawet kilka tygodni.
A lekarze prognozują, że przez kontrole NFZ ogonek jeszcze się powiększy. – Przybyło papierkowej pracy, bo do karty chorego musimy wpisać więcej informacji. A w czasie kilkuminutowej wizyty, bez badań np. krwi, i tak nie da się ocenić stanu zdrowia pacjenta – podsumowuje jeden z internistów.