Kardiologia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa - rozmowa z prof. Zbigniewem Kalarusem, prezesem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego
O przyczynach zaburzeń rytmu serca, nowych metodach leczenia, a także o priorytetach kardiologicznych na 2014 rok oraz lata następne mówi prof. Zbigniew Kalarus, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i kierownik Katedry Kardiologii, Wrodzonych Wad Serca i Elektroterapii SUM, Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Jakie są zazwyczaj przyczyny zaburzeń rytmu serca?
Przyczyny występowania zaburzeń rytmu serca są często złożone. Pamiętajmy, że powodem ujawnienia się arytmii są inne schorzenia - zarówno związane z układem sercowo-naczyniowym, jak i zupełnie niezależne, a mogące mieć wpływ na pracę serca. Dlatego zawsze, diagnozując i lecząc chorych z zaburzeniami rytmu serca, należy zadać sobie pytanie, czy nie mamy do czynienia jeszcze np. z chorobą wieńcową, stanem po zawale czy może z diselektrolitemią lub nadczynnością tarczy. Niestety, zdarza się, że leczenie zaburzeń rytmu serca odbywa się z pominięciem choroby głównej. Oczywiście istnieją arytmie, które nie mają innego podłoża i wtedy koncentrujemy się na leczeniu tylko tego schorzenia, ale zazwyczaj terapia musi zostać skojarzona z leczeniem podstawowym na przykład nadciśnienia tętniczego, które może powodować arytmię.
Czy są dane wskazujące na powszechność występowania arytmii?
Posiadamy informacje na temat poszczególnych typów arytmii. I tak na przykład możemy podać, że migotanie przedsionków, a jest to najczęściej spotykany typ arytmii nadkomorowej, występuje u 1-2 proc. populacji, czyli w Polsce jest od 400 do 700 tys. osób dotkniętych tą chorobą. To bardzo dużo, a według szacunków, w najbliższych 20 latach liczba się podwoi. Zapadalność na migotanie przedsionków związana jest z wiekiem, czyli istnieje większe ryzyko jego wystąpienia u osób starszych, których, jak wiemy, przybywa. Poza tym lepiej leczymy ostre stany kardiologiczne. Obecnie śmiertelność zawałowa jest o wiele niższa niż jeszcze kilkanaście lat temu, ale nadal mamy do czynienia z uszkodzeniem mniejszym lub większym mięśnia sercowego. I to jest uznawane za główną przyczynę wzrostu częstości występowania migotania przedsionków, a jeśli do 2050 r. liczba chorych się podwoi, leczenia będą wymagały miliony ludzi.
Jesteśmy do tego przygotowani?
Cały czas się przygotowujemy. Notujemy postęp medycyny, ale to jest problem globalny, bo leczenie obejmie nie tylko chorych z arytmią, ale w ogóle coraz starszych chorych. Jednak czy to co robimy wystarczy - pokaże przyszłość.
Jak wygląda leczenie arytmii serca?
Mamy do dyspozycji leczenie farmakologiczne lub zabiegowe. Jeśli chodzi o leczenie zabiegowe, stosowana jest metoda ablacji, która daje realne szanse na całkowite wyleczenie wielu postaci arytmii serca.
Na czym polega?
Polega na selektywnym uszkodzeniu tych miejsc w obrębie serca, które są odpowiedzialne są za wywo³anie lub podtrzymanie arytmii. Powtarzam selektywne, bo nie powoduje uszkodzenia serca, ale precyzyjne zniszczenie tych fragmentów. Jest to bez wątpienia metoda lecznicza skuteczna z niskim ryzykiem wyst¹pienia powikłań. W wypadku wielu typów arytmii sięga nawet ponad 90 proc., w wypadku migotania przedsionków 60-80 proc.
Jest finansowana z pieniędzy publicznych?
Tak, i w ostatnich latach coraz częściej wykonywana. Są to procedury wysokospecjalistyczne, wymagające odpowiedniego sprzętu i wyszkolonych operatorów, ale po takim zabiegu chory odzyskuje zdrowie i nie wymaga rehabilitacji, jeśli nie jest ona konieczna z powodu schorzenia podstawowego. Istnieje wiele dowodów naukowych mówiących o tym, że poddanie się ablacji to bardzo korzystna forma leczenia nie tylko dla chorego, ale dla płatnika. W wypadkach skutecznego jej stosowania chory nie musi już przyjmować leków, nie wzywa pogotowia, nie wymaga hospitalizacji. Wyliczenia amerykańskie wskazują, że w wypadku chorych z zespołem WPW ablacja zwraca się płatnikowi już po dwóch latach od momentu jej przeprowadzenia, a każdy następny okres to zysk dla płatnika. To też ważne, bo wielu ludzi młodych choruje na zaburzenia rytmu serca, a po tym zabiegu są zdrowi.
Czy jeszcze lepsze upowszechnienie tej metody w Polsce stanowi priorytet PTK?
Priorytetów jest wiele, w tym leczenie zaburzeń rytmu serca. Wymienię kilka, w moim odczuciu najważniejszych ze względu na epidemiologię, optymalizacja leczenia chorych po zawale serca, leczenie niewydolności serca, zapobieganie udarom mózgu z następstwie migotania przedsionków oraz rzeczywiście kontynuowanie leczenia przyczynowego zaburzeń rytmu serca.
Co pan ma na myśli, mówiąc o optymalizacji leczenia pozawałowego?
Wiele elementów wpływa na to leczenie, w tym między innymi rehabilitacja, prewencja wtórna, elektroterapia, kardiologiczny nadzór ambulatoryjny. Odrębnym ważnym tematem jest leczenie niewydolności serca u chorych po zawale serca. Tutaj mamy do czynienia z bardzo dużą populacją chorych, nawet kilkaset tysięcy, a choroba wymaga trudnej i złożonej leczenia. Ważnym problemem jest także udar mózgu będący najczęściej następstwem migotania przedsionków, a któremu należy zapobiegać. W wypadku ablacji konieczny jest rozwój ośrodków upowszechniających tę metodę. A to jest związane z finansami i wykonywanie tych procedur jest limitowane wartością kontraktu. To są nasze zadania na przyszłe lata.
Jaka jest w Polsce dostępność leczenia kardiologicznego?
Zróżnicowana, w zależności od województw. Zazwyczaj dłużej trzeba czekać do renomowanych ośrodków, ale to normalne i tak jest wszędzie na świecie, że jeśli nie ma wskazań życiowych, to tworzona jest lista pacjentów oczekujących w kolejce po świadczenia.
Czy mamy wpływ na zachowanie naszego serca?
I tak, i nie. Z jednej strony, na przykład kobiety do okresu przekwitania są naturalnie chronione przed chorobą wieńcową poprzez żeńskie hormony płciowe. Z drugiej strony, możemy mieć wpływ na arytmię poprzez profilaktykę na przykład nadciśnienia tętniczego, ale niestety, świadomość medyczna w naszym społeczeństwie jest jeszcze optymalna. Pacjentów trzeba edukować, przekonać ich, że warto stosować się do zaleceń lekarza.
Czy jest pan zadowolony z wyboru specjalności medycznej?
Tak, bo w ostatnich 20 latach dokonał się ogromny postęp, jeśli chodzi o skuteczność leczenia i kardiologia z dyscypliny zachowawczej zmieniła się w zabiegową. W kardiologii wprowadzono wiele nowych technik leczenia, nowych leków, poprawiających rokowanie naszych pacjentów, możemy też leczyć ich coraz więcej i skuteczniej, ale byłoby to jeszcze bardziej możliwe, gdybyśmy mogli uzyskać wyższą ogólną kwotę z NFZ na tę dziedzinę, bo nasze zasoby są jeszcze wolne.
Rozmawiała: Marta Koblańska
Przyczyny występowania zaburzeń rytmu serca są często złożone. Pamiętajmy, że powodem ujawnienia się arytmii są inne schorzenia - zarówno związane z układem sercowo-naczyniowym, jak i zupełnie niezależne, a mogące mieć wpływ na pracę serca. Dlatego zawsze, diagnozując i lecząc chorych z zaburzeniami rytmu serca, należy zadać sobie pytanie, czy nie mamy do czynienia jeszcze np. z chorobą wieńcową, stanem po zawale czy może z diselektrolitemią lub nadczynnością tarczy. Niestety, zdarza się, że leczenie zaburzeń rytmu serca odbywa się z pominięciem choroby głównej. Oczywiście istnieją arytmie, które nie mają innego podłoża i wtedy koncentrujemy się na leczeniu tylko tego schorzenia, ale zazwyczaj terapia musi zostać skojarzona z leczeniem podstawowym na przykład nadciśnienia tętniczego, które może powodować arytmię.
Czy są dane wskazujące na powszechność występowania arytmii?
Posiadamy informacje na temat poszczególnych typów arytmii. I tak na przykład możemy podać, że migotanie przedsionków, a jest to najczęściej spotykany typ arytmii nadkomorowej, występuje u 1-2 proc. populacji, czyli w Polsce jest od 400 do 700 tys. osób dotkniętych tą chorobą. To bardzo dużo, a według szacunków, w najbliższych 20 latach liczba się podwoi. Zapadalność na migotanie przedsionków związana jest z wiekiem, czyli istnieje większe ryzyko jego wystąpienia u osób starszych, których, jak wiemy, przybywa. Poza tym lepiej leczymy ostre stany kardiologiczne. Obecnie śmiertelność zawałowa jest o wiele niższa niż jeszcze kilkanaście lat temu, ale nadal mamy do czynienia z uszkodzeniem mniejszym lub większym mięśnia sercowego. I to jest uznawane za główną przyczynę wzrostu częstości występowania migotania przedsionków, a jeśli do 2050 r. liczba chorych się podwoi, leczenia będą wymagały miliony ludzi.
Jesteśmy do tego przygotowani?
Cały czas się przygotowujemy. Notujemy postęp medycyny, ale to jest problem globalny, bo leczenie obejmie nie tylko chorych z arytmią, ale w ogóle coraz starszych chorych. Jednak czy to co robimy wystarczy - pokaże przyszłość.
Jak wygląda leczenie arytmii serca?
Mamy do dyspozycji leczenie farmakologiczne lub zabiegowe. Jeśli chodzi o leczenie zabiegowe, stosowana jest metoda ablacji, która daje realne szanse na całkowite wyleczenie wielu postaci arytmii serca.
Na czym polega?
Polega na selektywnym uszkodzeniu tych miejsc w obrębie serca, które są odpowiedzialne są za wywo³anie lub podtrzymanie arytmii. Powtarzam selektywne, bo nie powoduje uszkodzenia serca, ale precyzyjne zniszczenie tych fragmentów. Jest to bez wątpienia metoda lecznicza skuteczna z niskim ryzykiem wyst¹pienia powikłań. W wypadku wielu typów arytmii sięga nawet ponad 90 proc., w wypadku migotania przedsionków 60-80 proc.
Jest finansowana z pieniędzy publicznych?
Tak, i w ostatnich latach coraz częściej wykonywana. Są to procedury wysokospecjalistyczne, wymagające odpowiedniego sprzętu i wyszkolonych operatorów, ale po takim zabiegu chory odzyskuje zdrowie i nie wymaga rehabilitacji, jeśli nie jest ona konieczna z powodu schorzenia podstawowego. Istnieje wiele dowodów naukowych mówiących o tym, że poddanie się ablacji to bardzo korzystna forma leczenia nie tylko dla chorego, ale dla płatnika. W wypadkach skutecznego jej stosowania chory nie musi już przyjmować leków, nie wzywa pogotowia, nie wymaga hospitalizacji. Wyliczenia amerykańskie wskazują, że w wypadku chorych z zespołem WPW ablacja zwraca się płatnikowi już po dwóch latach od momentu jej przeprowadzenia, a każdy następny okres to zysk dla płatnika. To też ważne, bo wielu ludzi młodych choruje na zaburzenia rytmu serca, a po tym zabiegu są zdrowi.
Czy jeszcze lepsze upowszechnienie tej metody w Polsce stanowi priorytet PTK?
Priorytetów jest wiele, w tym leczenie zaburzeń rytmu serca. Wymienię kilka, w moim odczuciu najważniejszych ze względu na epidemiologię, optymalizacja leczenia chorych po zawale serca, leczenie niewydolności serca, zapobieganie udarom mózgu z następstwie migotania przedsionków oraz rzeczywiście kontynuowanie leczenia przyczynowego zaburzeń rytmu serca.
Co pan ma na myśli, mówiąc o optymalizacji leczenia pozawałowego?
Wiele elementów wpływa na to leczenie, w tym między innymi rehabilitacja, prewencja wtórna, elektroterapia, kardiologiczny nadzór ambulatoryjny. Odrębnym ważnym tematem jest leczenie niewydolności serca u chorych po zawale serca. Tutaj mamy do czynienia z bardzo dużą populacją chorych, nawet kilkaset tysięcy, a choroba wymaga trudnej i złożonej leczenia. Ważnym problemem jest także udar mózgu będący najczęściej następstwem migotania przedsionków, a któremu należy zapobiegać. W wypadku ablacji konieczny jest rozwój ośrodków upowszechniających tę metodę. A to jest związane z finansami i wykonywanie tych procedur jest limitowane wartością kontraktu. To są nasze zadania na przyszłe lata.
Jaka jest w Polsce dostępność leczenia kardiologicznego?
Zróżnicowana, w zależności od województw. Zazwyczaj dłużej trzeba czekać do renomowanych ośrodków, ale to normalne i tak jest wszędzie na świecie, że jeśli nie ma wskazań życiowych, to tworzona jest lista pacjentów oczekujących w kolejce po świadczenia.
Czy mamy wpływ na zachowanie naszego serca?
I tak, i nie. Z jednej strony, na przykład kobiety do okresu przekwitania są naturalnie chronione przed chorobą wieńcową poprzez żeńskie hormony płciowe. Z drugiej strony, możemy mieć wpływ na arytmię poprzez profilaktykę na przykład nadciśnienia tętniczego, ale niestety, świadomość medyczna w naszym społeczeństwie jest jeszcze optymalna. Pacjentów trzeba edukować, przekonać ich, że warto stosować się do zaleceń lekarza.
Czy jest pan zadowolony z wyboru specjalności medycznej?
Tak, bo w ostatnich 20 latach dokonał się ogromny postęp, jeśli chodzi o skuteczność leczenia i kardiologia z dyscypliny zachowawczej zmieniła się w zabiegową. W kardiologii wprowadzono wiele nowych technik leczenia, nowych leków, poprawiających rokowanie naszych pacjentów, możemy też leczyć ich coraz więcej i skuteczniej, ale byłoby to jeszcze bardziej możliwe, gdybyśmy mogli uzyskać wyższą ogólną kwotę z NFZ na tę dziedzinę, bo nasze zasoby są jeszcze wolne.
Rozmawiała: Marta Koblańska