Specjalizacje, Kategorie, Działy

Skóra komunikatorem różnych chorób

Udostępnij:
O zależności objawowej pomiędzy dermatologią, a gastrologią, co zyskują na tym pacjenci, czy lekarze rodzinni mają wystarczającą wiedzę, by diagnozować pacjentów z problemami dermatologicznymi, przyczynach wzrostu zapadalności na choroby dermatologiczne oraz problemach w tej dziedzinie medycyny, okiem praktyka – mówi dr Irena Walecka, kierownik Kliniki Dermatologii Szpitala Klinicznego MSW w Warszawie.
Coraz częściej mówi się o związku pomiędzy chorobami układu pokarmowego, a zmianami skórnymi. Jak duża jest ta zależność objawowa?

W ostatnim czasie coraz większą uwagę przywiązuje się do skóry, jako komunikatora wielu zaburzeń, ze strony narządów wewnętrznych. W przebiegu wielu chorób, w tym także chorób przewodu pokarmowego, pojawiają się różnorodne zmiany skórne, które często poprzedzają objawy gastrologiczne, a ich wzajemna korelacja dochodzi do 35%.

Przykładowo w przypadku nieswoistych chorób zapalnych jelit – do których zalicza się Chorobę Leśniowskiego-Crohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego – pojawiają się określone zmiany skórne, które najczęściej z nimi współistnieją. Taką zmianą jest rumień guzowaty (współistnieje w ok.15%,) a także piodermia zgorzelinowa, która częściej współistnieje w ok. 5 proc. z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego i nieco rzadziej, bo w 2 procent, w przypadku choroby Leśniowskiego-Crohna. Obu tym schorzeniom może również towarzyszyć Zespół Sweeta – nieco pokrewny piodermii zgorzelinowej. To rzadka choroba, niemniej widzimy dużą koincydencję z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit. W przypadku skóry występuje także bardzo wiele tzw. zespołów paraneoplastycznych, które są skórnym objawem toczącego się gdzieś w organizmie procesu nowotworowego. Zmiany skórne towarzyszące nowotworom przypominają wyglądem daną jednostkę dermatologiczną, a w rzeczywistości są manifestacją nowotworu, np. raka żołądka, płuca, macicy czy jajnika. Co ciekawe zmiany skórne często poprzedzają rozwój nowotworu, gdzie nie ma jeszcze innych symptomów.

Te dwie dziedziny medyny wbrew pozorom mają tak dużo zależności, że w szpitalu, w który pracuję bardzo ściśle współpracujemy z Kliniką Chorób Wewnętrznych i Gastrologii. Działamy interdyscyplinarnie, staramy się kłaść duży nacisk, by na pacjenta patrzeć kompleksowo i całościowo. Działamy w ramach swoich specjalności, przy wsparciu i pomocy innych dyscyplin medycznych. Dzięki temu – w ramach jednego ośrodka – mamy możliwość np. po zakończeniu diagnostyki dermatologicznej – przekazać pacjenta do Kliniki Gastrologii. Dzięki wczesnemu rozpoznaniu pacjent zostaje szybko poddany właściwemu leczeniu.

Mija dziewiąty miesiąc, od kiedy, by skorzystać z porady dermatologa trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego. Czy takie rozwiązanie odciążyło dermatologów? Czy rodzinni mają wystarczającą wiedzę, by diagnozować pacjentów z problemami dermatologicznymi?

Średnio mamy taką samą liczbę pacjentów, jak przed wdrożonymi zmianami, gdyż to reguluje zawarty kontrakt z NFZ. Trzeba pamiętać o tym, że cięższe przypadki i tak trafiają do Kliniki do hospitalizacji przez SOR. Zdarza się, że pacjenci sygnalizują, że wprowadzenie skierowań od lekarza rodzinnego nieco utrudniło im dostęp do nas, należy jednak zauważyć drugą stronę tego „medalu”. Wydaje mi się, że lekarze rodzinni zostali zmuszeni do nieco większej czujności w zakresie przypadków dermatologicznych, w ramach ich codziennej praktyki lekarskiej. Obserwujemy zdecydowany wzrost telefonów od lekarzy rodzinnych z pytaniami, co i jak robić, idziemy, więc być może w dobrym kierunku.
Obecnie w programie szkolenia lekarzy rodzinnych jest dużo zagadnień z dziedziny dermatologii. Pozwala to na głębsze zaznajomienie się np. z problemem łuszczycy, owrzodzeniami podudzi, chorobami przenoszonymi drogą płciową. W ramach kursu organizowanego przez Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego lekarze rodzinni mają bloki edukacyjne. Przykładowo w naszej Klinice mają dwa tygodnie zajęć w ambulatorium i na oddziale oraz 2-dniowy kurs – pozwalający im poznać podstawowe jednostki dermatologiczne.

W ostatnim czasie coraz więcej osób zapada na choroby dermatologiczne. Jak duży jest to problem i z czego to wynika?

Z jednej strony wynika, to z coraz większej świadomości społeczeństwa np. w temacie problemu czerniaka. W ostatnim czasie o tym nowotworze bardzo dużo mówi się w telewizji, radiu i prasie, organizowane są badania dermoskopowe w miejscach imprez masowych, inicjują je często kliniki dermatologiczne lub prywatne gabinety. Dodatkowo zorganizowana jest ogólnopolska Akademia czerniaka, czy europejska melanoma day. Wszystko to zwiększa świadomość społeczeństwa dotyczącą czerniaka i konieczności badania zmian na skórze oraz stosowania kremów z filtrem podczas opalania. Efekty już widać w naszej codziennej praktyce. W stosunku do ostatnich 10 lat liczba osób zgłaszających się do obejrzenia znamion zwiększyła się trzykrotnie. To z kolei przekłada się na wzrost wykrywalności wczesnych, a tym samym uleczalnych postaci czerniaka.
Jednocześnie z uwagi na wzrost zanieczyszczenia środowiska więcej jest różnorodnych alergii skórnych, wzrasta też liczba chorób powiązanych z szybkim tempem życia, a co za tym idzie stresem – m.in. bielactwo, łysienie plackowate.

Jakie są Pani zdaniem najważniejsze problemy w tej dziedzinie medycyny, sprawy, które wymagają szybkiego rozwiązania?

Wbrew pozorom nie ma ich, aż tak wiele. Niemniej są takie, które moim zdaniem faktycznie stanowią problem. W Narodowym Funduszu Zdrowia nie ma programu do leczenia innych nowotworów skóry, niż czerniak. Uważam, iż jest to za mało. Trzeba pamiętać, iż są jeszcze inne nowotwory w dziedzinie dermatologii, które nie są tak groźne jak czerniak, ale także stanowią ogromny problem. Chodzi między innymi o raki podstawnokomórkowe i kolczystokomórkowe zlokalizowane np. na twarzy, nosie, uchu. Często pacjenci ci długo czekają w kolejce na wizytę i tym samym na postawienie diagnozy, co podwyższa koszty przyszłych zabiegów np. wycięcia ucha, dużego przeszczepu skóry, by pokryć ubytki i często na stałe oszpeca się pacjenta. Konieczne jest zaangażowanie nie tylko dermatologa, ale chirurga plastyka. Dzięki wczesnemu rozpoznaniu i wdrożeniu prawidłowego leczenia można tego uniknąć. Nie mówiąc już o traumatycznych przejściach takich osób, także natury psychologicznej.
 
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.