Polsko – Niemiecki Szczyt Zdrowia: dlaczego dyrektywa nie działa

Udostępnij:
Dyrektywa transgraniczna to rewelacyjny pomysł. Tyle, że nie działa w praktyce. Dlaczego? - zastanawiali się uczestnicy Polsko – Niemieckiego Szczytu Zdrowia.
Szczyt zakończył się w Szczecinie. Gospodarzami byli Wydział Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego, Polska Federacja Szpitali we współpracy z Uniwersytetem w Greifswald (Niemcy, kraj Meklemburgia Pomorze Przednie) i Niemiecką Federacją Szpitali.

O przyczynach słabego powodzenia dyrektywy w Polsce mówił Jarosław J. Federowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. –Z jednej strony polskie władze utrudniają pacjentom za pomocą licznych barier administracyjnych i technicznych korzystanie z dobrodziejstw dyrektywy. Z drugiej nie prowadzimy tak aktywnej polityki jak choćby Niemcy w promowaniu naszych świadczeń medycznych choćby za pomocą strony internetowej punktu kontaktowego – przekonywał.

Czy to jednak wystarczy? Wystąpienie Marca Schreinera, dyrektora ds. współpracy międzynarodowej i europejskiej Niemieckiej Federacji Szpitali zaskoczyło wszystkich. –Mamy dokładne dane: w Niemczech rocznie leczyło się ok. 90 tys. pacjentów, a więc ledwie pół procenta ogółu. 60 proc. z cudzoziemskich pacjentów pochodziło z krajów Unii, 20 proc. z pozaunijnych krajów europejskich. Wreszcie 8 proc. przypada na pozostałe kraje, głównie Rosję i Bliski Wschód – relacjonował Schreiner. –Tyle, że te liczby nie zmieniły się niemal wcale, mimo, że dyrektywa już działa. Sami zastanawiamy się dlaczego – dodawał.

Inne światło na sprawę rzucili przedstawiciele sąsiadujących ze sobą regionów: Zachodniego Pomorza (Polska) i Meklemburgii – Pomorza Przedniego (Niemcy). –Dyrektywa dyrektywą, ale my na co dzień widzimy rosnący przepływ transgraniczny mieszkańców naszych regionów – przekonywał Walter Ried, szef departamentu Ekonomii i Finansów Publicznych Uniwersytetu w Geifswald. –W wypadku Niemców dotyczy to stomatologii i medycyny estetycznej, w odwrotną stronę płynie strumień pacjentów stojących ponad miarę w kolejkach do trudno dostępnych w Polsce zabiegów i świadczeń. I jest jeszcze jeden ważny aspekt współpracy na szczeblu lokalnym: polscy pacjenci nie napotkają w naszych szpitalach bariery językowej. Nasze szpitale dość chętnie i licznie zatrudniają polskich lekarzy – mówił Ried.

-Więc może tak to powinno wyglądać i tak będzie wyglądać, że rynek wokół dyrektywy transgranicznej zacznie się od współpracy lokalnej – pointowała mówiła Iga Rudawska, kierownik Zakładu Ekonomiki Ochrony Zdrowia Uniwersytetu Szczecińskiego. –I, że rozwój tego rynku potrwa latami, bo na jego wpływ w dużej mierze wpływ mają takie instrumenty jak tzw. marketing „z ust do ust”, wzajemne polecanie konkretnych placówek i lekarzy przez usatysfakcjonowanych pacjentów. O to łatwiej w społecznościach bezpośrednio przygranicznych – dodawała.

Ze szczególnym zainteresowaniem polskich słuchaczy spotkało się wystąpienie Stefenna Flessy, szefa departamentu administracji biznesowej i zarządzania ochroną zdrowia Uniwersytetu w Geifswald. –Mamy liczne i małe szpitale, które staramy się uratować. I zwróciliśmy uwagę na to, że rzeczą, która generuje ich gigantyczne straty jest niedostateczne wykorzystanie sal operacyjnych – mówił Flessa. -Staramy się tym szpitalom pomóc, doradzając mierzenie czasu i dociekanie przyczyn ich niedostatecznego wykorzystania. Dlaczego stoją puste, podczas gdy pacjenci czekają na operację? Gdy znajdziemy odpowiedź na to pytanie uratujemy miliony euro – dodawał.

Jak informuje PFSz w roku 2016 Polsko-Niemiecki Szczyt Zdrowia będzie organizowany w Niemczech i zostanie połączony z wizytacją szpitali niemieckich przez dyrektorów szpitali zrzeszonych w PFSz.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.