Są szpitale, które wybierają tylko opłacalne świadczenia. Sieć to zmieni

Udostępnij:
Andrzej Jacyna, pełniący obowiązki prezesa NFZ-u w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia", odpowiedział na pytanie jakie placówki znajdą się w sieci i ile ich będzie, a także czy szpitale prywatne miałyby stanowić uzupełnienie publicznych. Skomentował też zarzuty, że mapy zdrowotne powstają na podstawie nierzetelnych danych: - Myślę, że dane funduszu są najbliższymi rzeczywistości. Mapy są i będą żywym dokumentem.
Jakie szpitale znajdą się w sieci i ile ich będzie?
- W sieci powinny się znaleźć wszystkie szpitale publiczne: powiatowe, wojewódzkie i regionalne, zapewniające świadczenia na trzech poziomach referencyjnych. Tu najważniejsze znaczenie ma rola, jaką odgrywa szpital. Dziś rynek kształtuje się w ten sposób, że powstaje wiele jednoprofilowych placówek, ponieważ dane świadczenie się opłaca. Sieć ma zapewnić podstawowe potrzeby – udzielić pomocy w razie wypadku. Jeśli na danym terenie będzie brakowało konkretnych usług medycznych, wtedy ogłosimy konkurs.

Czyli szpitale prywatne miałyby stanowić uzupełnienie publicznych?
- Jeżeli szpital powiatowy został sprywatyzowany, ale zapewnia świadczenia w danym rejonie, to oczywiście powinien znaleźć się w sieci. Jednak nie wszystkie placówki się w niej zmieszczą. Nie ma takich potrzeb i nie ma takich środków. Tym bardziej że liczba szpitali gwałtownie rośnie, a nie zwiększa się, wprost proporcjonalnie, przyrost środków. Rozwijają się zarówno placówki prywatne, jak i publiczne. Szpitale powiatowe widzą inwestycje w nowe specjalności jako sposób na poprawę swojej sytuacji finansowej, dobierając świadczenia przynoszące największe przychody. To są świadczenia przeważnie wysokospecjalistyczne, które powinny być oferowane zupełnie gdzie indziej. I tak tworzymy nowe oddziały ortopedyczne czy kardiologii inwazyjnej, a przecież nie są one potrzebne w każdym powiecie. To wszystko powoduje rozdrobnienie środków finansowych. Lekarze przemieszczają się pomiędzy szpitalami, a powinni pracować w jednym ośrodku. Jestem za koncentracją środków finansowych i kadry, której brakuje. A dziś wiele szpitali powiatowych boryka się z problemem niedoboru kadry i trudnościami z obsadą lekarską nawet na podstawowych oddziałach. Są one czasowo zamykane. Dużą rolę przy tworzeniu sieci szpitali będzie odgrywał wojewoda. To on powinien decydować na podstawie map potrzeb, jaki oddział utrzymać, a jaki nie. Chciałbym, aby tworząc sieć, dano wojewodzie lub ciału kolegialnemu kompetencje decydowania o tym, który szpital na jego terenie zostanie do niej włączony, gdzie liczba łóżek będzie ograniczona, a gdzie zwiększona.

Czy dlatego tak ważne są mapy potrzeb zdrowotnych?
- Tak, ponieważ zawierają szczegółowe wskazówki, jaka ma być liczba łóżek na danym terenie czy jak ma wyglądać rozmieszczenie oddziałów. Trzeba tylko wprowadzić to w życie i rozdzielić kompetencje. Potrzebna jest ustawa regulująca te kwestie.

Padają jednak zarzuty, że mapy potrzeb przygotowywane są na podstawie danych historycznych i mogą być nieadekwatne do rzeczywistości za kilka lat, ponieważ nie uwzględniają nowych zjawisk i trendów. Mapy wykorzystują historyczne statystyki NFZ.
- Myślę, że dane Funduszu są najbliższe rzeczywistości. Mapy są i będą żywym dokumentem. Docelowo będą tworzone przez wojewodę i będą się zmieniały w czasie. My już używamy map przy negocjacjach ze świadczeniodawcami. Podobnie przy uruchamianiu dodatkowych konkursów na brakujące świadczenia.

Są jednak dziedziny, w których brakuje chętnych, aby oferować świadczenia zdrowotne. Czy to nie znaczy, że ich wycena jest za niska?
- Z taką sytuacją mamy do czynienia w niektórych obszarach. Uważam, że podniesienie nakładów rozwiązałoby problem np. naboru młodych lekarzy na niektóre specjalizacje. Zmiana wyceny punktowej leży m.in. w kompetencjach prezesa NFZ. Planujemy wprowadzenie zmian przesuwających środki między poszczególnymi grupami JGP, na przykład kardiologią interwencyjną a pediatrią.

Czy chirurgia też na tym skorzysta? Mamy do czynienia z jej dużym niedofinansowaniem, a także z różnicą w wynikach leczenia w poszczególnych województwach – wskaźniki śmiertelności różnią się nawet dwukrotnie.
To prawda, że są różne wyniki leczenia w różnych województwach. Co możemy z tym zrobić? Dziś pacjent nie zna tych danych i to chcielibyśmy zmienić. Chcielibyśmy ściśle monitorować powikłania i zgony w części świadczeń wysokospecjalistycznych, takich jak endoprotezoplastyka czy zabiegi kardiologii interwencyjnej. Te dane chcielibyśmy upublicznić, bo pacjent powinien wiedzieć, jaka jest skala powikłań w danym ośrodku. To oczywiście wymaga odpowiednich zapisów ustawowych.

Ale czy tylko w odniesieniu do endoprotezoplastyki i leczenia zawałów?
- Dziś jest to możliwe tam, gdzie prowadzimy rejestry. W grę wchodzą więc także choroby nowotworowe, zaćma czy procedury kardiologiczne.

Kiedy te dane zostaną upublicznione i w jaki sposób?
- Do tego potrzebne są odpowiednie przepisy, które to umożliwią.

Wróćmy do chirurgii. Co NFZ może w tej sprawie zrobić?
- To jest przykład rozdrobnienia świadczeniodawców. Powikłania są częstsze, jeśli procedur wykonuje się mniej. Co możemy zrobić? Ustalić progi liczby wykonywanych świadczeń, nawet przez konkretnego operatora. Chcemy monitorować efekty pracy konkretnego operatora. Nie możemy jednak zabronić wykonywania świadczeń. To nie jest nasza kompetencja. Możemy ewentualnie rozważyć, czy nie włączyć takich informacji w kryteria oceny ofert.

Czy chirurgia może liczyć na wzrost nakładów?
- Środki finansowe w systemie są ograniczone. Zwiększenie nakładów w jednym obszarze powoduje ich zmniejszenie w innym. Dobrze medialnie wyglądają spektakularne operacje, ale trzeba pamiętać również o tym, że na co dzień w kolejkach do lekarzy czekają tysiące osób. Reorganizacja płatnika nie zmieni nakładów finansowych. Dobrym rozwiązaniem wydaje się stopniowy wzrost budżetu ministra zdrowia przy utrzymaniu składki ubezpieczeniowej, wtedy resort mógłby przejmować finansowanie wielu wysokospecjalistycznych świadczeń.

Padają zarzuty pod adresem NFZ, że stawia zbyt wygórowane wymagania pod względem kadry i wyposażenia.
- Dostrzegamy taki problem. Sytuacja z niedoborem kadry może wymusić na nas obniżenie wymogów. Tu trzeba będzie zrewidować zapisy koszykowe, bo czasem lepiej jest obniżyć wymagania niż pozwolić na brak dostępu do danego świadczenia.

Podsumowując – czeka nas wiele zmian.

- Tak, tym bardziej że dużą wagę przywiązujemy do opieki koordynowanej. Najpierw zaoferowaliśmy ją kobietom w ciąży. Podobne zmiany są przewidziane w ortopedii i kardiologii inwazyjnej. Mamy zamiar opierać się na konsorcjach, a nie pojedynczych świadczeniodawcach. Chcemy płacić za efektywne leczenie, a nie pojedyncze świadczenia. Szpitale będą musiały się porozumieć – duży szpital z praktykami położniczymi, ośrodek kardiologii interwencyjnej z placówką rehabilitacyjną. Chodzi o to, by pacjent nie musiał się martwić, gdzie kontynuować leczenie, ale by miał to zagwarantowane. Chcemy płacić za kompleksową opiekę, nie za procedury.

Z pełniącym obowiązki prezesa NFZ-u rozmawiali: Marta Koblańska i Bartłomiej Leśniewski

Wywiad z Andrzejem Jacyną w całości w najnowszym, drukowanym "Menedżerze Zdrowia".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.