Sto sposobów na ominięcie kolejek do lekarza, czyli pan tu nie stał

Udostępnij:
Kolejki do lekarzy otwierają w Polsce olbrzymi rynek i doskonałe biznesy dla przedsiębiorców pomagających w ich ominięciu. Jak to zrobić?
Gdyby przyjrzeć się przyczyną negatywnych ocen naszej ochrony okazałoby się, że najważniejszą z nich są kolejki. Te – nie znikają, a rosną do absurdalnych rozmiarów. By przetrwać – trzeba je ominąć. Otwiera to znakomity kawałek rynku dla przedsiębiorców, rodzi także konieczność sprytnych i nieszablonowych zachowań pacjentów.

Oczywiście sprawą mogłyby zainteresować się władze, dołożyć pieniędzy i tym sposobem kolejki skrócić. Ale na to się nie zanosi. Dla czego mówił o tym wywiadzie dla „Menedżera Zdrowia” Konstanty Radziwiłł.

- Kolejek nie da się zlikwidować jakimś prostym trickiem czy ekstraordynaryjnym przepisem. Nasi poprzednicy próbowali i reklamowali rozwiązanie pod nazwą „pakiet antykolejkowy”, ale nic z tego nie wyszło – mówił minister. - Kolejki zmniejszą się, gdy np. zaczną funkcjonować bodźce demotywujące do odsyłania każdego pacjenta do specjalisty i przerzucania kosztów na innych uczestników systemu, zachęty do koordynowania opieki – dodawał.

A więc, przy tym podejściu nawet gdy przyjęty kierunek reform rzeczywiście przyczyni się do skrócenia kolejek – na efekt czekać będziemy musieli długie lata. Do tego czasu – jak żyć?

Dodatkowe ubezpieczenia
Odpowiedzią są dodatkowe ubezpieczenia medyczne, abonamenty. Przez ostatnie dwanaście miesięcy ich liczba zwiększyła o 30 proc. – do niemal dwóch milionów. Liderami rynku są Lux Med i Medicover.

- Co roku odnotowujemy wzrost zainteresowania naszym usługami – mówi Piotr Soszyński, dyrektor ds. systemów medycznych Medicover. – Przede wszystkim ze strony pracodawców, bo prywatna opieka medyczna stała się standardem zapewnianym wielu pracownikom. Ale i sami pacjenci poszukują wizyt lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych trudno dostępnych w systemie publicznym – dodaje.

Co jest podstawową wadą systemu abonamentowego? Cóż. Wystarczy na proste wizyty, diagnostykę – ale już w wypadku cięższych schorzeń: pieniędzy nie wystarczy. Trzeba zdać się na państwową służbę zdrowia.

Polisa
Według polskiego prawa, a ściślej według jednej z kilku możliwych, za ro możliwych interpretacji polski szpital publiczny choćby chciał – nie może wydzielić części łóżek dla pacjentów prywatnych. Protezą oferowaną w takich wypadków są polisy, z których odszkodowania wypłacane pacjentom.

W ramach ubezpieczenia „Poważne Zachorowania” Aviva zapewnia wsparcie finansowe w razie 40 poważnych schorzeń. Dzięki niemu łatwiej opłacić koszty długotrwałego leczenia i wykwalifikowanej pomocy medycznej, zakupić niezbędne lekarstwa i skorzystać z prywatnych klinik.

Lista schorzeń obejmuje nowotwory złośliwe, układ oddechowy, serce i układ krążenia, układ odpornościowy, układ trawienny, układ nerwowy i operacje (wszczepienie by-passów, operacja zastawek serca, aorty, amputacja kończyn, przeszczep).

Teraz Europa
Jakie jeszcze antidotum wymyślić można na toksyczny przepis zabraniający polskim szpitalom przyjmowania prywatnie pacjentów? Z interesującą ofertą zgłosiła się firma MediSky International. – Z grubsza wygląda to tak: ubezpieczamy polskiego pacjenta mniej więcej tak, jak każdego innego w całej Europie – mówi Anna Bliska z MediSky. – W wypadku gdy się rozchoruje i znajdziemy w Polsce szpitala, który zechce go przyjąć w ramach naszego ubezpieczenia: znajdujemy szpital za granicą. Choćby pięć kilometrów od naszej granicy, np. na Słowacji – dodaje.

W rzeczywistości wysyłanie polskich pacjentów wcale nie musi być drogie. W krajach takich jak Czechy, Słowacja czy nawet Litwa poziom medyczny jest nawet wyższy niż w Polsce, stopień bezpieczeństwa pacjentów także. Kłopot z dojazdem, wizytami pooperacyjnymi pozostaje, ale skoro nie można inaczej…

Zdecydowaliśmy się rozpocząć działalność w Polsce, gdzie obserwujemy wzrost zainteresowania prywatną opieką zdrowotną – mówi Zahal Levy, Prezes MediSky International. Teraz również Polacy będą mogli korzystać z kompleksowej opieki zdrowotnej nie tylko w kraju, ale także za granicą, zyskując dostęp do usług najlepszych lekarzy specjalistów w dowolnych placówkach w Polsce i w Europie – dodaje.

W najważniejszych pakietach polisa pokrywa od 500 tys. Do 2,5 mln euro. Ile to kosztuje? 1101 euro rocznie dla trzydziestolatka, dla pięćdziesięciolatka 1693 euro rocznie. W przeliczeniu odpowiednio 383 i 590 zł miesięcznie.

To już się dzieje
Liczba pacjentów z Polski, którzy wyjeżdżają do Czech, by skorygować wzrok wzrosła w ciągu ostatniego roku o ponad 100 procent. Nie dlatego, że Czesi są lepsi. Po prostu NFZ nie znajduje pieniędzy na podwyższenie limitów na zaćmę w Polsce, ale znajduje na zapłacenie za te zabiegi w Czechach.

- Na zabieg usuwania zaćmy czeka w Polsce około 500 tys. osób. Kolejki do zabiegów finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia są olbrzymie – czeka się w nich średnio dwa lata. Bo zwyczajnie źle obliczono limity na te operacje, albo liczono, że na chorych uda się oszczędzić.

Tymczasem w ramach dyrektywy transgranicznej chory może poddać się zabiegowi za granicą, a NFZ zwróci za niego pieniądze.

W gruncie rzeczy trudno zrozumieć racje ministerstwa i funduszu otwarcie faworyzujących czeskich świadczeniodawców w ten sposób, że za operacje wykonywane za granicą zwracają pieniądze – ale za podobne operacje w Polsce zwracać nie będą. Oszczędności na tym nie ma, zapłacić i tak trzeba i – jak się okazuje – są na to pieniądze. Czesi korzystają – i wielu wypadkach zapewniają opiekę pooperacyjną w Polsce, z pomocą współpracujących lekarzy z naszego kraju.

Sposób na desperata
Na szpitalne oddziały ratunkowe trafia nawet 30 proc. pacjentów, którzy nie wymagają nagłej pomocy lekarskiej – wynika z raportu Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia podlegającego pod resort zdrowia.

Dlaczego? Bo działają sprawnie, mają odpowiednią bazę diagnostyczną, w praktyce nie mogą wypuścić pacjenta bez odpowiedniej diagnostyki. A przy tym pacjenci - co wynika z cytowanego wyżej raportu – bardzo wysoko oceniają profesjonalizm lekarzy, kadry czy też wyposażenie w sprzęt.

Bez umożliwienia Polakom dodatkowych ubezpieczeń obleganie SOR – ów pozostanie najbardziej popularnym sposobem omijania kolejek. Co z tego, że trzeba zarwać dzień, czy noc i odstać w zatłoczonym korytarzu w dwunastogodzinnej kolejce? I tak się opłaca, skoro nie można inaczej. Efekt? W niektórych placówkach tylko 10 proc. pacjentów wymagało interwencji nagłej.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.