Karta DiLO – już niekrytykowana, bo niewystawiana

Udostępnij:
Była oceniana jako zbyt biurokratyczna i nieefektywna, dzisiaj onkolodzy marzą, żeby pacjenci w ogóle po nią się zgłaszali.
Według oficjalnych danych, w tym roku wydano o 20 proc. mniej kart DiLO niż w poprzednim. Zdaniem Fundacji Onkologicznej Alivia i jej statystyk w tym roku wystawiono nawet o 40 proc. mniej kart DiLO niż przed rokiem, a oficjalne informacje nie są zbyt optymistyczne.

Przyczyna? Lęk przed koronawirusem.

– Co roku w Polsce diagnozuje się 160 tys. przypadków różnych nowotworów, 70 proc. z tych pacjentów nie można poddać leczeniu radykalnemu czyli operacji, która pozwoliłaby całkowicie usunąć zmiany nowotworowe – podsumował w TVN24 prof. Cezary Szczylik z Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku.

Ale to przeszłość. Teraz, kiedy wystawianie kart DiLO tak radykalnie się zmniejszyło, będzie jeszcze gorzej.

– Jeżeli karta DiLO nie jest wydana, szansa na uratowanie pacjenta znika – mówił prof. Szczylik, przypominając, że średnio na dziesięć kart DiLO dwie okazywały się drogą do terapii, pozostałe oznaczały np. inne, nieonkologiczne schorzenia. Tak więc, aby zdiagnozować na wczesnym etapie dwóch pacjentów onkologicznych, trzeba wydać dwie karty DiLO.

Środowisko onkologów, po wprowadzeniu karty podkreślało, że jej funkcjonowanie nie było z nimi konsultowane. Cel był następujący – przynajmniej o połowę skrócić nawet 80-dniowy okres oczekiwania na diagnozę.

Dzisiaj celem jest samo wystawienie karty DiLO.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.