Dawid Żuchowicz/Agencja Wyborcza.pl

Aborcja – prawa kobiet czy polityczny interes ►

Udostępnij:

Sejm zdominowała debata dotycząca przerywania ciąży – omawiano cztery projekty poselskie, z których dwa przygotowała Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga. Trwającej wiele godzin dyskusji towarzyszyły emocje, które rysują wyraźny podział światopoglądowy posłanek i posłów. Głosowanie nad projektami ustaw przewidziano na 12 kwietnia.

  • Burzliwa debata nad projektami ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży, obfitująca we wzajemnie stawiane sobie zarzuty i rzucane inwektywy, przebiegała zgodnie z podziałem światopoglądowym dzielącym sejmowe ugrupowania polityczne
  • Jak mówiła Katarzyna Kotula, w polskich szpitalach łatwo o relikwie, ale trudno o aborcję, nawet tam, gdzie jest legalna
  • Polska jest jedynym państwem europejskim, w którym doszło do zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży. To jest coś, co stawia nas w ogonie Europy i świata – podkreślała Anna Maria Żukowska
  • Zaskoczeniem było stanowisko PiS, którego przedstawicielka złożyła do laski marszałkowskiej wnioski o odrzucenie projektów ustaw Lewicy i KO, a w przypadku projektu Trzeciej Drogi pozostawiono swoim posłom możliwość głosowania zgodnie z własnym sumieniem

Projekty, które podzieliły koalicję
W listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. W pierwszym z nich zaproponowano częściową depenalizację aborcji, usunięto z Kodeksu karnego przestępstwo pomocy w aborcji. Ta zmiana w prawie pozwoliłaby przede wszystkim chronić członków rodzin i bliskich, którzy próbują pomóc kobietom w ich decyzji o terminacji ciąży.

W drugim założono, że „każda osoba ma prawo do samostanowienia w sprawie swojej płodności, rozrodczości i rodzicielstwa”, i umożliwiono przerwanie ciąży do końca dwunastego tygodnia bez konieczności podania przyczyny.

Trzecia Droga (Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050 Szymona Hołowni) w swoim projekcie zaproponowała powrót do stanu prawnego z 1993 r. i odwrócenia wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej z 2020 r. w sprawie przepisów dotyczących aborcji. Założono w tej propozycji możliwość przerywania ciąży, zwłaszcza w sytuacji gdy zagraża ona życiu i zdrowiu kobiety.

Politycy Trzeciej Drogi stwierdzili, że tylko ten kompromis ma szanse na poparcie prezydenta, a także części posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy po 15 października doszukiwali się przyczyn wyborczej porażki właśnie w zaostrzeniu prawa aborcyjnego.

Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął czwarty projekt ustawy, stanowiący o świadomym rodzicielstwie, autorstwa grupy posłów Koalicji Obywatelskiej. Zapisano w nim możliwość przerwania ciąży w okresie pierwszych dwunastu tygodni jej trwania bez podawania powodu i obowiązkowych konsultacji z psychologiem.

Politycy KO zaproponowali również, by kobieta mogła przerwać ciążę także po dwunastym tygodniu, ale w określonych sytuacjach, na przykład wówczas, kiedy ciąża stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, jest wynikiem gwałtu (w tym przypadku aborcja byłaby możliwa do osiemnastego tygodnia ciąży) oraz gdy istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

W szpitalach łatwiej o relikwie
– Polska jest jedynym państwem europejskim, w którym doszło do zaostrzenia przepisów dotyczących przerywania ciąży. To jest coś, co stawia nas w ogonie Europy i świata – mówiła Anna Żukowska z Lewicy, prezentując projekt ustawy zawierający zmiany w Kodeksie karnym.

– Okrutna jest kryminalizacja pomocy w aborcji, która prowadzi do sytuacji, w której za pomoc kobiecie w aborcji zostają skazani ojcowie i matki, którzy przekazali córkom pieniądze na wyjazd za granicę, aby dokonać aborcji. To natychmiast musi się skończyć. Starsi panowie w garniturach nie będą mówić kobietom, co mają robić ze sobą – dodała.

Posłanka Danuta Olko z Lewicy przekonywała, że art. 152 KK, czyli kara za pomoc w aborcji, jest przyczyną ludzkich dramatów.

– Apeluję do wszystkich posłów i posłanek – usłyszcie nas, kobiety. Usłyszcie też ich bliskich, którzy w sytuacji kryzysowej będą mogli pomóc – mówiła, wymieniając przypadki przyjaciółek, które zostały skazane za oddanie swoich tabletek poronnych.

– Czy oni robią coś złego, że pomagają bliskim, którzy są w kryzysie? Czy naprawdę chcemy, aby córki bały się zwrócić o pomoc do matek? – pytała.

Minister do spraw równości Katarzyna Kotula z Lewicy uzasadniała projekt umożliwiający przerwanie ciąży do końca dwunastego tygodnia jej trwania.

– Mam do was, drodzy mężczyźni, koledzy, politycy, prośbę – zamiast mówić o sobie, warto zacząć mówić i myśleć o kobiecie, której aborcja dotyczy. To ona jest podmiotem tej debaty, a nie politycy i ich sumienia – stwierdziła, dodając, że w polskich szpitalach łatwo o relikwie, ale trudno o aborcję, nawet tam, gdzie jest legalna.

Aborcji nie ma?
– Tylko hipokryci zamykają oczy i udają, że aborcji nie ma. Ona jest i będzie. Tylko obłudnicy myślą, że zakazy i nakazy sprawią, że aborcji nie będzie. Kobieta w ciąży zostaje sama ze sobą. Ze swoimi rozterkami i wątpliwościami. Ze swoim sumieniem – ale swoim, nie moim i nie waszym. Ze swoją moralnością – ale nie moją i nie waszą. Tylko kobieta i lekarz powinni decydować o przebiegu ciąży – zaznaczyła Monika Wielichowska z KO, przedstawiając projekt Koalicji Obywatelskiej.

Jak podkreślała Monika Rosa z KO, projekt ustawy Koalicji Obywatelskiej daje Polkom wolny wybór.

– Dzisiejsza debata jest o wartości fundamentalnej dla koalicji. O wartości zdrowia, życia i bezpieczeństwie kobiet. Bardzo mnie boli, że państwo z prawej strony traktują ten temat jako zastępczy. To, żeby Polki czuły się w kraju bezpieczne, miały prawo do decydowania o sobie i nie bały się, jest dla nas wartością podstawową – powiedziała posłanka.

– Mówimy tutaj o badaniach prenatalnych, które dzięki pracy minister Leszczyny będą dostępne dla wszystkich kobiet, które są w ciąży. Mówimy też o bezpieczeństwie w szpitalach, które dzięki szefowej resortu będzie gwarantowane. Przed nami jest jednak wiele pracy. Kobiety mają prawo podejmować decyzję, żyć, być zdrowe i bezpieczne. Ponieważ traktujemy to jako wartość fundamentalną, to chcemy, aby wszystkie projekty ustaw trafiły do pracy w komisji po to, aby mógł powstać projekt, na który większość w   Sejmie zagłosuje. Polki na to zasługują – podsumowała Monika Rosa.

Fragment posiedzenia, które odbyło się 10 kwietnia do obejrzenia poniżej.


PiS zaskakuje

Zaskoczeniem było wystąpienie posłanki Józefy Szczurek-Żelazko, która złożyła do marszałka Sejmu trzy, a nie cztery wnioski o odrzucenie projektów ustaw, jak się wcześniej spodziewano.

– Jako Prawo i Sprawiedliwość nie chcemy brać udziału w tej dyskusji. Nie chcemy również legitymizować wypowiedzi, które padają na tej sali i są między innymi wypowiadane przez polityków koalicji obecnie rządzącej – negatywny i wulgarny przekaz trywializujący tak ważny temat, jakim jest fundamentalne prawo człowieka do życia – wyjaśniła, przekonując, że dyskusja o prawie kobiet do przerywania ciąży jest tematem zastępczym, odpowiedzią na chaos spowodowany nieudolnością, niekompetencją i lenistwem obecnego rządu, który nie jest w stanie zrealizować swoich obietnic wyborczych.

– Sprowadzacie prawo kobiet do prawa do aborcji? Trybunał Konstytucyjny w 1997 r. oraz oczywiście w 2020 r. – ten, który obraźliwie nazywacie Trybunałem Julii Przyłębskiej –  wyraził stanowisko, że aborcja do dwunastego tygodnia na życzenie jest niezgodna z polską konstytucją – dodała.

– Klub Prawa i Sprawiedliwości składa trzy wnioski o odrzucenie projektów ustaw: druku numer 176 (projekt Lewicy), 177 (projekt Lewicy) oraz 224 (projekt KO) – mówiła posłanka,  przekazując do laski marszałkowskiej dokumenty, i apelując o to, aby wspierać osoby, które znajdują się w trudnej sytuacji życiowej, edukować kobiety i dziewczęta, wspierać, wskazywać im mechanizmy, które pozwolą unikać dramatycznych sytuacji.

W kwestii czwartego projektu, autorstwa Trzeciej Drogi, który odwraca skutki wyroku TK z 2020 roku zakazującego aborcji eugenicznej, jak przekazała Szczurek-Żelazko, posłowie jej ugrupowania będą głosować według własnego sumienia.

To zabieg medyczny, a nie ideologia
Jak mówiła Marta Golbik z KO dane wskazują, że w krajach, w których aborcja jest zakazana lub dostęp do niej jest restrykcyjny, wskaźnik aborcji wynosi 37 na tysiąc osób. W krajach, w których jest dostępna na szerszych zasadach, wskaźnik wynosi 34.

– Aborcja to zabieg medyczny, a nie ideologia, jak chcielibyście wmawiać i wmawiacie po prawej stronie Polkom i Polakom już od lat. Naprawdę chcecie dyskutować w Sejmie o dostępności zabiegów medycznych? Może porozmawiamy o tym, czy należy wszczepiać mężczyznom rozruszniki serca. Bo może to być sprzeczne z wolą Boga? Fakt, z którego wszyscy zdajemy sobie sprawę, że, gdyby aborcja dotyczyła mężczyzn, to nie byłoby dzisiaj tej dyskusji. Niestety dotyczy ona kobiet – stwierdziła posłanka.

– Kobiety w Polsce, kiedy są w sytuacji, gdy muszą dokonać aborcji, nie mają żadnego wsparcia systemu od lat. Są przerażone, piętnowane i zmuszane do heroizmu. Kobiecie, która często przez lata stara się o dziecko, po wielu próbach i wysiłkach udaje się zajść w ciążę, a potem nagle dowiaduje się ona, że ciąża jest zagrożona, że pojawiają się wady płodu, a dziecko prawdopodobnie urodzi się martwe. Zamiast dostać czułą opiekę ze strony państwa, rozpoczyna swoją heroiczną walkę, często zakończoną depresją – zauważyła.

– Niech ta debata będzie momentem, w którym przekroczymy granice podziałów politycznych i społecznych. Niech będzie momentem, w którym pokażemy, że empatia i współczucie to nie słabość, lecz siła, która może nas zjednoczyć. Niech to będzie moment, w którym zdecydujemy, że Polska stanie się krajem, gdzie każda kobieta czuje się bezpieczna, szanowana i wspierana, niezależnie od jej wyborów, bo prawo do bezpiecznej aborcji to nie są kwestie polityczne. To kwestia ludzkiego współczucia, zdrowia i praw człowieka – argumentowała Marta Golbik.

Problemu nie można rozwiązać tak troszeczkę
– Przez blisko 30 lat przyszło nam udowadniać, że nie jesteśmy my, kobiety fabrykami do rodzenia dzieci. Przez blisko 30 lat przyszło nam udowadniać, że nie jesteśmy inkubatorami. Czy to się nigdy nie skończy? Przez tyle lat twierdzono, że płód stoi wyżej niż kobieta. Dzisiaj, gdy poseł Gontarz mówi, że każde życie jest święte, to myślę, że życie kobiety też jest święte – mówiła posłanka Katarzyna Maria Piekarska z KO.

– Dostęp do bezpiecznej aborcji to jest kwestia praw człowieka i mam nadzieję, że w tej kadencji tę sprawę do końca załatwimy. Kwestii legalnej, bezpiecznej aborcji bowiem nie można załatwić tak troszeczkę, podobnie jak nie można być troszeczkę w ciąży. W ciąży się jest albo nie. Kobiety mają prawo w Polsce do bezpiecznej aborcji. Wysoka Izbo, stańmy po stronie kobiet i ich praw – podkreśliła.

– Moje ciało, mój wybór – to hasło w całej debacie aborcyjnej. Od lat powtarzane jest jak mantra, ale nie tylko ukrywa tę prawdę, która została już naukowo udowodniona, że dziecko zaczyna swoje życie i rozwój w chwili poczęcia. To hasło kryje bardziej perfidny przekaz – twoje ciało, twój problem. To jest prawdziwym przesłaniem dla kobiety, która znalazła się w niespodziewanej ciąży, albo która dowiaduje się, że jej dziecko może być ciężko chore – oceniła Karina Bosak z Konfederacji.

– Nie twoje ciało, twój wybór – ale twoje ciało, twój problem. My, to znaczy ojciec dziecka, przyjaciele, rodzina, a także my, wybrani przedstawiciele społeczeństwa, wygodnie umywamy ręce od całej sprawy. W imię wolności, z łagodnym uśmiechem mówimy kobiecie: twoje ciało, twój wybór, ale ona słyszy jedynie: twoja ciąża, twój problem. Załatw go sama – dodała posłanka, podkreślając, że kobiety, które miały aborcję, na pytanie, dlaczego się na to zdecydowały, najczęściej mówią: „bo czułam, że nie miałam innego wyboru”.



 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.