Cicha likwidacja porodówek
| Tagi: | oddział, oddział szpitalny, oddział ginekologiczno-położniczy, oddziały ginekologiczno-położnicze, szpital, szpitale, porodówka, porodówki, co z tymi porodówkami, Jarosław Kozera |
Kryzys finansowy w ochronie zdrowia powoduje, że szpitale szukają sposobów na zminimalizowanie strat – pod koniec roku, najczęściej pod pozorem remontu, dyrektorzy czasowo ograniczają tę część działalności, która jest najbardziej deficytowa. Prawo na to zezwala, pod warunkiem że uzyskają one zgodę wojewody. Zwykle są to porodówki.
Z danych, które „Dziennik Gazeta Prawna” publikuje (z urzędów wojewódzkich) wynika, że do końca roku w Polsce zostanie czasowo zamkniętych kilkadziesiąt oddziałów o różnych profilach.
Kłopoty finansowe Narodowego Funduszu Zdrowia są najbardziej dotkliwe dla tych szpitali, które od kilku lat zmagają się z narastającym kryzysem demograficznym. Zmniejszająca się z roku na rok liczba urodzeń powoduje, że największym obciążeniem finansowym dla szpitali stają się oddziały położniczo-ginekologiczne – i to one pod koniec roku muszą się zamknąć lub wstrzymają swoją działalność. „Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że dotyczy to jednostek między innymi w województwach podkarpackim, łódzkim, wielkopolskim i podlaskim.
– Nie można utrzymywać porodówki dla kilku pacjentek. Niestety, robi się takie działania pozorowane, jak czasowe zamknięcie oddziału. Wielu lokalnych decydentów nie chce się zapisać w pamięci miejscowej społeczności jako ten, który zlikwidował porodówkę. Ten brak odwagi powoduje, że pacjentki czują się coraz mniej bezpieczne – mówi w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” Jarosław Kozera, właściciel firmy JS Konsulting, były prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej STOMOZ.
Przeczytaj także: „Zamknięte porodówki – gdzie i dlaczego?”, „Gdzie tną na potęgę”, „Ile porodówek się skonsolidowało?”, „Gdzie znieczulają – lista najlepszych porodówek”, „Ciężarna ciąży”, „Ile porodówek się skonsolidowało?”, „Nie ma noworodków” i „Porodówkowy pilotaż – pytania”.


