Bułka o tym, jak polski naukowiec rozliczany jest przez biznes, a jaki przez uczelnię (i nie tylko)

Udostępnij:
Panel "Czy jesteśmy gotowi na rewolucję – innowacyjne podejście do funkcjonowania systemu ochrony zdrowia" zaczął się od porównania sposobu w jaki z efektów swojej pracy rozliczany jest polski naukowiec przez biznes, a w jaki przez uczelnię. Konfrontacji dokonał Jarosław Bułka, praktyk w obu zakresach.
- Przez biznes jestem rozliczany w ten sposób, bym za zainwestowany kapitał jak najszybciej przyniósł zamierzony efekt i zaczął się zwracać. Przez uczelnię za liczbę opublikowanych prac naukowych, których opracowanie i opublikowanie zajmuje czas, którego nikt nie liczy – powiedział Bułka.

Jarosław Bułka jest jednocześnie prezesem firmy Sophilution, a jednocześnie wykładowcą Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie (AGH).

Nauka jako sposób na poprawę sytuacji finansowej szpitali? Innowacyjne rozwiązania w medycynie, dlaczego jesteśmy wciąż tak daleko? - Czy właśnie dlatego, że trudno pogodzić wymagania akademickie z wymaganiami biznesu? – spytał Maciej Banach, dyrektor łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, dyrektor naukowy Wydawnictwa Termedia. – Jeśli tak, to przyjrzyjmy się jak sobie z tym problemem radzą za granicą. W USA na pewno lepiej – dodał.

Jan Walewski, dyrektor Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie próbował znaleźć rozwiązanie. – Z naszych doświadczeń wynika, że współpraca układa się dobrze, gdy jest długoterminowa, gdy mamy partnerów na dłuższy czas. Do tego powinniśmy dążyć – powiedział.

Walewskiemu sekundowała Anna Fijałkowska – zastępca dyrektora do spraw nauki w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. – Z naszych doświadczeń wynika, że droga „od pomysłu do przemysłu” to około pięć lat – powiedziała. – I rzadko można pokonać ją na skróty, bo odpowiednie przygotowanie programu, jego wdrożenie, korekty po prostu tyle trwają – dodawała, powołując się na przykład prowadzonego z sukcesem w instytucie programu badań przesiewowych.

Piotr Lubiejewski, dyrektor Orange Polska, przekonywał, że jednak Polacy są innowacyjni, nawet bardzo innowacyjni. – Mamy rewelacyjne osiągnięcia, które określiłbym mianem „punktowe” – mówił. – Dokonujemy w wybranych dziedzinach skokowych osiągnięć, a potem okazuje się, że nie dysponujemy odpowiednią infrastrukturą, np. siecią połączeń, co uniemożliwia wykorzystanie w naszym kraju naszych innowacji na szerszą skalę.

Podobnego zdania był Maciej Banach informując o problemach infrastrukturalnych, na które jego szpital przy wdrożeniach innowacyjnych rozwiązań.

Kolejną barierę na drodze do innowacji stanowi administracja. Wskazywał na to Jakub Szulc, partner EY, b. wiceminister zdrowia. – Administracja z nieufnością odnosi nie tylko do innowacyjnych, ale w ogóle nowych rozwiązań – tłumaczył. – Opowiem to na przykładzie NFZ. Co z tego, że w wielu dziedzinach dysponujemy najnowocześniejszą technologią, skoro za jej zastosowanie NFZ nie płaci. Płaci natomiast za stare procedury, choćby droższe, często siłą inercji. Tymczasem w polskiej ochronie zdrowia w praktyce nie ma mowy o skutecznym wdrożeniu, jeśli nie ma refundacji – dodał.

Osobnym problemem w Polsce staje się nie tyle gromadzenie danych, co ich odpowiednia analiza. Nasz płatnik, w porównaniu z zachodnimi odpowiednikami, działa w sposób relatywnie tani. I dzieje się to kosztem w postaci braku analizy danych zbieranych.

- To trochę tak, jakbyśmy kroczyli w siedmiomilowych butach – pointował dyskusję Maciej Banach. – Dokonaliśmy siedmiomilowego kroku, nie bardzo jest jak się wycofać, ale też nie w pełni każdy z nas może się cieszyć z dobrodziejstw płynących z takiego kroku – dodał.

Sesja "Czy jesteśmy gotowi na rewolucję – innowacyjne podejście do funkcjonowania systemu ochrony zdrowia", który odbywał się podczas "Wizji Zdrowia", do obejrzenia poniżej:
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.