Archiwum prywatne

Był traktowany jak bohater – jest nazywany oszustem ►

Udostępnij:
Tagi: Antoni Gabi
Przypadki agresji wobec medyków są coraz częstsze. Jedną z ofiar jest Antoni Gabi, student piątego roku kierunku lekarskiego WUM, który pobiera wymazy od podejrzanych o zakażenie wirusem SARS-CoV-2. – Na początku pandemii Polacy podziwiali takich jak ja. Z czasem to się zmieniło – mówi Gabi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.
Na początku nazywani byli bohaterami, dostarczano im ciepłe posiłki i oklaskiwano brawami – dziś coraz częściej są hejtowani, wyzywani, słyszą w pojazdach komunikacji miejskiej: „Panie kierowco, pan drzwi zamknie, bo to zaraza ze szpitala chce wejść”, od sąsiadów „masz się k*** wyprowadzić, bo nas zarazisz” i „z dziećmi tego pana się nie bawcie, bo mają wirusa”, odmawia się im obsłużenia w sklepach i oblewa drzwi mieszkania farbą.

Dlaczego w czasie pandemii koronawirusa zamiast się jednoczyć i wspierać, Polacy atakują tych, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo, zdrowie i życie?

Między innymi o tym mówi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” Antoni Gabi.

Antoni Gabi pobiera wymazy od kwietnia. Codziennie rano dostaje od Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego listę osób, do których musi pojechać – to ludzie z Mazowsza, często mieszkańcy wsi i miasteczek. Pracuje – w skafandrze – od rana do późnych godzin nocnych, bywa, że dyżury są kilkunastogodzinne. Świadomie podjął się tego zadania w tak trudnym i niebezpiecznym okresie. Twierdzi, że czułby się źle, gdyby ten czas spędził bezczynnie w domu. Jako student medycyny poczuwa się do obowiązku niesienia pomocy – nie spodziewał się, że z tego powodu będzie ofiarą agresji.

– Na początku przyjmowano mnie ciepło, ludzie robili sobie ze mną zdjęcia. Kiedy szedłem do potrzebującego, wzbudzałem sensację. Traktowano nas jak bohaterów. To było miłe. Z czasem to się zmieniło, jest coraz gorzej. Zaczęto patrzeć podejrzliwie, wyzywać, oskarżać o chęć wzbogacenia się na COVID-19, twierdzić, że koronawirus nie istnieje – mówi Antoni Gabi w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” i opisuje dwa najpoważniejsze incydenty z jego udziałem.



– Pierwszy, podjechałem z kolegą pod wskazany adres. Była to wieś niedaleko Warszawy. Wysiedliśmy z samochodu i szliśmy do domu osoby, która wymagała pobrania wymazu. W pewnym momencie sąsiad potrzebującego z okna swojego mieszkania zaczął nas wyzywać, przeklinać. Nazwał nas oszustami, kłamcami. Wyjaśniliśmy, że zamierzamy pobrać wymaz. Mężczyzna oburzył się, wybiegł z domu, zaczął się z nami szarpać, krzyczał, że pozdziera z nas skafandry. Schowaliśmy się do samochodu. Agresor nie odpuścił, skopał nasz samochód. Dopiero kiedy się uspokoił i odszedł, dokończyliśmy pracę – opisuje Gabi.

Do drugiej sytuacji doszło w Warszawie.

– Zaparkowałem swój samochód przed blokiem kierowcy, z którym pobieram wymazy – tamtego dnia jeździliśmy jego autem. Gdy wróciliśmy po 14 godzinach dyżuru, zobaczyłem, że z opon zostało spuszczone powietrze, a na karoserii porozbijano jajka. A to wszystko dlatego, że pojazd był oznakowany – za szybą była kartka z napisem „Pobieranie wymazów COVID-19” – mówi Gabi.

Student przyznaje, że niezrozumiałe jest to, że ktoś nie wierzy w pandemię, twierdzi, że to spisek i wyżywa się na pracownikach ochrony zdrowia wykonujących swoje zadania.



– Prawda jest taka, że system ochrony zdrowia trzyma się tylko dzięki heroicznej pracy i zaangażowaniu personelu medycznego – przyznaje Gabi.

Dlaczego społeczeństwo coraz mniej ufa personelowi medycznemu i podważa istnienie pandemii COVID-19?

– Niestety, bywało, że politycy wypowiadali się w taki sposób, jakby za rozprzestrzenianie się koronawirusa odpowiedzialni byli pracownicy służby zdrowia. Co gorsza, niektórzy negowali pandemię – podsumowuje.

Przeczytaj także: „Studenci w koronie”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.