Archiwum prywatne

Fundamentaliści są wśród nas

Udostępnij:
– Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że we wszystkich większych społecznościach są mentalni fundamentaliści, czyli osoby deklarujące, że nie ma takich argumentów, które zmieniłyby ich zdanie w jakiejś sprawie – na przykład w sprawie szczepień – pisze w „Menedżerze Zdrowia” Mariusz Arent, sugerując, jak można z nimi postępować.
Komentarz Mariusza Arenta, członka zarządu Instytutu Badań i Rozwoju Turystyki Medycznej oraz prezesa Fundacji Proturmed:
– W Austrii zbadano przeciwników szczepień – około dwóch trzecich z nich zadeklarowało, że nigdy nie zmienią zdania w tej sprawie. Określono ich jako fundamentalistów. Między innymi z tego powodu w tym kraju od 1 lutego szczepienie przeciw COVID-19 będzie obowiązkowe, a od 1 marca odmowa zaszczepienia się związana będzie z dotkliwym mandatem finansowym. Niespecjalnie mnie dziwi postawa władz Austrii, wręcz ją rozumiem – po prostu rządzącym skończyła się cierpliwość.

Ciekawy jest w ogóle wątek fundamentalistów mentalnych – to znaczy osób deklarujących, że nie ma takich argumentów, które zmieniłyby ich zdanie w jakiejś sprawie. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że tacy ludzie są we wszystkich większych społecznościach, a swoją zasadniczą postawę przejawiają w szerokim spektrum tematów – niektórzy w sprawie szczepionek, inni na temat konsekwencji zmian klimatycznych, i tak dalej.

Pojawia się zatem pytanie, jak z takimi obywatelami postępować w kontekście zarządzania społecznością na danym terenie? Z jednej strony jest demokracja i krzewimy wolność wyboru, lecz z drugiej pojawiają się momenty, kiedy nie ma możliwości dyskusji i trzeba podejmować zdecydowane, zdyscyplinowane działania.

Tego typu wyzwanie wynika z podstaw obywatelstwa jako głównego źródła członkostwa w danej społeczności narodowej. Generalnie na początku nie mamy oczywiście wpływu, jakiego kraju jesteśmy obywatelami. Z reguły decyduje o tym miejsce naszego urodzenia albo obywatelstwo rodziców. Z punktu widzenia jednostki, jeśli nie pasują jej zasady regulujące funkcjonowanie danej grupy, może z niej wystąpić i wstąpić do innej – na przykład zmieniając miejsce zamieszkania.

A co ma zrobić grupa, jeżeli część jej członków nie chce się dostosować do zmieniających się zasad?

W miarę rozwoju cywilizacyjnego wydawało się, że ludzie coraz bardziej będą w stanie osiągać konsensus i szanować decyzję większości. Ostatnio to przekonanie wydaje się błędne. W sytuacji, w której cześć osób mówi fundamentalne „nie”, powrót do rozwiązań siłowych – choć wydaje się zasadny – jest pewnym krokiem w tył i przede wszystkim niebezpiecznym precedensem. Może po prostu demokracja liberalna sprawdza się najlepiej w spokojnych czasach dobrobytu, a kiedy zaczynają rządzić emocje i kończy się możliwość rozmów, to pozostają tylko zdecydowane działania – jak w Austrii?

Przeczytaj także: „Co czeka antyszczepionkowców, choć o tym nie wiedzą” i „Lockdown dla niezaszczepionych – policyjne kontrole”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.