Instytut Studiów Wschodnich

Głos przedstawiciela branży lekowej – komentarz z cyklu „Zdrowie po wyborach”

Udostępnij:
– Jeśli chodzi o leki, kluczowymi problemami, którymi powinni zająć się decydenci, są zabezpieczenie pacjentów przed ich brakami, zwiększenie produkcji farmaceutycznej w Polsce i poprawa dostępności terapii biologicznych w naszym kraju – mówi prezes PZPPF Krzysztof Kopeć, sugerując, czym politycy wygranej partii powinni zająć się po wyborach parlamentarnych.
W cyklu „Zdrowie po wyborach” nie tylko pytamy przedstawicieli partii politycznych o ich plany dotyczące systemu ochrony zdrowia, ale też branżowych liderów opinii o to, co – ich zdaniem – wymaga poprawy.

W sondzie wypowiada się prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego Krzysztof Kopeć.

– Jeśli chodzi o leki, to kluczowymi problemami są zabezpieczenie pacjentów przed ich brakami, zwiększenie produkcji farmaceutycznej w Polsce i poprawa dostępności terapii biologicznych w naszym kraju – podkreśla w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

Po pierwsze – zapobieganie brakom.

– Główną przyczyną braków najbardziej potrzebnych leków jest zmniejszenie się opłacalności ich produkcji. Są to leki tańsze niż kubek kawy w sieciowej kawiarni – dlatego wzorem innych krajów trzeba rewaloryzować ich ceny, by produkcja stała się opłacalna. Oczywiście, dopłaty pacjentów w aptekach nie mogą się zwiększyć. W tym celu konieczny jest wzrost nakładów na refundację apteczną. Z budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia powinniśmy na leki przeznaczać ustawowe 17 proc., a nie – jak obecnie – mniej. Poza tym nakłady na ochronę zdrowia muszą zwiększyć się w nie gorszym tempie niż na obronność. Dziś ceny leków niechronionych patentem w Polsce należą do najniższych w Unii Europejskiej, a ostatnio Portugalia, Francja, Niemcy wprowadziły ustawowe podwyżki ich cen, aby zapobiegać brakom. W Polsce od 2019 r. koszty wytwarzania leków wzrosły o prawie 30 proc., a średnia cena koszyka najczęściej stosowanych leków refundowanych zmniejszyła się o 4 proc. – wylicza prezes Kopeć.

Zgodnie z obowiązującymi u nas przepisami, lek zawierający substancję, której ochrona patentowa wygasała, wchodząc do refundacji jako pierwszy odpowiednik, musi być przynajmniej o 25 proc. tańszy od obecnego już tam leku. Niestety, resort zdrowia domaga się jeszcze większych obniżek, a przy kolejnym przedłużaniu decyzji refundacyjnych ponownie obniża. W efekcie w 2019 r. producenci wycofali z refundacji więcej leków, niż zostało na nią wprowadzonych. W latach 2015–2021 z 51 refundowanych terapii, które utraciły wyłączność rynkową, konkurujące leki zawierające tę samą substancję zostały wprowadzone tylko w przypadku 12. Dlatego konieczne jest ograniczenie presji na obniżanie cen leków refundowanych krajowych producentów oraz wdrożenie indeksacji ich cen względem inflacji lub wybranego zbiorczego wskaźnika kosztów przemysłu farmaceutycznego.

Po drugie – bezpieczeństwo lekowe.

– Pandemia COVID-19, zmiany geopolityczne i dramatyczne braki leków w Unii Europejskiej pokazały, jak kruche jest nasze bezpieczeństwo lekowe. Dostawy leków z zagranicy mogą zostać przerwane z powodu pandemii czy w wyniku awarii w znajdującej się na innym kontynencie fabryce. Obecnie tylko 30 proc. paczek refundowanych leków jest produkowanych w Polsce, a to oznacza, że w razie kryzysów nie jesteśmy bezpieczni. Aby ten odsetek się zwiększał, potrzebne są rozwiązania zachęcające do produkcji farmaceutycznej w naszym kraju. W znowelizowanej ustawie refundacyjnej pojawiły się pierwsze zapowiedzi takich regulacji – i doceniamy to. Aby jednak były efektywne, wymagają uszczegółowienia. Przeniesienie przez krajowego producenta produkcji leków z Azji do Polski jest bardzo kosztowną decyzją inwestycyjną z długoterminowymi skutkami – dlatego potrzebna jest gwarancja zbytu tej produkcji po wyższej cenie, bo koszty wytwarzania w Polsce będą większe niż w Azji. Postuluję wprowadzenie instytucji partnera bezpieczeństwa lekowego, którym zostawałby producent wytwarzający jedną czwartą swoich leków refundowanych w naszym kraju. Taka firma nie byłaby zmuszana do zrównywania cen swoich leków z azjatycką konkurencją, mogłyby one pozostać na dotychczasowym poziomie – apeluje Kopeć.

Po trzecie – zwiększenie dostępu w Polsce do terapii biologicznych.

– Leki biologiczne zrewolucjonizowały medycynę, bo okazały się skuteczne wobec chorób, na które dotychczas stosowane farmaceutyki nie działały. W Polsce dostęp do tych terapii wciąż jest dużo gorszy niż w innych krajach UE. W 2020 r. dotyczył na przykład 1,8 proc. pacjentów z reumatoidalnym zapaleniem stawów, podczas gdy w innych krajach Europy stosuje się je u 20–25 proc. chorych. Dzięki konkurencji na rynku spadek kosztu leczenia biologicznego sięgnął nawet 80 proc. Wygenerowane oszczędności można i trzeba przeznaczyć na udostępnienie tych leków większej liczbie chorych. Jednak zdaniem ekspertów osiągnięcie stopnia dostępności, jaki obserwujemy w innych krajach, nie będzie możliwe bez zmian organizacyjnych, bo szpitale prowadzące programy lekowe nie są w stanie leczyć tak wielu chorych. Najefektywniejszym rozwiązaniem byłoby udostępnianie leku poza szpitalem w warunkach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, czyli w lokalnej przychodni, tej najbliżej pacjenta. Rozwiązanie takie odciążyłoby również lekarzy zajmujących się pacjentami w najcięższym stanie leczonych w szpitalu – sugeruje Krzysztof Kopeć.

Wszystkie materiały z cyklu „Zdrowie po wyborach” są dostępne po kliknięciu w poniższy baner.



 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.