Kolorowe opaski

Udostępnij:
Resort zdrowia chce segregować pacjentów na SOR-ze według obrażeń i pilności przyjęcia. Czy to dobre rozwiązanie? Część ekspertów ma wątpliwości.
- Tak jak podczas zdarzeń masowych, chorzy w szpitalu przejdą triaż, czyli segregację. W zależności od stanu zdrowia i pilności przyjęcia, otrzymają kolorowe opaski na rękę (lub kartki): niebieskie (wtedy czas oczekiwania na przyjęcie wyniesie do sześciu godzin), zielone (może poczekać nawet do kilku godzin), żółte (czas oczekiwania do godziny), pomarańczowe (do 10 min) i czerwone (pomoc natychmiastowa) - informuje "Rzeczpospolita" i wyjaśnia, że w rejestracji pacjenta pomoże system elektroniczny, ale to triażysta, czyli doświadczony ratownik medyczny, pielęgniarka lub lekarz, dokonają wstępnego badania i zakwalifikują go do właściwej kategorii i koloru.

System ma obowiązywać w 76 szpitalnych oddziałach ratunkowych większych szpitali od października.

Będzie lepiej?
Resortu twierdzi, że triaż wsparty systemem komputerowym pomoże ograniczyć liczbę błędów takich jak ten w Sosnowcu. - Według członków Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, taki system segregacji pacjentów sprawdza się, ale w warunkach pola walki. Przyznają, że błędem jest pozostawianie oceny przypadku pracownikowi medycznemu, który nie jest lekarzem - wyjaśnia "Rzeczpospolita".

Pomysł chwali za to prof. Jarosław J. Fedorowski, kardiolog praktykujący w Polsce i za oceanem.

- W USA, które są kolebką medycyny ratunkowej, wstępną ocenę stanu zdrowia pacjenta zostawia się pielęgniarkom, ratownikom i asystentom medycznym, którzy ustalają go na podstawie schematów. Uważa się, że takie działanie w wykonaniu lekarza byłoby marnowaniem jego potencjału. Zresztą z czynnościami, w których najważniejsze jest nieodstępowanie od schematów, lepiej radzi sobie osoba nie mająca wiedzy pozwalającej na nieszablonowe działanie – wyjaśnia prof. Fedorowski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" i podkreśla, że triażu, czyli oceny stanu pacjenta nie można mylić z leczeniem, które powinno być domeną lekarza.

A Ewa Książek-Bator...
- Co do samej zasady triażu nie mam zastrzeżeń - mówi Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali, w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia". Przyznaje, że nie jest to jedyny pomysł medycyny pola walki, który sprawdza się dobrze w zastosowaniach cywilnych, ale podkreśla, że w warunkach codziennych potrzebny nam jest "triaż plus", czyli stałe udoskonalenie tej metody.

- Osoba wstępnie oceniająca stan pacjenta powinna zlecić lub przeprowadzić wstępne badania, EKG czy zdjęcie RTG, zanim chory trafi do gabinetu lekarskiego. To nie tylko polepszy organizację pracy, ale pomoże zredukować ryzyko pomyłki we wstępnej ocenie stanu chorego - mówi Ewa Książek-Bator. I dodaje: - Dodam do tego konieczność stałego monitorowania przestrzeni, w której pacjenci oczekują na wizytę w gabinecie, bo to również szwankuje. A pomogłoby szybko skorygować błędy popełnione przy wstępnej ocenie.

Przeczytaj także: "Kwiatkowski przyznaje, że jest źle i zapowiada kontrole. Będą dotyczyć SOR-ów i psychiatrii dziecięcej" i "Wiceministrowie mówili o SOR-ach i szpitalach powiatowych, a sala sejmowa była niemal pusta".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.