123RF

Od listopada nowe terapie dla kobiet z potrójnie ujemnym rakiem piersi

Udostępnij:
Co dziesiąty rozpoznany nowotwór piersi to rak potrójnie ujemny. Ten rak szybko progresuje i daje przerzuty, a w konsekwencji szansę na 5-letnie przeżycie daje zaledwie 11 proc. chorych. – Od 1 listopada do refundacji trafiły nowe terapie dla tej grupy chorych, które zwiększają szanse na dłuższe życie – wskazuje dr Joanna Streb, małopolska konsultant wojewódzka do spraw onkologii klinicznej.
Rak piersi to nowotwór, na który kobiety zapadają najczęściej.

– W Polsce każdego roku rozpoznaje się 21 tys. nowych przypadków tego raka. Jednak tym, co powinno niepokoić, jest nie tyle liczba zachorowań, co struktura zapadalności. Rak w pierwszym stopniu zaawansowania, dającym szansę na niemal 100-proc. wyleczenie, wykrywany jest jedynie u 20 proc. pacjentek – podkreśla dr Joanna Streb, konsultant wojewódzka w dziedzinie onkologii i specjalistka onkologii klinicznej ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

– Pacjentki, u których wykryto raka piersi we wczesnym stadium zaawansowania choroby, statystycznie żyją dłużej niż chore diabetologicznie. Dlatego tak ważna jest edukacja i komunikowanie w przestrzeni publicznej, że rak piersi to nie wyrok, tylko choroba przewlekła, z którą można żyć wiele lat. Dotyczy to także niektórych podtypów postaci zaawansowanych – dodaje.

Najczęstsze podtypy raka piersi
Ekspertka przypomina, że najczęściej występującym rakiem piersi jest dobrze rokujący nowotwór hormonozależny (luminalny). – Ten rodzaj raka jest bardziej wrażliwy na terapię hormonalną niż na chemioterapię. Cierpi na niego 70–75 proc. pacjentek – mówi.

– Kolejny rodzaj, występujący u 15–20 proc. pacjentek to HER2-dodatni rak piersi. To najbardziej poznany nowotwór piersi, dla którego w ostatnich latach zarejestrowano największą liczbę terapii. U chorych można zastosować przeciwciała monoklonalne w terapii przedoperacyjnej, pooperacyjnej, w rozsiewie – wyjaśnia dr Streb.

– W ostatnich latach doszło również do przełamania hormonooporności w raku estrogenowo dodatnim. Wprowadzenie nowych, wysokoskutecznych terapii skutkuje prawie dwukrotnym wydłużeniem czasu do progresji u pacjentek z rakiem rozsianym – opisuje specjalistka.

Trudny rak piersi potrójnie ujemny
Niestety – jak przekonuje dr Streb – pozostałe 10–15 proc. nowotworów piersi to rak potrójnie ujemny, który charakteryzuje się tym, że na powierzchni komórek nowotworowych nie ma receptorów estrogenowych ani progesteronowych, ani HER2.

– Jest to rak, którego komórki bardzo szybko się dzielą i z reguły szybko dochodzi w nim do progresji. Samo postawienie rozpoznania wywołuje u pacjentek panikę. Dobra wiadomość jest taka, że jeżeli ten rodzaj raka przez 2–3 lata nie daje progresji, to później zdarza się to już bardzo rzadko – mówi.

– Potrójnie ujemny rak piersi jest częściej związany z mutacją BRCA1 i BRCA2 i częściej występuje u młodych kobiet. Jest to rak heterogenny, który charakteryzuje się wysokim wskaźnikiem nawrotów i wyższą częstością dawania przerzutów odległych, do wszystkich narządów trzewnych. W zaawansowanym stadium choroby i rozsiewie 5-letnie przeżycia dotyczą zaledwie 11 proc. pacjentek – zaznacza dr Streb.

– Od wielu lat nie było też przełomu w terapii tego podtypu raka piersi. W wypadku diagnozy lekarze mieli do dyspozycji jedynie tzw. stare cytostatyki – tłumaczy.

Długo oczekiwane zmiany dla raka potrójnie ujemnego
Na ten przełom od lat czekali lekarze i pacjentki. – Teraz wydaje się, że on następuje. Od 1 listopada 2022 r. do programu lekowego raka piersi trafiają dwa nowe leki – talazoparib i sacytuzumab gowitekan – dla chorych z potrójnie ujemnym rakiem piersi – wskazuje dr Streb.

Pierwszy z nich, talazoparib, to – jak wyjaśnia ekspertka – nowy inhibitor PARP, przeznaczony do leczenia miejscowo zaawansowanego lub rozsianego HER2-ujemnego raka piersi z obecnością mutacji germinalnej w genie BRCA. Co ważne, lek ten podawany jest w formie doustnej, w pierwszej linii leczenia. Terapia tabletkowa charakteryzuje się z jednej strony lepszym komfortem dla pacjentek, z drugiej – mniejszą liczbą działań niepożądanych niż terapie podawane dożylnie.

– Badania kliniczne wskazują, że terapia ta niemal dwukrotnie wydłuża czas do progresji oraz istotnie wydłuża całkowity czas przeżycia – mówi dr Streb.

– Sacytuzumab gowitekan to natomiast przeciwciało monoklonalne refundowane jako leczenie II lub III linii przerzutowego potrójnie ujemnego raka piersi – dodaje.

Ponadto Ministerstwo Zdrowia zrefundowało alpelisyb, jako leczenie I lub II linii przerzutowego HER-2 ujemnego raka piersi z obecnością mutacji PIK3CA. Ekspertka zaznacza, że wprowadzone na listę refundacyjną leczenie będzie dostępne we wszystkich ośrodkach, które mają program lekowy. – Obecnie Ministerstwo Zdrowia, wprowadzając nowe leki do leczenia, dopisuje je do funkcjonującego programu, dzięki czemu pacjentki z mniejszych miejscowości również będą miały dostęp do nowych terapii – zauważa.

Kolejne zmiany, na które czekają chore
Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego oraz dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, zwraca uwagę, że dostępność do nowych terapii dla pacjentek wcale nie musi być tak oczywista, jak to się wydaje.

– Oprócz dostępności refundacyjnej liczy się faktyczna dostępność terapii dla pacjentek w danym ośrodku, a ta jest wypadkową bardzo wielu elementów, np. tego, czy dyrekcja szpitala chce inwestować w nowoczesne technologie. Z analiz NFZ wynika, że nawet te ośrodki, które mają podpisane programy lekowe, nie zawsze z tych narzędzi korzystają, tłumacząc, że na programach lekowych się nie zarabia – twierdzi ekspertka.

Dlatego – jak wyjaśnia – trzeba weryfikować, czy na pewno zachodzi konsumpcja technologii dostarczonej przez regulatora.

– Ważną rolę w tej kwestii odgrywać powinno środowisko pacjenckie. To ono musi domagać się szczegółowej sprawozdawczości w tej materii. Nic tak dobrze nie robi jak systematyczne analizowanie w parlamencie precyzyjnych danych dotyczących tego, ile pacjentek zostało zakwalifikowanych do leczenia, ile z tego leczenia skorzystało, jaki jest rozkład między ośrodkami – zaznacza Małgorzata Gałązka-Sobotka.

Z kolei Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki” oraz Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, wskazuje na potrzebę rzetelnej edukacji, od przedszkola czy szkoły podstawowej, dotyczącej profilaktyki, badania piersi, wczesnej diagnostyki.

– Niezbędna jest też wiedza na temat tego, gdzie się leczyć w przypadku zachorowania. Trzeba wybierać ośrodki referencyjne lub centra onkologiczne wykonujące rocznie co najmniej sto zabiegów chirurgicznych raka piersi – podkreśla Krystyna Wechmann.

Anna Hencka-Zyser, założycielka Fundacji Spa for Cancer Friends for Cancer, wyjaśnia natomiast, że chociaż o raku piersi mówi się coraz więcej, to wciąż wiedza niektórych pacjentek na temat choroby i leczenia jest niewystarczająca.

– Często też kobiety, zwłaszcza na początku, na etapie stawiania diagnozy, są zagubione. Nie o wszystko są w stanie zapytać lekarza podczas wizyty. A tymczasem lekarz prowadzący powinien być w chorobie przewodnikiem i przyjacielem. Powinnyśmy go darzyć pełnym zaufaniem i przede wszystkim u niego szukać pomocy, ale też nie bać się zadawać mu pytań. Kiedy nie pytamy, tylko oczekujemy, że ktoś będzie jasnowidzem i sam zgadnie, co mamy na myśli, to możemy się na takiej informacji zawieść – mówi Anna Hencka-Zyser.

Przeczytaj także: „Maciej Miłkowski o nowych terapiach lekowych w refundacji od 1 listopada”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.