Archiwum

Tadeusz Jędrzejczyk o podobieństwach między strajkującymi nauczycielami a ochroną zdrowia

Udostępnij:
- Mój kolega z byłej klasy zapytał mnie, co sądzę o strajku nauczycieli w kontekście kryzysu w ochronie zdrowia. Odpowiedziałem, że analogii między sytuacją w obydwu silosach, czyli edukacyjnym i zdrowotnym, jest sporo. Wymieniłem pięć - przyznaje Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes NFZ.
Komentarz Tadeusza Jędrzejczyka, byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia:
- Po pierwsze, niestety, postawy w dyskusji o strajku są mocno uwarunkowane politycznie i tak też wykorzystywane. Elity polityczne będą szukały poszerzenia wpływów lub ograniczenia strat i temu podporządkują tak zwaną narrację. Paradoks polega na tym, że jednocześnie zabrały klucze do rozwiązania problemów. Słowem klasyczna kwadratura koła, bo politycy decydują o systemie, ale sytuacja w nim jest środkiem do celu (władzy) a nie celem (jej) sprawowania. Chociaż zdarza się, że jedna decyzja na 10 jest prawdziwą, choćby małą, reformą.

Po drugie, dzisiejszy kryzys jest szansą na obnażenie kilku z powyższych narracji. Tak się składa, że często zbudowanych na uogólnieniach oraz fałszywym aksjomacie odpowiedzialności zbiorowej (który należy tropić, ujawniać i bezwzględnie likwidować).

Po trzecie, jakość edukacji. W ujęciu "benchmarkingowym" wcale nie jest najgorsza. Podobnie jak w ochronie zdrowia mamy zatem raczej całkiem niezłą efektywność kosztów całkowitych do rezultatów. Czy to oznacza, że jest dobrze? To jest z kolei ryzyko tezy, którą stawiają elity związkowe (i w medycynie, i w edukacji). Jest doskonale, jedyny problem - to za mało kasy. Jednak: to nie związki zawodowe są odpowiedzialne za kulturę jakości (chociaż mogłyby trochę zrobić na tym polu z pożytkiem także dla siebie). Za to są odpowiedzialni po kolei: rząd, samorząd, menadżerowie. Imiennie: minister edukacji, prezydent/wójt/burmistrz, dyrektor.

Po czwarte, transparentność (a właściwie jej niedobór) i toksyczny miks interesów prywatnych i sektora publicznego. Jest faktem, i w edukacji, i w ochronie zdrowia. Jednak obywatel może robić wszystko to, czego prawo nie zabrania. Jeśli łamie prawo, jest to wina rządu, jeśli nie egzekwuje jego wykonania. Jeśli prawo jest niedoskonałe, tym bardziej do kompetencji rządu należy jego zmiana (tak, nie pomyliłem się, parlamentu jako władzy ustawodawczej od dawna już praktycznie nie mamy, tylko atrapę). Atakowanie za taki stan rzeczy jednostek nazywane być powinno po imieniu szczuciem grup społecznych, czyli faszyzmem lub komunizmem.

Po piąte, zaleta strajku. Wypchnęła społeczeństwo ze strefy komfortu. Czy jest nadzieja? Powinna umierać ostatnia. Od czego zacząć? Od słowa, idei, pokazania, że można zrobić coś lepiej. Tego właśnie uczą dobrzy nauczyciele. O tym pamiętają dobrzy lekarze i pielęgniarki. Znając już lepiej etipatogenezę i mając właściwe technologie oraz zasoby będziemy w stanie pokonać kolejną chorobę - właściwym leczeniem i rehabilitacją, a jeszcze lepiej prewencją. Także w oświacie. Trzeba zacząć od napisania właściwej recepty.

Przeczytaj także: "Patecki o tym, co zrobić, by wytrwać podczas strajku" i "Globalizacja czy protekcjonizm?".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.