Znaczenie czasu w SM

Udostępnij:
Skrócenie czasu od wystąpienia pierwszych objawów SM do diagnozy i wdrożenia leczenia jest kluczowe dla odległych wyników terapii. Szybkość działania na tym etapie w dużym stopniu decyduje o utrzymaniu sprawności pacjentów i dobrej jakości ich życia. Specjaliści postulują, by czas pomiędzy wystąpieniem pierwszych objawów SM a rozpoczęciem leczenia był nie dłuższy niż cztery miesiące.
W raporcie „Ścieżka pacjenta z postacią rzutowo-remisyjną stwardnienia rozsianego w placówkach publicznej opieki zdrowotnej w Polsce. Kierunki optymalizacji” przygotowanym w Instytucie Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego podkreślono, że obecnie w Polsce postawienie diagnozy SM trwa ok. siedem miesięcy, a w skrajnych przypadkach nawet dwa lata. – Przyspieszenie diagnostyki SM jest konieczne i możliwe do realizacji w warunkach polskiego systemu ochrony zdrowia – uważa prof. Jarosław Sławek, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego. – Czesi postawili sobie jeszcze bardziej ambitny cel, chcą skrócić diagnostykę do miesiąca.

Korzyści z wczesnej diagnozy SM i rozpoczęcia leczenia
Stwardnienie rozsiane to choroba autoimmunologiczna, z którą̨ wg danych Narodowego Funduszu Zdrowia zmaga się̨ w Polsce ok. 43–44 tys. pacjentów. Najczęstsza postać́ – rzutowo-remisyjna – występuje u ponad dwóch trzecich chorych. Stwardnienie rozsiane dotyka przede wszystkim osoby młode. Pierwsze objawy choroby pojawiają̨ się miedzy 20. a 40. rokiem życia, w szczytowym okresie aktywności rodzinnej, społecznej i zawodowej. Każde opóźnienie we wprowadzeniu terapii prowadzi do nieodwracalnych zmian i trwałego zniszczenia struktur neuronalnych, dlatego eksperci tak duży nacisk kładą na wczesne rozpoczęcie leczenia, które pozwala powstrzymać postęp choroby i utrzymać sprawność. Im szybciej od wystąpienia objawów choroby zostanie postawiona właściwa diagnoza i pacjent otrzyma leczenie, tym większa szansa na zachowanie sprawności i pełne funkcjonowanie społeczne.

Obecna sytuacja pacjenta na ścieżce diagnostyczno-terapeutycznej SM
Sytuacja chorych na SM w Polsce w ostatnich latach bardzo się poprawiła, ale niestety, wciąż zbyt długo czekają na diagnozę.

– Przyspieszenie diagnostyki stwardnienia rozsianego do 4 miesięcy jest jak najbardziej zasadne i konieczne – podkreśla prof. Sławek. – Musimy jednak mieć świadomość, że w kontekście diagnostyki SM należy wyodrębnić dwie grupy pacjentów. Pierwszą stanowią chorzy z ostrymi objawami w przebiegu rzutu (zaburzenia widzenia i równowagi, niedowład połowiczy czy symptomy świadczące o rozwoju zespołu móżdżkowego), którzy z reguły trafiają na szpitalne oddziały ratunkowe. W takich wypadkach pacjenci są kierowani z SOR prosto na oddział neurologiczny, gdzie zostają poddani szybkiej diagnostyce, m.in. z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego czy badania prążków oligoklonalnych w płynie mózgowo-rdzeniowym. W przypadku tej drugiej procedury należy się liczyć z pewnym spowolnieniem diagnostyki, ponieważ w większości przypadków czas oczekiwania na wynik badania PMR wynosi ok. dwa tygodnie. Następnie pacjent opuszcza szpital i jest przekazywany pod opiekę specjalistycznej poradni neurologicznej, gdzie powinien niezwłocznie zostać zakwalifikowany do programu lekowego.

Niestety w warunkach ambulatoryjnych ścieżka diagnostyczna jest znacznie dłuższa. Lekarze rodzinni, do których zgłaszają się pacjenci z pierwszymi objawami, często nie wiążą ich dolegliwości z rozwijającym się SM i nie kierują do specjalistycznych poradni lub ośrodków.

– Początkowe objawy stwardnienia rozsianego, takie jak zawroty głowy, zaburzenia równowagi czy drętwienia połowicze, są zazwyczaj niespecyficzne i szybko przemijają, dlatego lekarze POZ błędnie obwiniają za ich pojawienie się np. zapalenie błędnika – mówi prof. Sławek. – Nawet jeśli specjalista medycyny rodzinnej wykaże się czujnością i skieruje chorego na konsultację neurologiczną, to trzeba pamiętać, że w tej chwili czas oczekiwania na wizytę u neurologa wynosi nawet pół roku, przy czym zapewne nie będzie to neurolog specjalizujący się w diagnostyce i leczeniu SM. Czynnikiem dodatkowo wydłużającym procedury diagnostyczne jest fakt, że nadal część z nich, wbrew trendom obserwowanym w światowej medycynie, wykonuje się w warunkach szpitalnych.

Jak usprawnić diagnostykę w kierunku SM?
Eksperci proponują między innymi wprowadzenie elektronicznej karty diagnostyki i leczenia SM (DiLSM), na wzór karty DiLO w onkologii, którą mógłby wystawić lekarz rodzinny pacjentowi z podejrzeniem stwardnienia rozsianego. – Gwarantowałoby to choremu priorytetowy dostęp do badań i konsultacji neurologicznych, co skróciłoby cały proces do ok. cztery miesięcy – podkreśla prof. Sławek.

Optymalizowanie ścieżki pacjenta z SM powinno być połączone ze zmianami w zasadach finansowania świadczeń z obszaru diagnostyki i leczenia SM przez NFZ. Konieczne wydaje się wprowadzenie rozróżnienia na poradnie neurologiczne, poradnie SM i ośrodki specjalistyczne, gdzie realizowane są bardziej kosztowne procedury diagnostyczne i prowadzone programy lekowe.

– Różne stopnie referencyjności muszą znaleźć odzwierciedlenie w poziomie wycen – tłumaczy prof. Sławek. – Ponadto placówki, które wdrożą przyspieszoną ścieżkę diagnostyczną, także powinny być premiowane finansowo. Położenie nacisku na krótszą diagnostykę realizowaną w trybie jednodniowym wpisuje się w dążenie do ambulatoryzacji opieki specjalistycznej nad pacjentem z SM. Jest nie tylko kosztowo korzystne dla systemu, ale też mniej obciążające dla pacjenta. Dążmy zatem do wprowadzenia nowych produktów rozliczeniowych oraz do modernizacji infrastruktury szpitalnej, oczywiście wraz ze wzrostem wycen.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.