Czy w ogóle potrzebni są nam farmaceuci? A jeśli już, to do czego?

Udostępnij:
Żądają dla siebie i swoich aptek specjalnych przywilejów, chcą być traktowani jak jedna podpór systemu ochrony zdrowia. Tymczasem dziś ich rzeczywista przydatność dla systemu jest niewielka.
Albo w końcu uruchomimy opiekę farmaceutyczną – i uczynimy ich jednym z istotnych dla ochrony zdrowia zawodów pomocniczych, albo po prostu zrezygnujmy ze specjalnego traktowania aptekarzy i farmaceutów.

Z problemem co dalej z farmaceutami mocują się także inne kraje. W USA skończyło się na tym, ze nie ma aptek. Leki sprzedają wyspecjalizowane działy sklepów drogeryjnych. Dwa tygodnie temu Litwa ogłosiła, że wszystkie leki OTC mogą być sprzedawane w sklepach spożywczych.

Ale można inaczej. Wielka Brytania – przeciwnie: ustami ministra w czasie sezonu grypowego zaapelowała, by w lżejszych należy zwracać się o pomoc do farmaceutów, z pełnym zaufaniem, jak do lekarzy. Bo tam funkcjonuje model opieki farmaceutycznej, a farmaceuci mają odpowiednie przygotowanie do sprawowania takiej opieki. Potrzebny nam jest model brytyjski, albo… litewski. Bo utrzymywanie takiego modelu jaki mamy teraz nie ma sensu.

Do czego potrzebni są nasi farmaceuci, do czego nie? Zapytaliśmy ekspertów.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, partner Formedis Management and Consulting w Poznaniu, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku:
- Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat rola farmaceuty w naszym kraju uległa zasadniczej zmianie. Pamiętam czasy, kiedy farmaceuta w aptece wykonywał własnoręcznie wiele leków według recept sporządzonych wcześniej przez lekarzy. Mimo, że wykonywane w warunkach dzisiaj zapewne nieakceptowanych, leki tamte były równie skuteczne jak te dzisiaj produkowane metodami przemysłowymi. Wówczas farmaceuci cieszyli się powszechnym społecznym uznaniem i to z tamtych czasów pozostało nam jeszcze tytułowanie pracownicy apteki „panią magister". Niestety, czasy się zmieniły i dzisiaj „pani magister" – a częściej pani technik farmaceutyczny – stoi za ladą sprzedając leki na receptę lub bez recepty, wyroby medyczne, suplementy diety, dietetyczne środki spożywcze i kosmetyki lecznicze, a nawet środki higieniczne. Można powiedzieć, że apteka stała się sklepikiem typu „Żabka" ze specyficznym towarem. Niedawno spotkałem aptekę, w której można było kupić buty (część z nich była specjalistycznym obuwiem ortopedycznym, ale były tam też zwykłe buty sportowe) i torebki damskie.

Nie ulega wątpliwości, że etos pracy aptekarza (magistra farmaceuty lub technika) przechodzi w Polsce powoli do lamusa i trzeba z tym fantem coś zrobić, również w sferze formalno-prawnej. Dalsze utrzymywanie pewnej fikcji, dodatkowo podtrzymywanej żądaniami zainteresowanych grup zawodowych, nie będzie miało w dłuższej perspektywie czasowej żadnego sensu.

Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Trzeba powiedzieć, że ostatni ciekawy plan na rozwiązanie problemu miał wiceminister Krzysztof Łanda. I próbował go wcielić w życie. W jego wizji apteka miałaby pełnić rolę czegoś w rodzaju zakładu wspomagającego leczenie, zdrowie publiczne. Apteki miały uzyskać twarde przywileje na rynku kosztem innych podmiotów, ale w zamian zrezygnować z handlu towarami niezdrowotnymi. Ale wizji nie zdążył wcielić w życie przed odejściem ze stanowiska, wizja nie jest wcielana w życie, a obecnie nie ma nowych pomysłów.

Co zatem z robić? Z jednej strony szkoda marnować potencjału tysięcy specjalistów przeszkolonych w kierunku medycznym i likwidować. Z drugiej szkoda, by ten potencjał marnował się jak dziś marnuje – ograniczony do roli handlowca. Odpadają kolejne argumenty za tym by apteki utrzymywać. Leki recepturowe nie są już wytwarzane w aptekach. Przechowywanie ich w odpowiednich warunkach? Cóż, przechowywanie żywności w odpowiednich warunkach to też duża umiejętność i odpowiedzialność. Firmy handlowe, które sobie z tym radzą pewno poradziłyby sobie i z lekami. Nie każda – ale wiele z nich zdecydowałyby się na to, by zostać firmami objętymi nadzorem GIF i spełnić jego warunki.

Uważam, że szansą dla farmacji jest rozwój telemedycyny. Np. e –recepta stwarza możliwość lepszej kontroli ordynacji leków dla konkretnego pacjenta. To instrument pozwalający wyłapać np. zjawisko wielolekowości. Potrzebna do tego jednak analityk, interpretator – który z danych o konkretnym pacjencie mógłby wyczytać zagrożenie szkodliwymi interakcjami. Rolę tego interpretatora, osoby, która podniesie alarm mógłby wziąć na siebie farmaceuta. Tylko jak go do tego zachęcić, jak wyegzekwować?

Mamy braki w zawodach zajmujących się zdrowiem. Warto pomyśleć o większym zaangażowaniu farmaceutów w ochronę tego zdrowia. I rozwiązaniu brytyjskim. Ale – etapami i z dużą ostrożnością. Trzeba pamiętać, że mogą pomóc lekarzom, ale zastąpić ich w roli diagnosty i terapeuty – nie mogą.

Oprac. Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.