Ministerstwo zachęci szpitale publiczne do działalności komercyjnej

Udostępnij:
Dowiedzieliśmy się: Jednym z najważniejszych postulatów ministerialnej komisji do spraw absurdów będzie zachęcenie szpitali do podejmowania działań komercyjnych. Na ten sygnał czeka wiele polskich lecznic.
Możliwa jest zatem całkowita zmiana podejścia do takiej działalności. Dziś jest ona źle widziana. Jutro okazać się może, że dyrektor szpitala, który takiej działalności nie prowadzi popełnia poważny błąd. Bo działa na niekorzyść pacjentów (odmawia udzielenia pomocy w najkrótszym terminie, i de facto odsyła chętnych pacjentów do lecznic prywatnych), na niekorzyść swojej firmy (nie dba o odpowiednie zyski), załogi (nie daje dorobić), organu założycielskiego (nie dba o pieniądze na spłatę długów, choć mógłby).

O komentarz poprosiliśmy ekspertów.

Tomasz Pęcherz, przewodniczący komisji ds. absurdów (pełna nazwa: Zespół do opracowania raportu dotyczącego uproszczenia regulacji dotyczących wykonywania działalności leczniczej)
- Żadna regulacje prawne – czy to polskie, czy unijne – nie zabraniają szpitalom publicznym prowadzenia działalności komercyjnej. Mało tego, nawet w czasach PRL taka działalność była prowadzona, choćby w diagnostyce medycznej. Nic nie stoi na przeszkodzie by to wszem i wobec ogłosić, i zacząć oczekiwać, że szpitale zaczną prowadzić taką działalność, a dzięki temu poprawiać swoje fatalne wyniki finansowe. Oczywiście na zasadzie non – profit: dodatkowe przychody przeznaczane byłyby na poprawę działalności szpitala.

Przeszkodą mogą być jedynie warunki udzielania pomocy unijnej – zakupy sprzętu medycznego czy inne inwestycje udzielane z pieniędzy unijnych obwarowane były zapisami o niemożności wykorzystania ich do celów komercyjnych. Ale te restrykcje dotyczą w praktyce tylko części działalności szpitali, można w pozostałych obszarach taką komercyjną działalność prowadzić.

Krytycy prowadzenia działalności komercyjnej mówią: sporo w tym kontrowersji, a efekt mały – kilka, najwyżej do 5 proc. dodatkowych przychodów. Nie zgadzam się z tym, że to mało. Często polskim szpitalom właśnie tych kilku procent brakuje do zamknięcia bilansu bez strat.

Janusz Atłachowicz, wiceprezes STOMOZ:
- Dlaczego szpitale stosują w praktyce niepisany zakaz prowadzenia działalności komercyjnej? To wcale nie zła wola. To zwyczajna obawa przed reakcją Narodowego Funduszu Zdrowia czy też organu założycielskiego, który z powodów zupełnie pozamerytorycznych źle patrzy na prowadzenie działalności komercyjnej. Stosując się do tego niepisanego zakazu szpitale tracą.

Prowadzenie działalności komercyjnej to korzyści dla wszystkich zainteresowanych. Czy zmienią na gorsze sytuację pacjentów? W żadnym stopniu. Oni już dziś stoją przed alternatywą: albo kolejka, albo ekstra zapłata za świadczenie komercyjne. I to często wykonanego przez lekarza ze szpitala publicznego, który w swojej jednostce świadczenia udzielić nie mógł, bo wyczerpał się coroczny limit. Nic się zmieni, ta alternatywa pozostanie, z tym że na rynku komercyjnym szpitalom prywatnym przybędzie publiczny konkurent – a konkurencja może jedynie poprawić sytuacji szukającego świadczenia pacjenta.

Obawiam się jednego. Pogodzenie się z tym, ze szpitale publiczne także wykonują świadczenia komercyjne może być dla obecnie rządzących trudne ze względów politycznych. I mimo dobrej diagnozy – nadal będziemy tkwić w obecnie trwającym absurdzie po uszy.

Opracowanie: Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.