Ochman: Najlepszy jest powrót do ustawy podwyżkowej i trzymanie się jej zapisów

Udostępnij:
Kwestie płac w ochronie zdrowia miały być uregulowane ustawowo. Miały być, ale to teoria. W praktyce minister zdrowia zawiera kolejne porozumienia dotyczące podwyżek z poszczególnymi grupami zawodowymi. – Trzeba podjąć decyzję, czy regulujemy kwestie wynagrodzeń systemowo i traktujemy wypłaty jako element kosztu świadczenia, czy kupujemy sobie spokój społeczny poprzez pojedyncze porozumienia, które wywołują niekontrolowaną lawinę roszczeń – przyznaje Maria Ochman, szefowa sekcji zdrowotnej w NSZZ "Solidarność".
NSZZ "Solidarność" zwraca uwagę, że porozumienie zawarte z młodymi lekarzami nijak ma się do zapisów ustawy z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. z 2017 r. poz. 1473).

Maria Ochman nie ma wątpliwości, że najlepszy jest powrót do ustawy podwyżkowej i trzymanie się jej zapisów.

- Aby to jednak miało sens, trzeba urealnić zapisane w niej kwoty. Wprowadzony przez nią mechanizm polega na tym, że minimalne płace (do których dochodzi się stopniowo, co roku podwyższając je 1 lipca, by osiągnąć oczekiwany poziom w 2022 r.) są ustalane po pomnożeniu kwoty bazowej przez wskaźnik przypisany danej grupie zawodowej. Docelowo kwota bazowa ma być równa przeciętnemu wynagrodzeniu brutto. Jednak do końca tego roku jest zamrożona na poziomie 3900 zł. Jej uwolnienia domaga się Solidarność. Związek zapewnia, że minister się na to zgodził - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Maria Ochman zwraca uwagę, że średnia płaca za grudzień 2018 r. to 5200 zł, czyli o 1300 zł więcej niż kwota wskazana w ustawie. Przyznaje, że trzeba zniwelować tę dysproporcję.

– Zwiększenie kwoty bazowej od razu do wysokości średniej krajowej jest nierealne i nie do udźwignięcia dla budżetu. Uważam, że należy to robić etapami, ale najwyższa pora, by zrobić następny krok. Nie wiem, czy to miałoby być 200 zł, 400 zł czy więcej ani jakie to będą koszty. W ministerstwie są teraz prowadzone analizy finansowe – mówi Ochman w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". Ich wynik ma być znany w marcu.

– Oczekiwalibyśmy, aby już tegoroczne podwyżki były liczone od innej kwoty. Jeśli nie od razu, to z wyrównaniem od 1 lipca – podsumowuje.

Co na to Mariusz Wójtowicz?
15 lutego opublikowaliśmy propozycję Mariusza Wójtowicza, prezesa zarządu Szpitala Miejskiego w Zabrzu i członka zarządu Polskiej Federacji Szpitali.

- Wynagrodzenia w polskich szpitali wymykają się spod kontroli szefów lecznic także z powodu działań rządu, zawierającego porozumienia płacowe z kolejnymi grupami zawodowymi. A skoro tak się dzieje, to wprowadźmy taki sposób ustalania pensji personelu jaki mamy na przykład w Szwecji. Personel medyczny w tym kraju wynagradzany jest za swoją pracę przez państwo, tak jak w Polsce rezydenci. Za budynki odpowiedzialny jest samorząd, a same szpitale z płatnikiem rozliczają się za świadczenia i inne niż wynagrodzenia wydatki. Podobny system jest dziś w Polsce potrzebny, jako bardziej klarowny niż ten, który mamy obecnie. Pozwoli na bardziej racjonalne planowanie pracy szpitali, jednoznacznie określi odpowiedzialność za sprawę wynagrodzeń, obecnie dość rozmytą.

Przeczytaj także: "Czy rząd powinien wziąć na pensje cały personel medyczny w kraju?".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.