Radziwiłł: Kształćmy więcej fachowców, zabiegajmy o to, by podejmowali pracę w wyuczonych zawodach

Udostępnij:
– Gdy mówi się o deficycie kadr, powinno się znać co najmniej dwie dane. Z jednej strony liczbę aktywnych zawodowo fachowych pracowników służby zdrowia, z drugiej szczegółowe zapotrzebowanie na nich – mówił Konstanty Radziwiłł, były minister zdrowia, w trakcie "Wizji Zdrowia". I przyznał, że dane o liczbie lekarzy i pielęgniarek mamy nie najlepsze. - Z niedoborem kadr medycznych należy walczyć na wiele sposobów - podkreślił i wymienił je.
– Z kadrami jest źle – stwierdził Krzysztof Madej, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, już na samym początku panelu "Wizja – deficyt kadr medycznych – czy mamy szanse na wyjście z kryzysu?”.

– Mamy niedostatek kadry medycznej, niedostatek kadry lekarskiej – sekundował mu Jakub Szulc, partner EY, były wiceminister zdrowia. – Gdybyśmy chcieli doprowadzić do sytuacji, w której lekarz pracowałby nie więcej niż w jednym miejscu pracy – jednym szpitalu, z dnia na dzień zabrakłoby nam zabezpieczenia medycznego – dodał.

Zdaniem byłego wiceministra polscy lekarze po raz pierwszy w historii zauważyli, że jest szansa na otrzymywanie odpowiedniej zapłaty w jednym miejscu pracy. – Wkrótce możemy się spodziewać, że to samo dostrzegą pielęgniarki – ostrzegał Szulc.

Z kolei Katarzyna Kowalska, prezes Stowarzyszenia Pielęgniarki Cyfrowe, odniosła się do norm pielęgniarskich: – Zaproponowane przez Ministerstwo Zdrowia wskaźniki mają wynosić 0,6 na oddziałach zachowawczych, 0,7 na zabiegowych i 0,8 na dziecięcych – wskaźnik jest mnożony przez liczbę łóżek. Rachunek jest prosty: jeśli oddział ma 40 łóżek, wychodzi 28 osób personelu. Wydawałoby się, że taka liczba pielęgniarek to dużo. Ale trzeba odliczyć pielęgniarkę oddziałową, zastępcę i opatrunkową – zostaje 25 osób. Jeśli tę liczbę podzielić na system: dzień i noc, dwa dni wolnego – to i tak nie jest dobrze. Dochodzą zwolnienia lekarskie i urlopy. Normy zatrudnienia są atutem, ale tylko wtedy, gdy istnieje organ kontrolny. Powstaje pytanie, kto będzie miał umocowanie prawne do karania zarządzających placówkami, gdy nie będą się wywiązywać z obowiązków? Same normy zatrudnienia to tylko przepis – dodała.

Kowalska wypowiedziała się także w sprawie kadr zza wschodniej granicy. – Straszy się nas pielęgniarkami ze wschodu, ale my się nie boimy konkurencji, boimy się wyzysku – powiedziała. Zapytała jednak, dlaczego komuś opłaca się dopłacić, by sprowadzić obywatelkę obcego kraju, a nie opłaca się wynagrodzić godnie polskiej pielęgniarki. – Aby zabezpieczyć opiekę pielęgniarską w kraju, wystarczy zainwestować w nas tu i teraz – zapewniła.

Michał Kępowicz, dyrektor do spraw relacji zewnętrznych Philips Health Systems Poland & Baltics, przyznał wprost, że niedobór pracowników w systemie ochrony zdrowia to fakt: – Światowa Organizacja Zdrowia ostrzega, że do 2030 r. będzie brakowało 30 mln pracowników ochrony zdrowia. Odpowiedział też na pytanie, jak wyjść z kryzysu. – O pieniądzach i podwyżkach mówi się najczęściej, ale to nie jest jedyny sposób na rozwiązanie problemu. W kłopotach z personelem mogą pomóc nowe technologie i zarządzanie własnym zdrowiem – stwierdził. Wyjaśnił, że telemedycyna może rozwiązać problemy kadrowe. – Nowe technologie ułatwiają pracę lekarzom i pielęgniarkom, dzięki czemu mogą oni skoncentrować się na pomocy chorym i zająć większą liczbą pacjentów – dodał.

– Gdy mówi się o deficycie kadr, powinno się znać co najmniej dwie dane. Z jednej strony liczbę aktywnych zawodowo fachowych pracowników służby zdrowia, z drugiej szczegółowe zapotrzebowanie na nich – mówił Konstanty Radziwiłł, były minister zdrowia. I przyznał, że dane o liczbie lekarzy i pielęgniarek mamy nie najlepsze. Jedyne powszechnie dostępne twarde dane pochodzą z Centralnego Rejestru Lekarzy (134 837 lekarzy wykonuje zawód) oraz z raportów publikowanych przez Naczelną Izbę Pielęgniarek i Położnych (288 395 pielęgniarek „zarejestrowanych i zatrudnionych”). Jak relacjonował Radziwiłł, daje to 3,55 lekarza i 7,6 pielęgniarki na 1000 mieszkańców. Lokuje to Polskę nieco powyżej średniej krajów OECD (3,4 – na poziomie Islandii i Danii) pod względem liczby lekarzy i nieco poniżej średniej (9,0 – na poziomie zbliżonym do Wielkiej Brytanii i Węgier) pod względem liczby pielęgniarek. Wystarczy jedno spojrzenie na dane porównawcze OECD, by stwierdzić, że Polsce na 1000 mieszkańców przypada o ponad 38% więcej łóżek szpitalnych, niż wynosi średnia, a operacje zaćmy ponad 2,5 razy częściej wykonywane są u nas w szpitalu, a nie w trybie ambulatoryjnym.

Radziwiłł zaznaczył, że z niedoborem kadr medycznych należy walczyć na wiele sposobów. – Należy kształcić więcej fachowców, zabiegać o to, by podejmowali i kontynuowali pracę w wyuczonych zawodach, ale także racjonalizować organizację systemu służby zdrowia oraz poszczególnych placówek i wreszcie na nowo, zgodnie ze zmieniającym się stanem przygotowania kadr, określić podział kompetencji między zawodami medycznymi – podsumował.

Sesja "Wizja – deficyt kadr medycznych – czy mamy szanse na wyjście z kryzysu?”, która odbywał się podczas "Wizji Zdrowia", do obejrzenia poniżej:
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.