Skąd ta nienawiść do kardiologów inwazyjnych – pyta prof. Paweł Buszman

Udostępnij:
- Nie pozwólmy, aby atak na kardiologów i pacjentów kardiologicznych spowodował niepowetowane straty populacyjne i ekonomiczne w skali całego kraju – pisze prof. Paweł Buszman, prezes Polsko-Amerykańskich Klinik Serca w artykule dla „Menedżera Zdrowia”.
Poniżej obszerne fragmenty tekstu Pawła Buszmana:

Rozwój sieci nowoczesnych placówek i oddziałów kardiologii inwazyjnej znacznie poprawił dostępność do tego typu leczenia, i to w trybie całodobowym. Obecnie na terenie Polski działa około 160 pracowni kardioangiograficznych, z których blisko 140 pełni dyżury zawałowe.

Biorąc pod uwagę rozmieszczenie ludności w naszym kraju, 60 proc. ludności żyje poza dużymi aglomeracjami miejskimi, będąc rozproszona na dość dużym jak na warunki europejskie terenie. Jak wykazały badania międzynarodowe, postępowanie inwazyjne w ostrym zespole wieńcowym (wykonanie koronarografii i mechaniczne udrożnienie tętnicy wieńcowej za pomocą angioplastyki wieńcowej) daje najlepsze wyniki leczenia.

Obecne rekomendacje Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) oraz wytyczne towarzystw w USA i Kanadzie jednoznacznie potwierdzają, że jest to najbardziej skuteczny sposób leczenia pacjentów w stanach zagrożenia życia. Sukces polskiej kardiologii polega właśnie na tym, że udało się stworzyć sieć ośrodków dającą możliwość dojazdu chorego do placówki, która udzieli mu profesjonalnej pomocy medycznej w przeciągu zaledwie 30-60 minut od zgłoszenia podejrzenia zawału serca i pierwszego kontaktu, co znacznie zwiększa jego szanse na przeżycie i powrót do zdrowia.

Inne kraje, takie jak np. Wielka Brytania, dopiero budują podobne systemy, napotykając na liczne bariery (m.in. brak wykwalifikowanej kadry medycznej), co uniemożliwia im zwiększenie liczby działających 24 godziny na dobę ośrodków kardiologii inwazyjnej (w Wielkiej Brytanii funkcjonuje zaledwie jeden ośrodek na pół miliona mieszkańców i w dalszym ciągu 40-50 proc. chorych z zawałem leczonych jest lekami fibrynolitycznymi, co naraża chorych na duże krwawienie i udary krwotoczne). W innych krajach, w których kardiologia inwazyjna rozwinęła się szybciej, liczba ośrodków jest większa, np. w USA jeden ośrodek obsługuje ok. 130-150 tys. mieszkańców, a Niemczech – około 200 tys.

W literaturze fachowej wielokrotnie chwalono Polskę za rozwinięcie optymalnego systemu leczenia interwencyjnego zawału serca i praktycznie całkowite wykluczenie drogiego leczenia trombolitycznego, obarczonego ryzykiem dużego krwawienia i licznymi przeciwskazaniami.

A u nas tymczasem ma miejsce bezprecedensowy w Polsce postkomunistycznej atak na małą grupę kardiologów, którzy w okresie ostatnich kilkunastu lat zbudowali najnowocześniejszy system opieki kardiologicznej w Europie i uratowali setki tysięcy, jeśli nie miliony, istnień ludzkich. To niezwykle dziwi i bulwersuje.

Wszystko to udało się osiągnąć przy wykorzystaniu stosunkowo niedużych środków, wyjątkowo kosztowo-efektywnie, zapewniając wyrównanie dostępu do nowoczesnych usług kardiologicznych w całym kraju. Populistyczne slogany o budowaniu służby zdrowia i niemerytoryczne próby tworzenia opieki medycznej opartej wyłącznie o leczenie chorób układu krążenia tabletkami w POZ musi skończyć się tragicznie dla wielomilionowej rzeszy chorych cierpiących na schorzenia sercowo-naczyniowe.

Kto stoi za tymi działaniami i dlaczego niszczy się największy sukces w polskiej medycynie w okresie ostatnich 15 lat? Czy to tylko bezinteresowna polska zawiść lub brak kompetencji? Komu zależy na tym, by problem chorób układu krążenia od ponad 5 lat był ciągle spychany na dalszy plan i by rzeczywiste potrzeby społeczne pozostały niedocenione?

Rozumiem, że obecny system ma niedostateczne środki na zaspokojenie wszystkich potrzeb zdrowotnych, ale od dawna mówi się o potrzebie ich zwiększenia i poprzednia ekipa rządząca tych środków nie zwiększyła. Obecnie próbujemy zastąpić coś co jest wyjątkowo kosztowo-efektywne drogimi programami o nieustalonej skuteczności, których wprowadzenie powinno odbyć się dopiero po zaspokojeniu podstawowych i życiowych potrzeb społecznych.

Nie pozwólmy, aby atak na kardiologów i pacjentów kardiologicznych spowodował niepowetowane straty populacyjne i ekonomiczne w skali całego kraju. Nie pozwólmy by ludzie, którzy oddali najlepsze lata swojego życia na ratowanie życia i zdrowia Polaków, byli oczerniani i poniewierani w sposób wyjątkowo brutalny. A przecież możemy w tym przypadku powtórzyć słowa Winstona Churchila: „Nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. A zatem, nie pozwólmy, by osoby posługujące się populistycznymi hasłami obrażały tych, którzy przez całe swoje życie walczyli o dobro swoich pacjentów i wykazali się dużą pasją, determinacją oraz wyjątkową skutecznością w ratowaniu życia Polaków. Oburzające jest to, że osoby które nie wykazały się żadnym istotnym pożytecznym działaniem społecznym na rzecz polskich pacjentów i zajmują się partykularnymi interesami, przodują w krytyce tych, którzy zrobili najwięcej, by zmienić niekorzystne wskaźniki epidemiologiczne.

Pełny tekst polemiki prof. Buszmana ukaże się w „Menedżera Zdrowia” numer 8
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.