Sośnierz: Rząd nie powinien wyręczać dyrektorów szpitali w negocjacjach płacowych

Udostępnij:
Pod wpływem strajków, minister zdrowia przyznaje podwyżki niektórym grupom zawodowym, ale nie zabezpiecza na nie pieniędzy. - Ten tryumfalny pochód żądań płacowych trzeba będzie kiedyś zatrzymać. Nie będzie to łatwe i dlatego nikt się do tego nie kwapi, szczególnie, że opozycja bez skrupułów wykorzysta każdą okazję, aby uderzyć w rząd - mówi Andrzej Sośnierz, poseł Zjednoczonej Prawicy i były prezes NFZ.
Sośnierz o żądaniach płacowych i decyzyjności zarządzających szpitalami rozmawia z "Prawo.pl".

- Po 1999 roku, kiedy kwestie dotyczące wynagrodzeń w ochronie zdrowia zostały przekazane dyrektorom placówek medycznych, poszczególne rządy w kolejnych latach, niestety, stopniowo dawały się ponownie wciągać w proces podejmowania decyzji płacowych. Najpierw poprzez zalecenia, potem poprzez oznakowanie pieniędzy w cenie świadczenia, a skończyło się na przekazywaniu odrębnych pieniędzy na wynagrodzenia z określaniem stawek indywidualnego wynagrodzenia, bez związku ze świadczeniami zdrowotnymi. Ten proces odwrotu trwał kilkanaście lat - opisuje Sośnierz.

Poseł Zjednoczonej Prawicy przyznaje, że jesteśmy już blisko punktu wyjścia, czyli stanu sprzed reformy w 1999 roku.

- Zadowalanie grup pracowniczych wynagrodzeniami, jak widać, powoduje narastanie zadłużenia, głównie szpitali. Ten tryumfalny pochód żądań płacowych trzeba będzie kiedyś zatrzymać. Nie będzie to łatwe i dlatego nikt się do tego nie kwapi, szczególnie, że opozycja bez skrupułów wykorzysta każdą okazję, aby uderzyć w rząd niezależnie od tego, jaki to ma wpływ na dobrostan Polski i niezależnie od tego, jaki to będzie miało wpływ na sytuację pacjentów - podsumowuje Sośnierz.

Sośnierz w 2017 r. o płacach minimalnych, ustawie "203" i sprzeciwie wobec PiS
- Sośnierz jako jedyny polityk PiS nie poparł rządowej ustawy o płacach minimalnych pracowników wykonujących zawody medyczne - poinformowaliśmy w czerwcu 2017 r. Były prezes NFZ z "Menedżerem Zdrowia" wyjaśnił, dlaczego sprzeciwił się swojej partii.

- Sprawa jest prosta. W ustawie nie ma wskazanego źródła finansowania podwyżek płac, które są nieuchronną konsekwencją tej ustawy. Przecież nie wskazując źródła finansowania ewentualnych podwyżek wchodzimy na drogę skompromitowanej „ustawy 203", która uchwalona przed kilkunastu laty była powodem wieloletnich problemów całego systemu i państwa. Przypomnę, że na podstawie „ustawy 203” wszystkim pracownikom publicznych zakładów opieki zdrowotnej zatrudniającym powyżej 50 osób zostały przyznane podwyżki w wysokości 203 zł w 2001 r. i 171 zł w roku następnym. Ustawa nie wskazała jednak źródeł sfinansowania tych podwyżek. Placówki ochrony zdrowia musiały wypłacić z własnych budżetów przyznane podwyżki. Ustawa o płacach minimalnych pracowników wykonujących zawody medyczne może mieć tak samo destrukcyjne skutki, jak tamta. Dziwię się opozycji, która bezmyślnie krytykując prześcigała się w coraz wyższych stawkach podwyżek. Opozycja głosowała przeciw, bo chciała jeszcze wyższych stawek - wyjaśnił.

Przeczytaj także: "Z kieszeni dyrektora" i "Sośnierz: Nie wiem, dlaczego politycy boją się dopłat w ochronie zdrowia".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.