Ustawa o zdrowiu publicznym wreszcie trafiła do konsultacji

Udostępnij:
Po przewaleniu się fali krytyki i rozpaczy związanej z pakietem onkologicznym: branża medyczna ma nowy wielki temat, ustawę o zdrowiu publicznym. Właśnie trafiła do konsultacji. Czy to dobry projekt? O zdanie zapytalismy ekspertów.
Krzysztof Kuszewski, kierownik Zakładu Organizacji i Ekonomiki Ochrony Zdrowia oraz Szpitalnictwa NIZP - PZH, b. wiceminister zdrowia
-Ustawa o zdrowiu publicznym napisana była w ciągu ostatnich lat kilka razy. Czy ta wersja, która ma zostać przyjęta w najbliższych tygodniach jest lepsza od poprzednich: nie wiem. Bo też obserwuję, że toczą się nad nią prace, trwają spory. W tym wypadku: diabeł tkwi w szczegółach. I właśnie na ich temat trwają targi, i nie zakończą się dopóki nie wypełni się cała procedura prawna (Sejm, Senat, podpis prezydenta, ewentualnie Trybunał Konstytucyjny).
Jednak ustawę trzeba poprzeć. Trzeba uregulować sprawy szczepień, uzależnień, diety, promocji zdrowego stylu życia, zabezpieczenia leków. To wszystko wymaga koordynacji wysiłków kilku resortów naraz. Te resorty zdają sobie z resztą sprawę z tego, że po ich stronie, a nie tylko Ministerstwa Zdrowia, leży część odpowiedzialności za bezpieczeństwo zdrowotne Polski i Polaków. Potrzebne jest rozsądne rozdzielenie kompetencji między nimi.


Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej
-Gdybym był posłem bez żadnej chwili wahania, i opcji politycznej za którą stałoby oczekiwanie lidera do głosowania politycznego, nawet wbrew dyscyplinie partyjnej: głosowałbym za ustawą o zdrowiu publicznym, stanąłbym po stronie minister Małeckiej – Libery.
Ale jest trochę tak, że w Polsce pod hasłem forsowania szlachetnych idei przeprowadza się koniunkturalne zmiany. Na przykład przy okazji wprowadzania pakietu onkologicznego podporządkowano NFZ ministrowi zdrowia. Dano mu niemal nieograniczoną władzę. Ciekaw więc jestem czy przy okazji ustawy o zdrowiu publicznym w obieg prawny nie zostaną wprowadzone podobne „kwiatki”, czy „kruczki”. I tylko obawa przed nimi każe mi się wstrzymać przed wstępną deklaracją absolutnego i bezwarunkowego poparcia.
Zdrowie to zbyt poważna sprawa, by powierzać ją wyłącznie ministrowi zdrowia. Ustawa to szansa na to, by o zdrowie zaczęli dbać też ministrowie opieki społecznej, edukacji, obrony narodowej i inni. Wszyscy, którzy powinni.

Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego
My na tą ustawę czekamy. Ale mocno się obawiam tego, że w wypadku tego konkretnego aktu prawo powstaje w pośpiechu. Ustawa refundacyjna, pakiet onkologiczny też były uchwalane w podobny sposób. Dyskusję ucinano argumentem: trzeba się spieszyć, mamy konkretne i obiecane opinii publicznej terminy. Szybko, szybko, byle sprostać terminowi. Wychodził zakalec. Zapisy, które wymagają poprawki.
Tyle o obawach. Ale projekt minister Małeckiej – Libery to przecież nie tylko obawy, ale i nadzieje. Wreszcie mamy szanse na uchwalenie aktu, który stanie u podwalin całej polskiej ochrony zdrowia, nie tylko medycyny naprawczej. Mamy nadzieję, że troska o zdrowie i leczenie Polaków przestanie być obowiązkiem jednego resortu, zdrowia. Że do zapisów ustawy stosować się będą musieli szefowie innych resortów, samorządów, każdy. Oczywiście nie jest tak, że każdy obywatel zapozna się z literalnymi zapisami ustawy. Ale jest tak, że każdy Polak znajdzie, albo powinien znaleźć w ustawie zapisy, które posłużą naturalnej, prozdrowotnej aktywności.

Marek Balicki, SLD, b. minister zdrowia
Może trochę szkoda, że ustawa zostanie uchwalona tak szybko? Będzie znowu sytuacja, że jedna ekipa rządowa i ministerialna przyjmuje ustawę, a druga pisze do niej akty wykonawcze, rozporządzenia. I ta druga właśnie wprowadzi go w życie.
To duże ryzyko. Jestem psychiatrą. I na bieżąco śledzę postępy i skutki przyjęcia Narodowego Programu Zdrowia Psychicznego. Program sam w sobie – jest dobry. Jego zapisy są w porządku. Tyle, że… program nie działa. Ustawa o zdrowiu publicznym ma zacząć obowiązywać od stycznia 2016 roku. Czyli, że uchwali ją obecny Sejm, a wprowadzi następny.
Paradoksalnie zatem z uznaniem i zrozumieniem przyjmuje opóźnienia we wprowadzaniu ustawy do życia. Rozumiem, że spowodowane są nieporozumieniami między interesariuszami i chęcią przedyskutowania ich, wypracowania konsensusu. Niech więc te konsultacje trwają tyle ile trzeba, a nie krócej – jak bywało w wypadku innych inicjatyw ustawowych Ministerstwa Zdrowia.

Więcej o nowej ustawie w najbliższym numerze Menedżera Zdrowia
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.