Cezary Aszkiełowicz/Agencja Wyborcza.pl

W przypadku rejestru ciąż nie ma mowy o korzyści dla pacjentek

Udostępnij:
– Przyczyną protestów przeciw rejestracji ciąży w systemach medycznych jest to, że zabrakło jasnej odpowiedzi na pytanie, jaką korzyść odniesie pacjentka, gdy ta informacja zasili bazę danych – pisze w „Menedżerze Zdrowia” dr n. med. Wojciech Zawalski.
Tekst Wojciecha Zawalskiego, ginekologa, eksperta w zarządzaniu w ochronie zdrowia, byłego dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej w Narodowym Funduszu Zdrowia i twórcy programu „Opieka koordynowana nad kobietą w ciąży” przygotowanego przez fundusz:
Absolutnie nie dziwi mnie publiczna dyskusja na temat rozszerzenia katalogu danych zbieranych przez system ochrony zdrowia, która jest konsekwencją opublikowania rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie szczegółowego zakresu danych zdarzenia medycznego przetwarzanego w systemie informacji oraz sposobu i terminów przekazywania tych danych do Systemu Informacji Medycznej.

W skrócie – autorzy rozporządzenia planują od 1 października poszerzenie systemu raportowania. Podkreślają – w uzasadnieniu do projektu – że „ma to na celu zwiększenie dostępności oraz przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co ma usprawnić pracę lekarzy i ułatwić obieg dokumentacji medycznej”. Tyle teoria – praktyka jest jednak znacząco inna.

W założeniach do funkcjonowania platformy P1, czyli Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych – która jest finansowana ze środków unijnych – zobowiązaliśmy się do umieszczania danych dotyczących różnych zdarzeń medycznych, w tym dotyczących ciąży, w systemie elektronicznej dokumentacji medycznej. Musimy jednak pamiętać, że każde zdrowotne działanie powinno mieć sens i być korzystne dla pacjentów – nie wyłącznie dla systemu lub urzędników. Jeśli mielibyśmy sprawnie działające systemy informacji medycznej SIM oraz dokumentacji elektronicznej, to rzeczywiście dane dotyczące ciąży byłyby jednym z jego elementów. Dzisiaj jednak mamy jedynie „silosy” w dokumentacji medycznej, czyli system recept, system e-zwolnienia i system e-skierowania. Pandemia spowodowała znaczne przyspieszenie elektronizacji opieki zdrowotnej w Polsce, co najwyraźniej odczuliśmy to na przykładzie e-recepty, która uprościła realizację recept. Ponieważ jednak wciąż brakuje ciągłości i łączności między poszczególnymi „silosami" e-dokumentacji medycznej, nie spowodowało to żadnych innych korzyści dla pacjenta w związku z gromadzeniem danych o nim w systemie. Na przykład nie wyeliminowano ani nie ograniczono polipragmazji. Lekarze wciąż nie mają dostępu do tych danych, które są jedynie gromadzone na serwerach Centrum e-Zdrowia.

Przyczyną protestów przeciwko rejestracji ciąży w systemach medycznych jest właśnie to, że zabrakło jasnej odpowiedzi na pytanie, jaką korzyść odniesie pacjentka, gdy informacja o jej ciąży zasili rejestr.

Samo wpisanie tej informacji do rejestru może być odbierane jako stygmatyzacja, ponieważ nie jest to związane z żadnymi korzyściami dla ciężarnych. Podkreślam, że jestem zwolennikiem dokumentacji elektronicznej i rejestrów, które mogą służyć pacjentom – rejestrów prowadzonych dla dobra chorego, za jego wiedzą i zgodą w zakresie niezbędnym do zaspokojenia jego potrzeb. W przypadku rejestr ciąż nie ma o tym mowy.

Przeczytaj także: „Zbieranie danych o ciążach to realizacja zalecenia KE”, „Więcej zbieranych danych – także o ciążach” i „Dobry pomysł, ale...”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.