Specjalizacje, Kategorie, Działy
123RF

Małpia ospa – naukowcy zaniepokojeni, ale nie w panice

Udostępnij:
Tagi: małpia ospa
Większość ludzi wraca do zdrowia po małpiej ospie w ciągu kilku tygodni bez leczenia – powiedział cytowany przez „Nature” Jay Hooper, wirusolog z US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases.
W przeciwieństwie do wirusa SARS-CoV-2, który roznosi się poprzez maleńkie kropelki unoszące się w powietrzu – zwane aerozolami – małpia ospa rozprzestrzenia się w wyniku bliskiego kontaktu z płynami ustrojowymi, takimi jak ślina z kaszlu. Oznacza to, że osoba z małpią ospą zakazi znacznie mniej osób z najbliższego otoczenia niż osoba z SARS-CoV-2.

Oba wirusy mogą wywoływać objawy grypopodobne, ale małpia ospa wywołuje również powiększone węzły chłonne i charakterystyczne, wypełnione płynem zmiany na twarzy, dłoniach i stopach.

– Większość ludzi wraca do zdrowia po małpiej ospie w ciągu kilku tygodni bez leczenia – powiedział „Nature” Jay Hooper, wirusolog z US Army Medical Research Institute of Infectious Diseases. Dodał, że naukowcy są zaniepokojeni i zastanawia ich rozprzestrzenianie się wirusa poza Afryką, ale nie ma powodu do paniki.

– Naukowcy są zaniepokojeni, ponieważ każde nowe zachowanie wirusowe jest niepokojące, ale nie są oni w panice – zaznaczył Hooper. Przypomniał też, że na powstrzymanie rozprzestrzeniania się małpiej ospy lekarze są przygotowani – istnieją bowiem leki i szczepionki.

Naukowcy przyglądają się małpiej ospie od czasu zakończenia kampanii zwalczania ospy prawdziwej, która zakończyła się w latach 70. XX wieku.

– Kiedy ospa przestała być zagrożeniem dzięki ogólnoświatowym szczepionkom – co również powstrzymywało małpią ospę, urzędnicy ds. zdrowia publicznego przestali zalecać szczepienie na ospę. Z każdym rokiem, jaki minął od wytępienia tej choroby populacja z osłabioną odpornością lub brakiem odporności na te wirusy rosła – powiedziała Andrea McCollum, epidemiolog z Centers for Disease Control and Prevention w USA (CDC).

Od tego czasu doszło do kilku epidemii. Demokratyczna Republika Konga zmaga się z małpią ospą od dziesięcioleci. W 2017 r., po prawie 40 latach przerwy, Nigeria zgłosiła 200 potwierdzonych przypadków choroby i 200 podejrzeń. Również Stany Zjednoczone zgłosiły wybuch epidemii w 2003 r., kiedy to transport gryzoni z Ghany rozprzestrzenił wirusa na pieski preriowe w Illinois i zainfekował ponad 70 osób.

Choroba nazywana jest małpią ospą, ponieważ wywołującego ją wirusa naukowcy po raz pierwszy wykryli u małp laboratoryjnych w 1958 roku. Uważa się, że wirus przenosi się z dzikich zwierząt, takich jak gryzonie, na ludzi lub od zakażonych ludzi. Średnio rocznie w Afryce występuje kilka tysięcy zachorowań, zazwyczaj w zachodniej i środkowej części kontynentu. Przypadki poza Afryką ograniczały się jednak do kilku przypadków związanych z podróżami do Afryki lub importem zakażonych zwierząt.

Liczba przypadków wykrytych poza Afryką (która z pewnością wzrośnie) – w samym tylko ostatnim tygodniu – przekroczyła już liczbę wykrytych poza kontynentem od 1970 r., kiedy wirus został po raz pierwszy zidentyfikowany jako wywołujący chorobę u ludzi. To szybkie rozprzestrzenianie się powoduje, że naukowcy są w stanie najwyższej gotowości.

19 maja naukowcy z Portugalii przesłali pierwszy szkic genomu wirusa małpiej ospy, który został tam wykryty, ale Gustavo Palacios, wirusolog z Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku, podkreśla, że to wciąż bardzo wczesna wersja – i należy jeszcze nad nią więcej popracować przed wyciągnięciem ostatecznych wniosków.

Na podstawie wstępnych danych genetycznych naukowcy twierdzą, że wykryty ostatnio wirus małpiej ospy jest spokrewniony ze szczepem wirusa występującym głównie w Afryce Zachodniej. Ten szczep powoduje łagodniejszą chorobę i ma niższą śmiertelność — około 1 proc. w biednych populacjach wiejskich — w porównaniu z odmianą, która krąży w środkowej Afryce. Ale jak bardzo szczep powodujący obecne epidemie różni się od tego w Afryce Zachodniej i czy wirusy pojawiające się w różnych krajach są ze sobą powiązane – pozostaje nieznane.

– Odpowiedzi na te pytania mogą pomóc w ustaleniu, czy nagły wzrost liczby przypadków wynika z mutacji, która umożliwia wirusowi małpiej ospy przenoszenie się z większą łatwością niż w przeszłości, i czy każda z epidemii ma jedno pochodzenie – powiedziała Raina MacIntyre, epidemiolog chorób zakaźnych na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii w Sydney w Australii.

W przeciwieństwie do SARS-CoV-2, szybko ewoluującego wirusa RNA, którego warianty regularnie wymykają się odporności ze szczepionek i wcześniejszej infekcji – wirus małpiej ospy jest stosunkowo dużym wirusem DNA. „Wirusy DNA są lepsze w wykrywaniu i naprawianiu mutacji niż wirusy RNA, co oznacza, że jest mało prawdopodobne, aby wirus małpiej ospy nagle zmutował i stał się biegły w przenoszeniu przez człowieka” – stwierdziła MacIntyre.

Naukowcy podkreślają, że przewagą w kontrolowaniu wirusa wywołującego małpią ospę nad wirusem SARS-CoV-2 są charakterystyczne objawy – wypełnione płynem zmiany na twarzy, dłoniach i stopach. Nie ma tu mowy o bezobjawowym przejściu choroby – jak w przypadku COVID-19.

Prowadzone właśnie dochodzenie epidemiologiczne polega na rygorystycznym śledzeniu kontaktów osób, u których wykryto małpią ospę. Dane dotyczące nowych przypadków wskazują bowiem, że w przeważającej części chorują mężczyźni w wieku od 20 do 50 lat, z których wielu to geje, osoby biseksualne i uprawiające seks z mężczyznami (GBMSM).

– Chociaż nie wiadomo, czy małpia ospa jest przenoszona drogą płciową, aktywność seksualna z pewnością stanowi bliski kontakt – powiedziała Anne Rimoin, epidemiolog z University of California w Los Angeles, która od ponad dziesięciu lat bada małpią ospę w Demokratycznej Republice Konga.

Według Rainy MacIntyre „najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem nieoczekiwanego wzorca transmisji jest to, że wirus został przypadkowo wprowadzony do społeczności GBMSM i nadal tam krąży”.

Epidemiolodzy przewidują, że możliwą reakcją ze strony rządów krajów, w których odnotowano przypadki małpiej ospy, będzie tzw. szczepienie pierścieniowe. Polega ono na zaszczepieniu tylko osób z najbliższego otoczenia osoby zakażonej. Pozwoli to zapanować nad rozprzestrzenianiem się choroby.

– Na podstawie danych, które do tej pory widziałam, nie będzie potrzeby wprowadzania strategii ograniczania innej niż szczepienie pierścieniowe. Nawet na obszarach, w których małpia ospa występuje każdego dnia, jest to nadal stosunkowo rzadka infekcja – powiedziała Andrea McCollum.

Tytuł pochodzi od redakcji
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.