Piotr Skórnicki/Agencja Wyborcza.pl

Gdy odcięcie od nauki staje się bronią

Udostępnij:
Prof. Andrzej Matyja w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” wyjaśnia cel apelu o zerwanie kontaktów z naukowymi instytucjami w Rosji. Mówi też, jak samorząd pomaga uchodźcom – rodzinom lekarzy z Ukrainy, i wreszcie, jak wspiera się miasta, z których wszystkie karetki wyjechały na front.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej zwrócił się z apelem do rektorów, prezydentów, prezesów, dyrektorów uczelni medycznych, medycznych towarzystw naukowych, instytutów badawczych, Polskiej Akademii Nauk oraz Polskiej Akademii Umiejętności.

Czytamy w nim między innymi: „Apeluję do Was – Szanowni Państwo – o zawieszenie współpracy z instytucjami rosyjskimi, a także powstrzymanie się od nawiązywania nowych kontaktów na polu naukowym. Niech najeźdźcy naszego sąsiada, niepodległego, wolnego kraju dotkliwie odczują w każdej sferze – od militarnej przez polityczną, ekonomiczną, po naukową – jak bardzo potępiamy ich zamach na niewinnych ludzi. Pragnę podkreślić, że celem takiego działania nie jest zemsta na społeczeństwie rosyjskim, lecz niezgoda na agresję w stosunkach międzynarodowych, niezgoda na naruszanie podstawowych praw i wolności przynależnych każdemu człowiekowi”.

Jeśli chcesz ściągnąć pismo, kliknij w: Apel prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej.

Poniżej wywiad na temat apelu i pomocy dla Ukrainy.

Jaki jest odzew na ten apel i jak jeszcze NIL działa w obliczu wojny na Ukrainie?
– Musimy działać wielokierunkowo – konieczna jest zwyczajna pomoc fizyczna, wsparcie na każdym etapie i w każdy sposób, który zmusi prezydenta Putina, by zaprzestał wojny i wycofał swoje wojska.

Mamy świadomość, że zerwanie współpracy z rosyjskimi instytucjami naukowymi tak naprawdę dotknie ludzi i instytucje, które nie mają nic wspólnego z agresją. Jednak oczekujemy od tych naukowych organizacji rosyjskich okazania solidarności i wymuszenia zmiany postępowania prezydenta Putina. Tylko taki nacisk wewnętrzny instytucji i organizacji, które są w Rosji, jak i całego społeczeństwa rosyjskiego, może odnieść skutek.

Z kolei nasze zerwanie współpracy jest osłabieniem potencjału naukowego instytucji na terenie Rosji. Jest to jedno z naszych działań sprzeciwiających się propagandzie i dezinformacji prowadzonej przez rosyjskie media rządowe.

Jeżeli chodzi o odzew na nasz apel, to już spływają informacje o pierwszych decyzjach podejmowanych przez towarzystwa naukowe, do których się zwróciliśmy. Pamiętajmy, że muszą one mieć choć trochę czasu – takiej decyzji nie może podjąć samodzielnie prezes towarzystwa, na pewno nie pozwala mu na to statut. Informacje o zerwaniu wszelkiej współpracy naukowej napłynęły od Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, od Polskiego Towarzystwa Mikrobiologów i Polskiego Towarzystwa Farmakoekonomicznego. Wystąpiłem także do organizacji medycznych rosyjskich i białoruskich, które są zrzeszone w towarzystwach międzynarodowych, by one także, tam, na miejscu, dały wyraz potępienia decyzji tego nieobliczalnego człowieka, jakim jest prezydent Putin.

Tak więc działania są dwutorowe – zerwanie współpracy i wezwanie do wyrażania niezgody na tyranię i cierpienie ludzkie.
– Współpraca międzynarodowa zawsze przynosi dużo lepsze efekty niż prace jednego kraju. Potencjał naukowy, np. w zakresie nauk matematycznych, badań kosmosu, fizyki, także nauk podstawowych jest w Rosji bardzo mocny – w związku z tym ta współpraca była korzystna dla całego świata. Odcięcie od aktualnej wiedzy ze strony wszystkich towarzystw naukowych jest naciskiem na ich odpowiedniki rosyjskie i mam nadzieję, że doprowadzi do tego, że wypowiedzą posłuszeństwo i zadeklarują chęć walki z agresorem, z rządami prezydenta Putina.

Czy przewidywane jest także wykluczenie przedstawicieli rosyjskiej nauki ze zjazdów międzynarodowych?
– Są też takie głosy. Sądzę, że to będzie kolejny sygnał, który uderzy poprzez zwykłych ludzi, jakimi są naukowcy na terenie Rosji, w politykę prezydenta Putina. Każda separacja jest wyrazem nacisku.

Porozmawiajmy teraz o pomocy, jaką zajmuje się samorząd lekarski w obliczu wojny za naszą granicą.
– Nasza pomoc samorządowa przyjęła dwie formy – jedna wewnątrz naszego kraju, pomoc uchodźcom – rodzinom lekarzy i lekarzy dentystów, ich dzieciom. Uruchomiliśmy specjalną skrzynkę, przez którą lekarze i lekarze dentyści oraz ich rodziny z Ukrainy mogą się z nami kontaktować – jest to pomocnil@hipokrates.org. Lada moment ruszy infolinia. Trzeba mieć świadomość, że medycy, w tym środowisko lekarskie, nie mogą opuszczać kraju, niosą pomoc potrzebującym u siebie. W związku z tym my pomagamy ich najbliższym, zabezpieczając ich pobyt w Polsce. Działamy przez Naczelną Izbę Lekarską, okręgowe izby lekarskie, zwłaszcza te na pograniczu z Ukrainą, a więc izbę lubelską, rzeszowską, także krakowską. Druga forma pomocy jest skierowana w stronę działań wojennych na Ukrainie. Postanowiliśmy uruchomić Fundację Lekarze Lekarzom. Poza tym chciałbym bardzo podziękować darczyńcom, dzięki którym sfinansowaliśmy m.in. zakup karetek, które trafią na Ukrainę.

Lwów, Żytomierz, Mościska – karetki pojechały stamtąd na front, przez co nie ma możliwości transportu chorych w tych miejscowościach, a przecież ludzie nie przestali mieć innych problemów zdrowotnych. Postanowiliśmy kupić karetki i wyposażyć w sprzęt pierwszej pomocy, nabyliśmy także glukometry z paskami, zestawy kroplówkowe – wszystko, co ratuje życie.

Ani w Rosji, ani w Ukrainie nie ma samorządu lekarskiego zorganizowanego podobnie jak nasz. Mamy kontakty z wieloma towarzystwami naukowymi, nie tylko ukraińskimi, ale i takimi, które zrzeszają Polaków mających podwójne obywatelstwo. Tych stowarzyszeń jest dużo – jesteśmy z niektórymi w stałym kontakcie, co ułatwia nam zbieranie informacji o tym, czego potrzebują. Obecnie najważniejsza jest pomoc rannym i tym wszystkim, którzy znaleźli się w obszarze bezpośredniego zagrożenia życia.

A jakie samorząd ma recenzje, podpowiedzi i sugestie skierowane do rządu, związane z falą uchodźców z Ukrainy?
– Oczekujemy w trybie pilnym uwarunkowań prawnych dla uchodźców i osób niosących im pomoc. Chociażby dotyczących możliwości wykupienia przez uchodźców leków refundowanych, żeby podmioty lecznicze, które będą udzielać pomocy, miały zagwarantowane środki. Wszyscy wiemy, że polski system zdrowia jest niedofinansowany, stąd też liczymy na wsparcie z budżetu państwa. Ale myślę także, że w tej chwili Unia Europejska powinna zwrócić szczególną uwagę na fakt, że Polska jest w bezpośrednim sąsiedztwie Ukrainy, że Polacy ze swoim entuzjazmem przystąpili do udzielania pomocy. Konieczne jest przekazanie środków pomocowych, żebyśmy mogli jeszcze sprawniej działać.

Wracając do polskich problemów – jedno dotyczy szczepień ochronnych. W Polsce obowiązuje kalendarz szczepień u dzieci, powinniśmy je rozszerzyć na dzieci ukraińskie. Pamiętajmy, że do tej pory na terenie Ukrainy wciąż występują ogniska gruźlicy, odry i ospy, nawet polio. A więc, aby zabezpieczyć Polskę przed kolejnymi epidemiami, powrotem chorób sprzed lat, te dzieci powinny podlegać takiemu samemu kalendarzowi szczepień, jak dzieci polskie.

Oczekujemy, więc szybkich uregulowań prawnych, które pozwolą nam bezpiecznie i skutecznie nieść pomoc.

Rozmowa odbyła się 4 marca 2022 r.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.