Szpitale prywatne dziś w odwrocie. Ale przyjdzie ich czas

Udostępnij:
- Współpraca szpitali z administracją układa się źle, oczekujemy na poprawę – to wnioski, ale też przy okazji apel uczestników IV Kongresu Szpitali Prywatnych.
Według danych Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych 40 proc. polskich szpitali to jednostki prywatne. Są to na ogół małe lecznice – dlatego te 40 proc. szpitali skupia jedynie ok. 15 proc. polskich łóżek szpitalnych. – To świadczy m. in. o tym, że lepiej dostosowały się do światowych trendów, to jest do unikania niepotrzebnych hospitalizacji oraz przyjmowania w trybie jednodniowym – mówi Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP.

Lecznice prywatne mocno straciły na wejściu w życie sieci szpitali. – Około 60 proc. naszych przychodów pochodzi z NFZ – wyjaśnia Katarzyna Kamińska z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych – Tymczasem wartość kontraktów zawieranych z NFZ spada. Ma to wpływ na ograniczanie przychodów – dodaje.

Uczestnicy zgodnie podkreślali, że mocno tracą na tym, że władze czują do szpitali polityczną niechęć, faworyzując publiczne. Oznacza to, że podobnie jak w czasach PRL szpitale prywatne szukać sobie muszą miejsca w tych niszach rynkowych, w których system publiczny okazuje się niewydolny. Jest to… coraz łatwiejsze, by system publiczny wykazuje się taką niewydolnością w coraz to nowych segmentach.

- Apelujemy o lepszą współpracę z administracją – mówi Andrzej Sokołowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych. – Nie rozumiem, dlaczego na przykład pacjenci z Olsztyna muszą jeździć na badania diagnostyczne do Warszawy. Przy odpowiednio ustawionym partnerstwie taki problem olsztynian mógłby załatwić prywatny przedsiębiorca, odciążając państwowy budżet z konieczności ponoszenia nakładów inwestycyjnych – dodaje.

Powoływał się na przykład niemiecki. W Polsce prywatny sektor ochrony zdrowia rozwijał się żywiołowo i w sposób bezładny. W Niemczech o zezwolenie na prowadzenie szpitala jest znacznie trudniej. – Ale za takim zezwoleniem kryje się dogłębna kalkulacja, umowa i rodzaj gwarancji stworzenia ochrony rynkowej inwestora. Tego u nas brakuje – mówi Sokołowski.

Maciej Miłkowski, wiceminister zdrowia, zapowiadał inicjatywę, która choć częściowo wyjdzie naprzeciw postulatom szpitali prywatnych. Potwierdził, że w resorcie trwają prace nad tym, by znieść obowiązek prowadzenia przez sieciowe szpitale ostrych dyżurów 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Poluzowanie tego wymogu może pomóc pewnej liczbie szpitali dostać się do sieci.

Jaka będzie przyszłość polskich szpitali prywatnych? Perspektywy na najbliższy rok są złe, a na kolejne – znacznie lepsze. Jak wynika z sondażowych badań, Polacy obawiają się prywatnej ochrony zdrowia – stąd rząd zdecydowanie wspiera sektor publiczny kosztem prywatnego. Równocześnie z tych samych sondaży wynika, że Polacy cenią szpitale prywatne za jakość i gdy można – chętnie wykupują polisy gwarantujące dostęp do prywatnego.

– Rozwiązaniem jest rozwój systemu ubezpieczeń – mówi Andrzej Sokołowski. – W Polsce jedynie 3 proc. przychodów szpitali prywatnych pochodzi od ubezpieczycieli, a w Hiszpanii jest to 35 proc. – dodaje.

Jest i inny scenariusz – zmiana kursu politycznego faworyzującego szpitale publiczne. To całkiem możliwe nawet bez zmiany rządu. Gdy system publiczny okaże się niewydolny, gdy braknie budżetowych pieniędzy na inwestycje i straty długów, administracja wróci do koncepcji partnerstwa publiczno-prywatnego. – A na to się zanosi, dlatego wiele szpitali odkłada decyzje o zamknięciu czy znacznych redukcji. Trochę taka strategia na przeczekanie – komentowali uczestnicy zjazdu.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.