123RF

„Prywatni” a koronawirus

Udostępnij:
- Właściciele placówek prywatnych uznali, że problem pandemii to głównie kłopot publicznego sektora opieki zdrowotnej - mówi Mariusz Jędrzejczak, były dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zgierzu. - Niewielka aktywność „prywatnych” lub wręcz ich pasywność w walce z koronawirusem wynika przynajmniej z trzech przyczyn – wyjaśnia Jędrzejczak. Jakich?
Pierwszą jest finansowa.

- Do tej pory zasady finansowania placówek służby zdrowia w nowych warunkach były niejasne. W tym szczególnie publicznych, na których spoczął główny ciężar walki z wirusem. A to, co już wiadomo, budzi obawy, że wysiłek organizacyjny i finansowy włożony przez placówki zarówno jednoimienne, jak i pozostałe, nie zostanie w pełni zrekompensowany. Zatem prywatny sektor obawia się strat – mówi Jędrzejczak w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”.

Drugą sprzętowa.

- Z uwagi na koszty prywatny sektor nie gromadził niepotrzebnych dotychczas zapasów sprzętu medycznego, choćby masek. Ich cena wzrosła ostatnio z kilkunastu groszy nawet do kilkudziesięciu złotych.

Trzecią kadrowa.

- O ile w POZ pracują na ogół lekarze rodzinni, niezwiązani z publicznymi placówkami ochrony zdrowia, o tyle w AOS są zatrudnieni specjaliści, którzy umowy o pracę mają najczęściej podpisane w publicznych szpitalach. W zaistniałej sytuacji mają tam bardzo dużo pracy, zwłaszcza kardiolodzy, interniści i neurolodzy – przyznaje Jędrzejczak.

Przeczytaj także: „Wykonujmy więcej badań”, „Stary człowiek i musi”.

Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.