Clostridium difficile szaleje w Gdańsku

Udostępnij:
To może być już epidemia. Liczba zakażonych bakterią Clostridium difficile wynosi nawet 37 osób. W tym roku zidentyfikowano aż 22 ogniska zakażeń. Tacy pacjenci powinni być izolowani, a szpitale nie mają warunków, stąd łatwo o zarażenie.
Jak podaje Dziennik Bałtycki, ognisko choroby to przynajmniej dwa przypadki zachorowań powiązane ze sobą. Na ponad 5 tys. nieżytów żołądkowo-jelitowych na tle wirusowym i bakteryjnym najwięcej, bo 960, wywołanych było właśnie Clostridium difficile, z tego 920 to przypadki w szpitalach. Eksperci ostrzegają: te dane mogą być niewiarygodne. Szpitale mają obowiązek diagnozować biegunki zakaźne, jak również zgłaszać takie przypadki inspekcji sanitarnej, ale z różnych powodów tego nie robią.

Zakażeniu winne są antybiotyki przyjmowane przez chorych. Wyniszczony organizm zaczyna chorować, a trwające nawet wiele miesięcy biegunki trudno jest zahamować. Ale przyczyny zakażenia mogą być także inne. Jak podaje gazeta, Clostridium można „znaleźć” w szpitalach wszędzie - na klamkach, w ubikacji, na źle umytych sztućcach, na pościeli, rękach innych pacjentów, pielęgniarek i lekarzy. Najczęściej atakują chorych na oddziałach chorób wewnętrznych, kardiologii, neurologii czy nefrologii.

Jakie jest leczenie? Najskuteczniejszą metodą coraz bardziej powszechna w Polsce jest leczenie kałem specjalnie obrobionym w laboratorium pochodzącym od zdrowego dawcy. W ten sposób przeszczepia się zdrową florę bakteryjną do chorego organizmu. Bakterie podawane są przez sondę do żołądka lub dwunastnicy.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.