Lekarz kontra pielęgniarka, czyli sprawa śmierci 73-letniego pacjenta w sądzie

Udostępnij:
Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Krośnie. Dotyczy wydarzenia z maja 2014 roku. Wtedy na dyżurze w sanockim szpitalu był jeden lekarz i jedna pielęgniarka. Po kolacji 73-letni pacjent zaczął się dusić. Zadławił się posiłkiem i przestał oddychać. Pielęgniarka próbowała go uratować. Nieskutecznie. Pacjent zmarł. Lekarza nie było na oddziale, personel nie wiedział, gdzie przebywa.
- Prokuratura oskarżyła Marka D. (ordynatora oddziału, który feralnego dnia był lekarzem dyżurnym) o to, że będąc odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i stan zdrowia pacjentów, opuścił oddział i oddalił się w nieznanym kierunku. Z zeznań jednego ze świadków wynika, że w tym czasie jeździł rowerem. Z zeznań innego, że nie było go ponad godzinę. Wersja lekarza jest inna. - informują "Nowiny24.pl". Lekarz twierdzi, że wyszedł jedynie rozprostować nogi i na schodach spotkał mężczyznę, który poprosił go o konsultację. Mówi, że poszedł z nim do pomieszczenia piętro niżej, gdzie znajdował się wówczas aparat USG. Na oddział wrócił natychmiast po wzywającym go telefonie.

W piątek (3 marca) odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Jak donoszą "Nowiny24.pl", zeznawała salowa, która była świadkiem zdarzenia na oddziale. Opowiadała, że w pewnej chwili usłyszała krzyk pielęgniarki: „Agatko, wołaj doktora”. Salowa sprawdziła gabinety i inne pomieszczenia, ale lekarza nie znalazła. Chory leżał na korytarzu, ratowała go pielęgniarka z pomocą pracownika kuchni, potem wspólnie przenieśli pacjenta na salę zabiegową. Na polecenie pielęgniarki salowa dzwoniła po lekarza.

Oskarżony lekarz nie zaprzecza, że opuścił oddział. Podczas rozprawy przekonywał jednak, że przybył minutę po telefonie. - Nie mam obowiązku mówić, gdzie jestem - oświadczył i sugerował, że niezgodne ze standardami było zachowanie pielęgniarki.

- Pielęgniarka Zachowała się nieprofesjonalnie. Jej podstawowym obowiązkiem jest rozpoznanie sytuacji i szybkie powiadomienie lekarza. Nie zwalnia jej z tego fakt, że lekarza nie ma na oddziale. Ja nie opuściłem terenu szpitala. Tłumaczenie pielęgniarki, że była zajęta ratowaniem pacjenta nie ma uzasadnienia. Mogła bez problemu odejść na kilkanaście sekund. Powinna sama zadzwonić, a nie zlecać tę ważną czynność niewłaściwej osobie - podkreślał Marek D., o czym informują "Nowiny24.pl". Oskarżony lekarz odniósł się też do obciążających go zeznań świadków. Stwierdził, że konfabulują.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.