iStock

Minister zdrowia w randze wicepremiera?

Udostępnij:
Resort zdrowia w nowym rządzie przypadnie prawdopodobnie Koalicji Obywatelskiej – ani Lewica, ani Trzecia Droga w sytuacji, gdy w umowie koalicyjnej nie ma konkretów dotyczących zwiększenia wydatków na system opieki zdrowotnej, nie obejmie ministerstwa, które kojarzy się raczej z kłopotami niż z sukcesami.
– Czy chciałabym objąć funkcję ministra zdrowia? Tylko pod warunkiem, że byłoby zagwarantowane 8 proc. PKB na zdrowie – mówi Marcelina Zawisza, wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Lewicy.

Takiego zapisu jednak nie ma w projekcie umowy koalicyjnej.

– Sprawa finansowania jest nas jest kluczowa. Potrzebujemy albo kogoś, kto ma silną pozycję polityczną – oprócz byciem ministrem zdrowia jest też na przykład wicepremierem – albo silne, ustawowo zagwarantowane finansowanie – podkreśla w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Marcelina Zawisza.

Także prof. Urszula Demkow, immunolog, szefowa zespołu medycznego Polska 2050 Szymona Hołowni, nie chce szefować resortowi zdrowia.

– W obecnej sytuacji to byłaby trudna decyzja, gdyż stan finansów państwa nie jest dobry, nie ma zatem perspektyw na zwiększenie wydatków na zdrowie, a to jest konieczne. Niedostateczne finansowanie systemu będzie podstawowym problemem każdego ministra zdrowia. Pieniądze w systemie są niewystarczające – mówi Urszula Demkow w rozmowie z „Wprost”.

Ekspertka podkreśla, że „zdrowie jest fundamentem”.

– Jeśli nie otrzyma odpowiedniego priorytetu, będzie to miało negatywny wpływ na wszystkie sektory, przede wszystkim na gospodarkę. Żaden rząd nie podniesie dziś wieku emerytalnego. Pozostaje więc zachęcanie obywateli do dłuższej pracy. Zły stan zdrowia obywateli uniemożliwi dalszą pracę po osiągnięciu najniższego w Europie wieku emerytalnego. System emerytalny się zawali, gospodarka spowolni, spadnie produkt krajowy brutto – wskazuje Demkow.

To między innymi dlatego w branży mówi się, że dobrze byłoby, aby nowy minister zdrowia był w randze wicepremiera – decyzje zapadające w ochronie zdrowia mają wyraźny wpływ na wiele sektorów, przede wszystkim na gospodarkę. Od tego, jak bardzo będziemy zdrowym lub schorowanym społeczeństwem, zależy, jak wiele osób jest na zwolnieniach lekarskich i rentach – tym bardziej po COVID-19.

– Mam nadzieję, że nowemu ministrowi uda się mieć na tyle silną pozycję w rządzie, by tworzyć politykę państwa nakierowaną na zdrowie – komentuje Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego i wiceprzewodnicząca Rady Narodowego Funduszu Zdrowia.

Były wiceminister zdrowia Piotr Warczyński wskazuje dwa rozwiązania, które umożliwiłyby pozytywne zmiany w systemie ochrony zdrowia.

– Minister zdrowia powinien być wicepremierem wspieranym przez mądrych wiceministrów, którym ufa i ich słucha, lub mieć wsparcie premiera oraz poparcie polityczne i społeczne – mówi Piotr Warczyński, podając przykład prof. Zbigniewa Religi.

– Profesor, będąc ministrem zdrowia, był autorytetem, społeczeństwo ufało mu, miał posłuch także wśród polityków. Miał silną pozycję. Nie podważano jego decyzji, co pozwoliło na zmiany w ochronie zdrowia – opowiada.

Wprost o ministrze zdrowia w randze wicepremiera mówi Robert Mołdach, prezes Instytutu Zdrowia i Demokracji oraz członek Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta.

– Wicepremier odpowiedzialny za zdrowie – co cztery lata czekam na taką zmianę i od kilku już dekad przeważa inne podejście. Rozdrobnienie sceny politycznej powoduje, że większa jest chęć do dzielenia ministerstw i obdarowywania partnerów niż do horyzontalnej integracji rządu wokół priorytetów państwa – komentuje Robert Mołdach.

– Sprawdzianem stosunku koalicji do ochrony zdrowia stanie się to, czy przyszły minister zdrowia będzie jednocześnie ministrem właściwym do spraw powiązanych ze zdrowiem polityk społecznych, działającym w randze wicepremiera koordynującego pracę wszystkich ministrów, którzy mają przeważający wpływ na zdrowie publiczne – bo to zdrowie publiczne, profilaktyka zdrowotna, edukacja zdrowotna, kształtowanie nawyków, zdrowie pracujących, opieka nad starzejącym się pokoleniem i koordynacja tych dziedzin są wspólnym mianownikiem priorytetów zdrowotnych – uzasadnia Robert Mołdach.

Czy jest szansa, aby przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej został wicepremierem od zdrowia?

Jednym z typów na przyszłego ministra zdrowia jest prof. Tomasz Grodzki, przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej, dotychczasowy marszałek Senatu, chirurg i transplantolog. W kuluarach słyszy się, że prof. Tomasz Grodzki nie mówi prawdopodobnie przyszłemu premierowi Donaldowi Tuskowi „nie”, ale chce połączenia funkcji ministra i wicepremiera.

Mówi się jednak, że na to zgody nie ma.

Zatem kto, jeśli nie prof. Grodzki?

Bartosz Arłukowicz?

– Ministerstwo Zdrowia jest specyficznym miejscem. Spędziłem w nim cztery lata i doskonale wiem, na czym polega trud pracy szefa tego resortu. To praca ciężka z tego powodu, że każda decyzja ministra, od najmniejszej po największą, dotyczy każdego z nas – przyznaje były minister zdrowia i europoseł Bartosz Arłukowicz w rozmowie z RMF FM.

– Będę trzymał kciuki za każdego, kto potencjalnie tę funkcję obejmie. Skład rządu wkrótce przedstawią liderzy naszej koalicji – odpowiada.

Może Elżbieta Gelert, która związana jest politycznie z Koalicją Obywatelską, parlamentem i zdrowiem od dawna?

Gelert jest magistrem pielęgniarstwa – ma też doświadczenie i wykształcenie zarządcze, pracowała jako menedżer ochrony zdrowia. Jest dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu.

Kierowanie resortem przez Gelert byłoby przypodobaniem się zarządzającym podmiotami medycznymi, kiedy to o ich finansowanie jest ważne dla branży.

Co zatem z resortem zdrowia?

Gdy politycy oficjalnie podejmą decyzję, „Menedżer Zdrowia” o tym poinformuje.

Przeczytaj także: „Oddłużenie szpitali – opinie”, „Umowa koalicyjna podpisana – co o zdrowiu?” i „Co, jeśli resort zdrowia przejmie Koalicja Obywatelska?”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.