Archiwum

Rozpad systemu opieki zdrowotnej

Udostępnij:
– Zmiany w finansowaniu niektórych świadczeń, zapisane w projekcie nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw, nie tylko ograniczają dostęp do świadczeń, ale zmniejszają także szanse na powstrzymanie rozpadu systemu opieki zdrowotnej – pisze w „Menedżerze Zdrowia” były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Marcin Pakulski.
Komentarz byłego prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Marcina Pakulskiego:
Minister zdrowia Adam Niedzielski chyba uznał, że Narodowy Fundusz Zdrowia jest już tak zamożny, że może przejąć finansowanie zadań, za które do pory płacono z budżetu państwa.

W wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów opublikowano projekt ustawy o zmianie ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz niektórych innych ustaw. Jedną ze zmian jest „przesunięcie” do NFZ wielu świadczeń. To oznacza, że znaczna część pomocy, za którą płacono z budżetu państwa, będzie finansowana ze składek zdrowotnych – między innymi leczenie HIV, procedury wysokospecjalistyczne i funkcjonowanie zespołów ratownictwa medycznego. Wartość nowych obciążeń funduszu może wynieść nawet kilkanaście miliardów złotych – na to fundusz nie dostanie dodatkowych pieniędzy.

Jestem zawiedziony tą decyzją.

Komentujący te zmiany ubolewają, że ograniczą one dostęp do świadczeń. Ja natomiast chciałbym zwrócić uwagę na inny problem – że zmniejszą szanse na powstrzymanie rozpadu systemu opieki zdrowotnej.

Jesteśmy w kolejnej fazie pandemii – po dwu latach zmagań z największą od kilkudziesięciu lat falą zachorowań na chorobę zakaźną. Efektem zdarzeń ostatnich lat jest skokowe pogorszenie stanu zdrowia społeczeństwa oraz gwałtowne zużycie zasobów systemu ochrony zdrowia – począwszy od infrastruktury, a na zasobach najcenniejszych, czyli ludziach, kończąc.

Poczucie przemęczenia, spadek wydolności i depresja dotyczą większości społeczeństwa. Dodatkowo ogromny kryzys gospodarczy wywołany pandemią, pogłębiony przez wojnę Rosji z Ukrainą, przyczynia się do destabilizacji warunków gospodarczych, co ma wielki wpływ na zdrowie publiczne. Już dawno bowiem dowiedziono ścisłej korelacji między poziomem zamożności a stanem zdrowia populacji.

Przed nami zatem wiele zagrożeń i wyzwań. Czynnikom powodującym zwiększone zapotrzebowanie na świadczenia zdrowotne dostępne ze funduszy publicznych towarzyszy coraz większe przeciążenie systemu.

System opieki zdrowotnej powinien być – jak nauczyło nas doświadczenie pandemii – bardziej odporny i bardziej dostępny zwłaszcza w zakresie świadczeń ambulatoryjnych, czyli zarówno podstawowej opieki zdrowotnej, jak i ambulatoryjnych świadczeń specjalistycznych. Osiągnąć to można poprzez istotne zwiększenie pojemności tych zakresów świadczeń oraz ich efektywności. Nie jest jednak możliwe osiągnięcie tych zadań bez skokowego zwiększenia nakładów. Potrzebujemy nowych rozwiązań organizacyjnych, inwestycji w infrastrukturę i sprzęt oraz zwiększenia zatrudnienia personelu zarówno medycznego, jak i pomocniczego. Żeby przyjąć o 50 proc. więcej pacjentów w poradni, potrzebujemy większej liczby gabinetów lekarskich, więcej miejsca w poczekalni, czasem więcej urządzeń medycznych i oczywiście większej liczby personelu. To jest realny dodatkowy koszt.

W ostatnim czasie Ministerstwo Zdrowia prowadziło dwie inicjatywy ustawowych zmian legislacyjnych o istotnym znaczeniu dla systemu opieki zdrowotnej. Jedna była związana z chęcią restrukturyzacji szpitali, druga – z jakością i bezpieczeństwem pacjenta. Nie wdając się w szczegóły obu ustaw, bo wiele już na ten temat napisano, wydaje się oczywiste, że skuteczna zmiana będzie wymagać inwestycji. Moja definicja jakości to wykonywanie świadczeń zdrowotnych w celu uzyskania optymalnego efektu terapeutycznego w warunkach bezpiecznych dla pacjenta i personelu. Jakość w systemie opieki zdrowotnej – niezależnie jak często odmieniana przez przypadki – zależy nie tylko od kolejnych tabelek i procedur, lecz przede wszystkim od praktycznych warunków realizowania świadczeń zdrowotnych. Potrzebujemy nowoczesnych, bezpiecznych, przyjaznych szpitali i dla pacjentów, i dla personelu. W wielu sytuacjach to stan obiektów rzutuje na jakość świadczeń. Trudne lub wręcz nieakceptowalne warunki leczenia są przyczyną rezygnacji z pracy przez personel medyczny w publicznym systemie opieki zdrowotnej.

Poza wyzwaniami na przyszłość mamy realia teraźniejszości, a są nimi galopujące ceny dostaw energii, wyrobów medycznych, leków, usług oraz stałe braki personelu.

Mamy zatem na co wydawać, a nie za bardzo na czym oszczędzać. Jesteśmy krajem europejskim z jednym z najmniejszych odsetków wydatków publicznych na zdrowie, z fatalną sytuacją demograficzną, do której dodatkowo dochodzi pogłębiająca się niewydolność systemu opieki zdrowotnej. Siłą woli rządzących tego stanu nie da się zmienić. Ukrytych rezerw nie znam i dlatego jako specjalista zdrowia publicznego nie rozumiem tej decyzji, a tak po ludzku – jestem szczerze zawiedziony.

Przeczytaj także: „Zamach na zdrowie”, „Świadczenia zdrowotne powinny być finansowane przez jedną instytucję – NFZ”, „Każdy z pacjentów straci” i „Skok na pieniądze funduszu”.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.