Specjalizacje, Kategorie, Działy

Europejski Plan Walki z Rakiem – tylko 5 proc. palaczy do 2040 r.

Udostępnij:
Komisja Europejska alarmuje, że choroby nowotworowe wkrótce mogą stać się wiodącą przyczyną zgonów w UE. Jednym z bezpośrednich i rozpoznanych czynników ryzyka ich indukcji jest palenie tytoniu. Obecnie odsetek palaczy w Europie, jak podaje WHO, wynosi 29 proc. i jest najwyższy na świecie.
Ogłoszony w lutym Europejski Plan Walki z Rakiem zakłada, że w Unii Europejskiej uda się go zredukować do maksymalnie 5 proc. do 2040 r. Środowiska medyczne chwalą ambitny plan. Zauważają jednak, że przeszkodą w jego realizacji może okazać się brak wsparcia kompleksowych programów leczenia nikotynizmu i redukcji szkód u palaczy opornych na farmakoterapię.

4 mld euro na walkę z rakiem
„Profilaktyka”, „Wczesne wykrywanie”, „Diagnostyka i leczenie” oraz „Poprawa jakości życia” – to cztery filary, na których wspiera się Europejski Plan Walki z Rakiem, zaprezentowany przez Komisję Specjalną ds. Walki z Rakiem (BECA). Jak przyznała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, walka z chorobami nowotworowymi odbywa się niejako w cieniu pandemii COVID-19. Z roku na rok choroby te zbierają jednak olbrzymie żniwo wśród Europejczyków. Tylko w ubiegłym roku u obywateli UE zdiagnozowano 2,7 mln przypadków nowotworów złośliwych, a zmarło 1,3 mln osób.

Komisja Europejska szacuje, że ponad 40 proc. takich zachorowań można zapobiec. Jednym z głównych i pojedynczych czynników ryzyka indukcji nowotworów możliwych do uniknięcia jest palenie tytoniu. Według szacunków KE odpowiada ono za 15-20 proc. wszystkich przypadków raka w Europie. Europa ma najwyższy na świecie odsetek populacji korzystającej z wyrobów tytoniowych: papierosy pali co trzeci Europejczyk (209 mln osób), czyli prawie 29 proc. ludności. 8 mln to polscy palacze. Szansą na poprawę europejskich trendów ma być Europejski Plan Walki z Rakiem. Unia chce przeznaczyć na jego realizację 4 mld euro.

Środowiska medyczne w Europie i w Polsce zauważają, że choć założenia europejskiego Cancer Planu są słuszne i ambitne, to brakuje w nim wsparcia dla kompleksowych programów leczenia nikotynizmu i redukcji szkód u palących pacjentów, którzy są oporni na farmakoterapię bądź odmawiają leczenia z nałogu. Gdy osiągnięcie u pacjenta całkowitej abstynencji od nikotyny okazuje się niemożliwe, redukcja szkód w oparciu o postępowanie substytucyjne okazuje się jedyną dostępną interwencją medyczną. Takiej jednak Europejski Plan Walki z Rakiem nie przewiduje.

Zapis, którego zabrakło?
W programach redukcji szkód dopuszcza się stosowanie nikotyny – substancji, od której palący pacjenci są uzależnieni. Zmienia się jednak zasadniczo forma jej podawania. Pacjenci dostarczają ją za pomocą przebadanych medycznie produktów o niższej toksyczności niż papierosy. W odróżnieniu od papierosów produkty te nie spalają bowiem tytoniu w celu uwolnienia nikotyny, a przez to nie zawierają ciał smolistych. Dzięki temu zmniejszają narażenie pacjenta na toksyny i karcynogeny, w porównaniu z dalszym paleniem tytoniu. Do takich produktów zaliczają się m.in.: tytoń do żucia, woreczki z nikotyną, wystandaryzowane e-papierosy oraz przebadane systemy podgrzewające tytoń do niskich temperatur (heat-not-burn). Zbiorczo określa się je mianem „produktów bezdymnych”.

Badania opublikowane przez rządowe instytucje zdrowia publicznego, m.in. RIVM działający przy holenderskim ministerstwie zdrowia oraz Narodowe Centrum Onkologii w Japonii, działające przy tamtejszym ministerstwie zdrowia wskazują na to, że przejście na bezdymne produkty z nikotyną wiąże się z potencjałem redukcji ryzyka zdrowotnego u tych pacjentów, którzy pomimo prób leczenia kontynuują palenie. Może ograniczać u nich ryzyko indukcji choroby nowotworowej oraz przedwczesnego zgonu spowodowanego jej rozwojem, o ile pacjent całkowicie porzuca papierosy na rzecz takich alternatyw.

W badaniu holenderskim wykazano, że pacjent przechodzący całkowicie na produkt bezdymny, jakim był system podgrzewania tytoniu, ogranicza całkowite narażenie na związki rakotwórcze dymu papierosowego nawet 25-krotnie w porównaniu z sytuacją, w której dalej paliłby tytoń. W badaniu wskazuje się również, że u takiego pacjenta ryzyko przedwczesnego zgonu spowodowanego chorobą nowotworową może być znacznie mniejsze niż u pacjenta kontynuującego palenie tytoniu. Z kolei w badaniu japońskim wskazuje się, że systemy podgrzewania tytoniu powodują nawet dziesięciokrotną redukcję ryzyka indukcji nowotworu u tych pacjentów, którzy w przeciwnym wypadku kontynuowaliby palenie tytoniu.

W świetle powyższych danych medycznych brak choćby wzmianki o programach redukcji szkód w Europejskim Planie Walki z Rakiem może wydawać się zaskakujący.

Europejskie środowiska medycznie krytycznie o Cancer Planie
W ocenie europejskich środowisk medycznych uwzględnienie programów redukcji szkód pozwoliłoby na przyspieszenie zakładanego przez Komisję Europejską spadku odsetka palaczy w Europie. Przyczyniłoby się również do ograniczenia ryzyka zachorowalności na choroby nowotworowe, powiązane bezpośrednio lub pośrednio z paleniem tytoniu, jeśli u pacjentów nie udało się osiągnąć całkowitej abstynencji nikotynowej.

Taką strategię przyjęła m.in. Wielka Brytania. Public Health England (PHE), brytyjska agenda zdrowia publicznego. W swoim siódmym już raporcie zauważa ona, że wystandaryzowane i przebadane medycznie papierosy elektroniczne stały się wśród palących Brytyjczyków popularniejszym substytutem nikotynowym niż nikotynowa terapia zastępczej (NRT). W ubiegłym roku 27,2 proc. ankietowanych w badaniu PHE deklarowało korzystanie z takich urządzeń w celu zaprzestania palenia papierosów, przy 15,5 proc. stosujących preparaty nikotynozastępcze wspierających wyjście z nałogu.

Na brak wsparcia programów redukcji szkód w Europejskim Planie Walki z Rakiem zwróciła uwagę m.in. European Tobacco Harm Reduction Advocates (ETHRA). To instytucja działająca na rzecz promocji redukcji szkód w medycynie w 16 europejskich państwach. W swoim liście do Komisji Europejskiej podkreśla, że doświadczenia płynące z krajów od lat stosujących takie podejście przyniosły już rezultaty zbliżone do tych, jakie Komisja chce osiągnąć za 20 lat:

– Mamy pierwszy dowód skuteczności koncepcji redukcji szkód wywołanych paleniem tytoniu w Szwecji i Norwegii. W Szwecji palenie spadło dzisiaj do poziomu zbliżonego do tego zakładanego przez Unię Europejską na 2040 rok: codziennie pali 5 proc. ludności, a ogółem 7 proc. dorosłej populacji. W Szwecji niższy odsetek palących przełożył się też na niższy poziom zachorowalności na nowotwory oraz inne poważne choroby. Zwłaszcza wśród mężczyzn, którzy są głównymi użytkownikami snusu. W Norwegii palenie wśród młodych kobiet spadło do 1-2 proc., co zwiastuje perspektywę pokolenia wolnego od dymu tytoniowego. Propozycje KE pomijają te europejskie doświadczenia. Sam plan zawodzi też w sposób spektakularny w miejscu, w którym nie czyni rozróżnienia między szkodliwymi produktami do palenia a bezdymnymi produktami alternatywnymi. Sygnalizuje to również, że Komisja zamierza odwrócić się plecami do innowacji i nauki, rozprawiając się z wapowaniem [korzystaniem z e-papierosów – dop.], czyli popularną i znacznie mniej ryzykowną alternatywą dla palenia – oświadczyła European Tobacco Harm Reduction Advocates (ETHRA) w liście do członków komisji BECA.

Programy redukcji szkód stosuje się powszechnie w medycynie i psychiatrii od lat 80. Ich przykładem są programy metadonowe i wykorzystywanie buprenorfiny w terapiach substytucyjnych, na które trafiają osoby uzależnione od heroiny. Śmiertelny narkotyk zastępowany jest tu metadonem, czyli substancją o podobnym działaniu, która wyrządza znacząco mniejsze szkody w organizmie. Podobne rozwiązania nie zdobyły jednak uznania w obszarze walki z paleniem tytoniu:
– Komisja Europejska powinna wziąć pod uwagę badania przeprowadzone na tych produktach, zgodnie z którymi produkty niespalające tytoniu powinny być traktowane inaczej niż tradycyjne papierosy. Komisja nie bierze pod uwagę zasady redukcji ryzyka jako narzędzia walki z paleniem, a tym samym zmniejszania liczby zgonów z powodu nowotworów. Pozostaje mieć nadzieję, że Unia Europejska zrewiduje stanowisko dotyczące roli, jaką produkty niespalające tytoniu mogą odegrać w walce z paleniem – mówiła prof. Fabio Beatrice z Wydziału Medycyny i Chirurgii Uniwersytetu w Turynie, założyciel turyńskiego Centrum Przeciwdziałania Paleniu w szpitalu San Giovanni.

W ostatnich miesiącach głos w sprawie potencjału produktów bezdymnych w obszarze redukcji ryzyka u pacjentów palących tytoń – w tym u pacjentów onkologicznych – zabierali także polscy specjaliści.

Polska: 2 poradnie rzucania palenia na 8 mln palących
Polskie środowisko medyczne podkreśla z kolei, że choć wszystkie bezdymne produkty nikotynowe nie są bezpieczne dla zdrowia i podtrzymują nałóg, to w przypadku braku możliwości osiągnięcia u palącego pacjenta pełnej i trwałej abstynencji od nikotyny mogą stanowić tymczasowy kompromis.

– Rzucenie palenia jest złotym standardem, do którego dążymy. Ludzie nadal jednak palą. Mówiąc „ograniczmy palenie”, wpłyniemy w 85 proc. na epidemiologię raka płuca. Systemy podgrzewania tytoniu powinny teoretycznie prowadzić do zmniejszenia ryzyka wystąpienia nowotworów bezpośrednio związanych z paleniem. Z raportu FDA wynika, że istotnie spada w nich ilość substancji toksycznych względem tzw. referencyjnego papierosa. Także jeżeli chodzi o karcynogeny spadki są zasadnicze, bo ponaddziesięciokrotne dla różnych substancji czy to powiązanych przez FDA z nowotworami, czy np. z chorobami układu krążenia. Powinniśmy jednak pamiętać i mówić o tym, że złotym standardem jest rzucenie palenia. To doskonale redukuje ryzyko zdrowotne. A jeśli nie jest to możliwe, inne metody też na to wpływają – twierdził prof. dr hab. n. med. Lucjan Wyrwicz, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie, członek ESMO Faculty i European Organization on Research and Treatment of Cancer (EORTC), podczas IX Kongresu Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej. W czasie sesji „Prewencja pierwotna chorób kardiologicznych i onkologicznych” prof. Lucjan Wyrwicz zaprezentował wykład „Onkologia bez dymu”. Zauważył w nim, że w świetle raportu Agencji Żywności i Leków (FDA) systemy podgrzewania tytoniu sklasyfikowane przez FDA jako MRTP (modified-risk tobacco products) teoretycznie mogą prowadzić do zmniejszenia ryzyka wystąpienia nowotworów bezpośrednio związanych z paleniem tytoniu. Przez kilka lat obowiązywania procedury MRTP amerykańska FDA objęła jednak takim statusem produkty zaledwie dwóch producentów.

Z kolei dr hab. n. med. Agnieszka Mastalerz-Migas, konsultant krajowa w dziedzinie medycyny rodzinnej, podsumowując wspomnianą sesję IX Kongresu Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej, zauważyła: – Pamiętam takich pacjentów, którzy w podeszłym już wieku zachorowali na raka płuca i stwierdzili: „Pani doktor, teraz to już nie ma znaczenia, czy ja rzucę”. I palili do końca swoich dni. To pokazuje, jaka jest siła tego nałogu. Przez lata pracujemy nad tym, żeby ludzie rzucali palenie, żeby nie palili. I to się odbywa z marnym skutkiem. Decyzja FDA może być przez część środowiska medycznego postrzegana jako dosyć kontrowersyjna, bo to nie są zupełnie nieszkodliwe produkty. Ale to jest wyjście środkowe, bo nie mamy idealnej drogi. Skuteczność tych terapii, które znamy dotychczas, jest bardzo niska. Wielu pacjentów wraca do nałogu. To jest metoda dla tych osób, które nie mogą rzucić. Docelowym punktem jest rzucenie palenia, a to jest jakiś element na tej drodze, gdzie pacjent ma zredukowane ryzyko substancji smolistych. I z czasem, mamy nadzieję, po prostu i z tego zrezygnuje. Jest tu nikotyna, więc potencjał uzależniający dalej się utrzymuje, ale jest mniejsza szkodliwość spowodowana zmniejszoną ilością substancji smolistych. Pracujmy nad naszymi pacjentami, żeby rzucali palenie. Mamy metody behawioralne, farmakologiczne i zarejestrowane metody redukcji ryzyka zanim dojdzie do decyzji o rzuceniu palenia. Korzystajmy z tych metod, żeby dbać o zdrowie naszych podopiecznych i redukować to ryzyko, które jest redukowalne.

Polscy specjaliści mówią też o konieczności dalszego umacniania i rozwijania krajowej profilaktyki chorób odtytoniowych. Nad Wisłą działają obecnie tylko dwie poradnie antynikotynowe (w Gdańsku i Warszawie), na które przypada 8 milionów palaczy. W ubiegłym roku liczba świadczeń udzielonych pacjentom takich poradni była rekordowo niska. Częściowo to skutek pandemii, ale od 2017 roku obserwujemy w tym obszarze trend spadkowy. Pacjenci w Polsce nie mogą też liczyć na refundację przez NFZ leków wspierających proces rzucania palenia.

Profilaktyka chorób odtytoniowych w Polsce, stanowiąca jeden z filarów Europejskiego Planu Walki z Rakiem, wymaga więc u nas gruntownej troski oraz odważnego poszukiwania nowych metod walki z paleniem tytoniu.

 
Redaktor prowadzący:
dr n. med. Katarzyna Stencel - Oddział Onkologii Klinicznej z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii, Wielkopolskie Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii im. Eugenii i Janusza Zeylandów w Poznaniu
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.