Czy bać się leków w rękach polityka?

Udostępnij:
Nie tylko ropa i gaz bywają narzędziami politycznego nacisku. - Obalać rządy mogą też leki. Bezpieczeństwo lekowe może skutecznie oddziaływać na społeczne nastroje, a kluczem do farmaceutycznej suwerenności jest uniezależnienie od produktów z zagranicy. Polski rząd ma na to plan, ale odkłada jego realizację - zauważa Krzysztof Kopeć, prawnik i prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Artykuł Krzysztofa Kopcia, prawnika i prezesa Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego:
- Kiedy w 2013 roku w badaniu opinii publicznej zrobionym na zlecenie Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego zapytano Polaków o to, czy obawiają się braków leków w aptekach, zdecydowana większość nie widziała takiego problemu. Dziś, gdy wielu chorych odchodzi od aptecznego okienka bez leku, a na liście zagrożonych brakiem dostępności jest ponad 300 medykamentów, Polacy mogli poczuć namiastkę tego, czym jest brak bezpieczeństwa lekowego.

Rozwiązaniem tego problemu, proponowanym przez PZPPF, jest wsparcie krajowych producentów leków poprzez wprowadzenie na przykład Rozwojowego Trybu Refundacyjnego. Pozwoliłoby to typować firmy będące partnerami polskiej gospodarki, które dzięki temu mogłyby liczyć na przedłużenie decyzji refundacyjnych na dotychczasowych warunkach i zwolnienie z paybacku. W efekcie pieniądze przeznaczane na refundację leków pracowałyby dodatkowo na rozwój naszej gospodarki i wzmacniały suwerenność lekową Polski i Europy.

Jednym z najważniejszych środków nacisku w polityce międzynarodowej jest dostęp do surowców naturalnych oraz manipulowanie ich ceną. Sztandarowy przykład to gaz ziemny, który jest narzędziem rywalizacji o wpływy w Europie między USA a Rosją.

Aby zapewnić sobie niezależność lub choćby pole manewru w razie kłopotów, kraje są gotowe na miliardowe inwestycje, czego najlepszym przykładem jest gazoport w Świnoujściu, który pozwala kupować gaz na przykład z krajów arabskich lub z USA. Leki to jednak znacznie subtelniejsze narzędzie nacisku i wpływu na inne kraje. Nie oznacza to jednak, że nieskuteczne.

Przykładem dramatycznej sytuacji związanej z bezpieczeństwem farmaceutycznym był kryzys związany z zadłużeniem Grecji. W trakcie najgorętszych zawirowań w czerwcu 2015 roku ówczesny premier Alexis Cipras zablokował międzynarodowe transfery bankowe, co odczuli między innymi turyści nagle odcięci od środków na swoich zagranicznych kontach.

W Grecji, która jest niemal całkowicie uzależniona od importu leków, blokada ta szybko odbiła się na zwykłych Grekach. Szpitale nie mogły zamawiać nowych leków, bo nie były w stanie za nie płacić. Doszło do sytuacji, w której powstał czarny rynek leków onkologicznych. I mówimy tu nie o państwie trzeciego świata, a o kraju strefy euro. Fakt, że w kraju powoli kończyła się insulina był dla rządu jak tykająca bomba.

Przykładem ostatnich dni państwem postawionym pod ścianą przez brak dostępu do leków jest Wenezuela.

Według szacunków Venezuelan Health Observatory, 76 proc. szpitali odczuwa niedobór leków. W tej chwili dochodzi do krwawych starć na granicy kraju, a wojsko stara się powstrzymać pomoc humanitarną. Dla Nicolasa Maduro sytuacja, w której przeciwnik przysyła obywatelom kraju leki, a on, prezydent, strzela do konwojów, może być politycznym samobójstwem. Leki ukazują swoją miękką siłę.

Filarem bezpieczeństwa farmaceutycznego państwa powinien być własny, prężnie działający sektor farmaceutyczny. O jego znaczeniu przekonała się nie tylko Grecja, ale i Republika Południowej Afryki, w której na skutek międzynarodowej polityki koncernów farmaceutycznych między 1997 a 2001 rokiem brakowało leków na AIDS. Choroba ta jest jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed krajem – dane Banku Światowego wskazują, że w 2017 roku prawie 19 proc. populacji RPA było nosicielami wirusa HIV. Aby zapewnić własnym obywatelom dostęp do leków na HIV, rząd Nelsona Mandeli przyjął prawo pozwalające importować do kraju ogromne ilości generyków, co nie spodobało się wielu innym producentom leków. Konsorcjum 40 firm pozwało południowoafrykański rząd wskazując, że prawo jest niezgodne z konstytucją. Firmy te, w przytłaczającej większości międzynarodowe koncerny farmaceutyczne, uzyskały wsparcie ze strony państw, z których się wywodziły. W rezultacie kwitł przemyt, w ramach którego obywatele jeździli za granicę kupować hurtowe ilości generyków.

O tym, jak groźną sytuacją może być wywóz tanich leków za granicę przekonała się również Polska, gdy efektem ubocznym systemu refundacyjnego wprowadzonego w 2012 roku stała się silna pokusa sprzedawania leków refundowanych za granicę, co w dłuższej perspektywie doprowadziłoby do problemów z ich dostępnością. Tegoroczna lista Ministerstwa Zdrowia zawiera 338 produktów leczniczych i wyrobów medycznych zagrożonych brakiem dostępności.

To efekt nadmiernej presji cenowej wywieranej przez urzędników resortu. Firmy wytwarzające leki w Polsce, oprócz dostarczania skutecznych i bezpiecznych farmaceutyków, produkują również leki nierentowne, jednak niezbędne dla ratowania życia, takie jak adrenalina, propafenon czy rifampicyna. Bez nich żadna karetka nie wyjedzie w teren.

Dlatego tak istotne jest wsparcie naszego rodzimego sektora farmaceutycznego na poziomie krajowym. Dzięki takim inicjatywom jak Refundacyjny Tryb Rozwojowy los Grecji czy RPA pozostanie dla nas przestrogą, a nie stanie się rzeczywistością.

Przeczytaj także: "Marcin Czech o tym, dlaczego nie wprowadzono RTR"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.