P.O. przejmują kontrolę nad Narodowym Funduszem Zdrowia

Udostępnij:
Łatwiej ich powołać, odwołać i zdyscyplinować, trudniej oczekiwać podejmowania twardych i strategicznych decyzji - liderzy działający w formule „pełniący obowiązki” przejmują kontrolę nad NFZ. Tracimy przy tym resztki mechanizmów kontroli społecznej czy samorządowej nad funduszem i jego oddziałami.
Formuła „pełniący obowiązki” stała się w funduszu modna. Zaczyna się od prezesa. Andrzej Jacyna obejmując kierownictwo jako p.o. deklarował: gdy minister ogłosi konkurs na stanowisko prezesa – wystartuję. Konkursu nadal nie ogłoszono. Za to tygodniowo przybywa nam co najmniej jeden p.o. dyrektora wojewódzkiego oddziału NFZ – to skutek wymiany kadr na kierowniczych stanowiskach. Czy nowo – wybrani także na długie miesiące pozostaną p.o.? Jakie to ma skutki dla działań funduszu?

Janusz Atłachowicz, wiceprezes STOMOZ:
- To dodatkowe wzmocnienie i tak mocnej pozycji zarządczej ministra w całym funduszu. Obawiam się, że odbywać się ono może kosztem jakości funkcjonowania funduszu. Pozycja w formule p.o. to pozycja lidera niepewnego, z natury rzeczy tymczasowego. Może być to lider stawiający sobie za cel sprawne zarządzanie w swoim wąskim zakresie odpowiedzialności, ale za to obawiający się podejmować –konieczne przecież – decyzje strategiczne, takie o długotrwałych skutkach. Z tymi albo czekają, albo starają się przerzucić na barki realnych decydentów w ministerstwie. Grozi to tym, że część spraw wymagających jasnego postanowienia zarządczego zostanie załatwiona albo ze szkodliwą i przeciągającą się w nieskończoność zwłoką, albo nie zostanie załatwiona w ogóle.

Marek Balicki, b. wiceminister zdrowia, członek Narodowej Rady Rozwoju:

- Jeszcze nigdy Narodowy Fundusz Zdrowia nie był instytucją tak mocno scentralizowaną i hierarchiczną jak jest teraz. Przy czym to skutek nie działania obecnej władzy, a poprzedników z Platformy Obywatelskiej. W przeszłości zdarzały się konflikty miedzy prezesem NFZ i ministrem zdrowia. I nie kto inny jak Bartosz Arłukowicz przeprowadził takie zmiany, które autonomię prezesa mocno ograniczyły. Do tego stopnia, ze wybór dyrektorów regionalnych przeniesiono do gestii prerogatyw ministra.
Nowa władza właśnie wykorzystuje narzędzia pozostawione przez poprzedników, i trudno się temu dziwić. A w tej sytuacji, czy szef pozostaje szefem z konkursu, czy tylko p.o. nie ma większego znaczenia.

Rafał Janiszewski, ekspert ochrony zdrowia, właściciel kancelarii doradczej:

- Pełniący obowiązki ma w zasadzie te same kompetencje co statutowy lider. Inny jest sposób jego powoływania i odwoływania. By go odwołać nie trzeba żadnych konsultacji z centralną czy regionalnymi radami funduszu. Przy powoływaniu nie trzeba rozpisywać konkursu, żądać spełnienia określonych wymogów formalnych, uzyskiwać poparcia lub akceptacji środowisk samorządowych. Pozycja p.o. jest więc słabsza, choć – w praktyce p.o. można pozostawać prze czas nieokreślony.
Ale ja się obecnej polityce nie dziwię. Nie wiadomo co ostatecznie się z funduszem, więc nie do końca wiadomo jakie kompetencje będzie miał jego szef, czy też dyrektorzy oddziałów wojewódzkich. Formuła p.o. w tym stanie tymczasowości jest dość wygodna i elastyczna. I jeszcze jedno: jasna będzie kwestia odpowiedzialności za cały system ochrony zdrowia. Gdy coś pójdzie nie tek pretensje mogą być tylko pod jednym adresem: ministerstwa, które nie będzie mogło wpadek tłumaczyć koniecznością wypełniania odpowiednich i sztywnych procedur.

Opracował Bartłomiej Leśniewski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.