Archiwum
Archiwum

Więcej niż ChatGPT

Udostępnij:

– Kiedy sztuczna inteligencja wchodziła na szerszy rynek, przysłuchiwałem się rozmowie Sama Altmana z Billem Gatesem rozważającym, na które obszary życia sztuczna inteligencja będzie mieć największy i najszybszy wpływ. Wskazali wówczas na programowanie, edukację i medycynę. To pokazuje, że lekarze wcześniej czy później sięgną po rozwiązania oferowane przez AI – wyjaśnia w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” Tomasz Kwiatek, pokazując na rozwiązania, które już wspierają pracę medyków.

Rozmowa z Tomaszem Kwiatkiem, chief growth officer w ZnanyLekarz (Docplanner)

Sztuczna inteligencja coraz częściej wkracza do gabinetu lekarza. Czy w pana ocenie powinniśmy obawiać się tych rozwiązań, traktując je jako chwilowe zachłyśnięcie się nowymi technologiami, czy raczej jest to proces naturalny, z którym powinniśmy wiązać przyszłość?

Pytanie o to, czy myśląc o AI, mamy do czynienia z chwilowym trendem, pojawia się w sposób naturalny. Wszystko dlatego, że technologia pędzi niewiarygodnie szybko. Jeśli ten proces zestawimy z tym, co widzieliśmy w ostatnich 15–30 latach, kiedy na rynek wkraczały nowe rozwiązania, co do których byliśmy przekonani, że zostaną z nami na zawsze – a te znikały równie szybko, jak się pojawiały – trudno się dziwić wątpliwościom. Ze sztuczną inteligencją jest jednak zupełnie inaczej. Jestem głęboko przekonany, że to rewolucja na miarę pojawienia się internetu, wprowadzenia e-maila, a może pojawienia się telefonów komórkowych czy smartfonów.

Czy może nawet zwykłego telefonu?

Ma pani absolutnie rację, może nawet zwykłego telefonu. To jest coś, co w mojej ocenie przeniesie nas, nie boję się tego powiedzieć, jako ludzkość na zupełnie nową płaszczyznę. Podpisuję się pod tezą, że ludzie bardzo często przeceniają krótkoterminowy wpływ nowych technologii na nasze życie, a nie doceniają wpływu długoterminowego. Oczekujemy, że sztuczna inteligencja zmieni świat dosłownie za moment, będzie wykonywać za nas wszystkie zadania, a ludzi zastąpią roboty. Zapominamy o tym, że pierwsza wersja programu ChatGPT znalazła się na rynku pod koniec listopada 2022 r. Od jej pojawienia się minęło dopiero 2,5 roku, co pokazuje, że mamy do czynienia z supermłodą technologią. Niemniej tak krótki czas wystarczył, żeby dokonał się wręcz astronomiczny postęp, nieporównywalny w swej skali do niczego innego. Dlatego jest to technologia przyszłości. Technologia, która będzie się rozwijała, będzie zmieniała nasze życie w sposób, którego nie jesteśmy sobie w stanie nawet wyobrazić.

Wspomniał pan o bocie ChatGPT. To z tym narzędziem wiąże się obawy. Przedstawiciele wielu zawodów, w tym oczywiście lekarze, obawiają się, że nowa technologia wyprze ich z rynku pracy, zwyczajnie zajmując ich miejsce. Czy słusznie?

Trzeba sobie powiedzieć wprost – niektóre zawody w związku z rozwojem sztucznej inteligencji po prostu znikną. Tak działo się też w przeszłości i dziś nikt nie widzi nic złego, że np. zawód stenotypisty stał się marginalny. Nie stanie się to jednak z dnia na dzień, to będzie proces. Na przykład jakiś czas temu obawiano się, że nie będzie zapotrzebowania na tłumaczy, a niedawno czytałem opracowanie, z którego wynika, że ich liczba w krajach zachodnich w ostatnich trzech latach wzrosła. To pokazuje, że sztuczna inteligencja będzie zastępowała ludzi tam, gdzie praca jest dość powtarzalna, ponieważ ją przyspieszy. Mimo to jeszcze długo nawet w tych obszarach niezbędny będzie człowiek nadzorujący taki proces. Raczej nie spodziewam się, że jakiś zawód zniknie z wtorku na środę, ale będzie ewoluował. Część osób będzie w tych zawodach zostawała i wykorzystywała sztuczną inteligencję do wsparcia procesu pracy po to, żeby go zweryfikować i przyspieszyć. Pozostali pracownicy zaczną migrować w kierunku zupełnie nowych zawodów, których dziś nawet nie potrafimy nazwać.

A co z zawodem lekarza? Czy sztuczna inteligencja wspomoże go w zaopiekowaniu się pacjentem, czy może zagrozi jego bytowi?

Kiedy sztuczna inteligencja wchodziła na szerszy rynek około 2023 r., przysłuchiwałem się rozmowie Sama Altmana z Billem Gatesem, rozważającym, na które obszary naszego życia sztuczna inteligencja będzie mieć największy i najszybszy wpływ. Wskazali wówczas na programowanie, edukację i medycynę. Trudno się z tym nie zgodzić, zważywszy że nasz dobrostan, nasze zdrowie, to jedna z podstawowych trosk społeczeństw, przynajmniej w rejonach świata, które nie muszą się zmagać z dużo poważniejszymi problemami, jak brak wody, głód czy wojna. To pokazuje, że lekarz na pewno wcześniej czy później sięgnie po rozwiązania oferowane przez AI. Nie powinniśmy się tego postępu obawiać. Ryzyko byłoby wówczas, gdybyśmy zachłysnęli się programem ChatGPT i nagle zaczęli się leczyć za pomocą sztucznej inteligencji – to znaczy w sytuacji, gdyby ChatGPT stawiał diagnozę, wypisywał recepty i na końcu nie byłoby weryfikacji procesu przez lekarza. Gdyby tak się działo, to byłoby absolutnie niebezpieczne. Na szczęście tak nie jest.

Dzięki temu, że naszymi klientami są dziesiątki tysięcy lekarzy, mogliśmy przeprowadzić badania dotyczące ich nastawienia do sztucznej inteligencji. I co z nich wyszło? Otóż jest ona traktowana jest jako ewentualny system podpowiedzi w stawianiu diagnozy, a nie jako prawdy objawione. To pokazuje, że lekarz nie odda procesu diagnoza–leczenie AI, tylko się nią wspomoże, a na końcu sam podejmie decyzje. Jest jednak bardzo wiele obszarów, w których ułatwia pracę. Dostępne są rozwiązania wykorzystujące sztuczną inteligencję do zbierania wywiadu od pacjenta przed wizytą. Zebrane dane są porządkowane i przesyłane na pulpit lekarza, który po zapoznaniu się z nimi zadaje pacjentowi tylko jedno, dwa pytania kontrolne, aby upewnić się, czy zebrane informacje są prawdziwe.

Drugi obszar to narzędzia służące odciążeniu lekarzy w pracy administracyjnej. Dziś są oni zmuszeni podczas wizyty 30–50 proc. czasu poświęcić czynnościom administracyjnym, czyli wypełnianiu kartotek. ZnanyLekarz, dostrzegając lukę na rynku, stworzył narzędzie o nazwie Noa – www. noa.ai, które ma za zadanie wspomóc lekarzy na całej ścieżce pacjenta. Dzięki naszemu rozwiązaniu mogą zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt procent czasu przeznaczanego na nieproduktywne, z medycznego punktu widzenia, czynności. Proszę sobie wyobrazić sytuację – pacjent wchodzi do gabinetu lekarza, który przeprowadza badanie i swobodnie rozmawia. W tym czasie sztuczna inteligencja towarzyszy rozmowie w tle – po czym w momencie, gdy lekarz kończy wizytę, na komputerze, w systemie obsługi pacjenta pojawia się cały uporządkowany zapis rozmowy. Zarówno to, co powiedział lekarz, jak i sposób dawkowania i inne ścisłe zalecenia.

Z naszego rozwiązania korzysta już kilkuset lekarzy w Polsce i ponad 3000 na całym świecie, a liczba ta stale rośnie. To jest zdecydowanie narzędzie z obszaru sztucznej inteligencji, które już pomaga lekarzom, minimalizując ten mozolny trud pracy. To jest coś, co może sprawić, że zaznajomimy się ze sztuczną inteligencją, polubimy ją i docenimy.

Od kiedy lekarze mogą korzystać z tego narzędzia?

Wprowadziliśmy Noa pod koniec zeszłego roku i już widzimy, że lekarze korzystający z tego rozwiązania są zachwyceni. Efektywność naszego wirtualnego asystenta prezentujemy często na konferencjach i webinarach. Aby uniknąć posądzenia, że sporządzane przez AI notatki zostały wcześniej przygotowane, prosimy lekarza z publiczności, żeby na żywo przeprowadził symulowaną rozmowę z pacjentem, pokazując, jak taka notatka powstaje. Wtedy rzeczywiście następuje efekt „WOW”. To naprawdę wygląda tak, że po przeprowadzeniu niebanalnej rozmowy, dotyczącej dość skomplikowanego rozpoznania z użyciem wyrafinowanego słownictwa, Noa wyłapuje wszystkie szczegóły i przygotowuje w czasie rzeczywistym bardzo profesjonalną informację o pacjencie.

Docierają do was informacje zwrotne od lekarzy, którzy zakupili to urządzenie do swoich gabinetów i z niego korzystają?

Najlepiej proces akceptacji nowych rozwiązań prezentują liczby. Noa jest wprowadzane w wielu państwach jednocześnie – w Brazylii, Meksyku, Hiszpanii, Włoszech, Kolumbii, Turcji, Niemczech i w Polsce. W wielu krajach część lekarzy kupuje to rozwiązanie, zaczynają używać, a po pewnym czasie ich entuzjazm gaśnie. Polscy lekarze natomiast wraz z upływem czasu korzystają z niego coraz częściej! To pokazuje, że nie traktują naszych rozwiązań jako chwilowego gadżetu – tylko realną pomoc w pracy. To jest dla mnie bardzo zdrowe i mądre podejście do adaptacji nowych technologii przez polskich lekarzy.

W lutym tego roku ukazał się państwa raport „AI w opiece medycznej: oczekiwania i obawy lekarzy oraz pacjentów”. Jakie wnioski z niego płyną?

Raport zdecydowanie wskazuje na zainteresowanie lekarzy sztuczną inteligencją. Wielu z nich już korzysta z bota ChatGPT, niemniej nie kryją obaw wobec tego narzędzia, co w mojej ocenie jest bardzo uzasadnione. Obawy dotyczą po pierwsze rzetelności – tego, czy udziela odpowiedzi wiarygodnych. Druga kwestia to bezpieczeństwo danych pacjenta, które przecież w takiej sytuacji krążą w wolnej przestrzeni. Raport wskazuje też na „temperaturę uczuć” lekarzy wobec sztucznej inteligencji. Wyraźnie widać, że lekarze pokładają w niej duże nadzieje. Podkreślają, że chcieliby, żeby pomogła im w administracyjnej części pracy, żeby mogli skupić się na tej części obowiązków, które służą bezpośrednio pacjentowi – na diagnozie i leczeniu.

Odpowiedzi specjalistów wyraźnie wskazują, że Noa jest strzałem w dziesiątkę. To jest to, w czym widzimy potencjał sztucznej inteligencji w obszarze zdrowia. Stawiamy na obszary pozwalające uwolnić czas lekarza, żeby pacjent szybciej uzyskał termin wizyty, a jego kontakt z lekarzem był dużo bardziej jakościowy. Jeżeli dzięki naszym rozwiązaniom technologicznym doprowadzimy do tego, że lekarz będzie mógł całe 20–30 minut wizyty poświęcić pacjentowi, to pacjent dostanie rzeczywiście dużo lepszą diagnozę i wyższy poziom opieki. Jeżeli dzięki narzędziom sztucznej inteligencji lekarz przed wizytą będzie mógł także zebrać lepszy jakościowo wywiad, to także zyska czas dla pacjenta.

Czy dodatkową korzyścią, jaką daje to narzędzie, może okazać się ochrona przed pseudolekarzami? Dziś słyszymy, że tym, co przyciąga pacjentów do szarlatanów, jest ich czas, uwaga poświęcona chorym i empatia. Lekarz tego czasu nie ma. Jeśli uda nam się uwolnić te zasoby, to wizyta może wiązać się z większą uważnością wobec pacjenta.

Ma pani rację. Nawet zwykła rozmowa między dwiema osobami, w której trakcie jedna przerywa dyskusję, żeby coś zanotować na komputerze, jest o wiele mniej jakościowa. A weźmy pod uwagę, że lekarz nie tylko rozmawia z pacjentem, on łączy objawy, analizuje fakty, rozważa decyzje terapeutyczne. Dlatego, jeśli dzięki rozwiązaniu Noa uzyska czas dla chorego, to na pewno będzie mógł jeszcze wyraźniej skupić się na nim i jego problemie, a pacjent będzie miał poczucie, że lekarz z uwagą się nim zajmuje.

Wspomniała pani o szarlatanach. W tej sytuacji nie mogę nie wspomnieć o stronie ZnanyLekarz, którą w Polsce odwiedza co miesiąc ponad 11 mln zainteresowanych opiniami o lekarzach i umówieniem wizyty. Czytając komentarze, mogą odfiltrować tych, którzy niekoniecznie są godni polecenia. Oczywiście na naszej stronie są tylko sprawdzeni lekarze i specjaliści, ponieważ weryfikujemy ich kwalifikacje i zbieramy informacje o dyplomach, które dany specjalista uzyskał. Nie wpuszczamy nikogo, kto nie jest w stanie wylegitymować się kwalifikacjami wymaganymi w danym zawodzie. To jest naprawdę mozolny proces weryfikacji specjalisty, a dla pacjenta skuteczne narzędzie do odfiltrowania tego, czy ktoś jest specjalistą w swoim zawodzie, czy też nie.

Tekst w „Menedżerze Zdrowia” 2/2025.

Przeczytaj także: „ZnanyLekarz pomaga placówkom medycznym w zmniejszaniu liczby nieodwołanych wizyt”„AI Asystent dla lekarzy to większa efektywność i oszczędność czasu”„Czy lekarze boją się AI?”.

 
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.