Chytry urzędnik z ministerstwa

Udostępnij:
- Resortowi urzędnicy zastanawiają się, czy wypowiedzenie klauzuli opt-out, pozwalającej na pracę powyżej 48 godzin w tygodniu, obowiązuje we wszystkich miejscach pracy lekarza – dowiedziała się "Rzeczpospolita". Dlaczego to takie ważne? Bo gdyby tak było, powtórka z protestu lekarzy mogłaby okazać się nieskuteczna, przynajmniej w formie wypowiadania klauzuli opt-out.
"Rzeczpospolita" pisała o tym, że Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy na maj planuje protesty, bo rozczarowany jest realizacją postulatów porozumienia ministra zdrowia z rezydentami. Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przyznał, że ministerstwo nie wywiązało się z obietnic dotyczących praktycznych aspektów wykonywania zawodu (szpitale wciąż zabierają lekarzom za "zejście po dyżurze") i zwleka z nowelizacją ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Medykom nie podoba się też zapisana w ustawie 6 proc. PKB metoda zwiększania finansowania ochrony zdrowia (za podstawę przyjmuje się nie budżet z danego roku, ale sprzed dwóch lat).

- Dlatego rozważają kolejny protest w formule, która już raz okazała się skuteczna, czyli wypowiadania klauzuli opt-out - poinformowała "Rzeczpospolita" i przypomniała, że taki protest z jesieni 2017 r. i zimy 2018 r. doprowadził do zawarcia porozumienia, na mocy którego rezydenci i specjaliści dostali podwyżki, a rząd zobowiązał się do zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia.

Ale, ale, ale...
"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że tym razem resort nie jest skłonny do ustępstw. Zastanawia się też nad możliwościami ograniczenia takiego protestu. Podobnie bowiem jak ponad rok temu po wypowiedzeniu klauzuli opt-out przez lekarzy może zabraknąć obsady dyżurowej, co sparaliżuje pracę szpitali. Dlatego urzędnicy zastanawiają się nad taką interpretacją unijnych zapisów o klauzuli opt-out, by rozszerzała jej wypowiedzenie na wszystkie podmioty, w których pracuje lekarz.

– Gdyby więc zdecydował się wypowiedzieć klauzulę w szpitalu, suma godzin przepracowanych we wszystkich podmiotach – szpitalu, przychodni, pogotowiu – musiałaby być równa 48 godz. A wielu lekarzom trudno byłoby zrezygnować z dodatkowego zarobku w przychodniach prywatnych – wyjaśnił wysoki urzędnik resortu w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Pieniądze publiczne są na wszystko, tylko nie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia
W poniedziałek (25 lutego) zacytowaliśmy list, który napisał Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL, napisał do premiera i prezesa PiS.

- Konwencja PiS to kolejny zawód dla pracowników publicznej ochrony zdrowia i dla polskich pacjentów, od lat zmagających się z trudnościami w dostępie do pomocy medycznej. Znowu okazało się, że – w tym samym czasie, gdy publiczne szpitale powiększają swoje zadłużenie, a ich dyrektorzy "żebrzą" u ministra o środki na przeżycie, gdy kolejki do leczenia stale się wydłużają – pieniądze publiczne są na wszystko, tylko nie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia - napisał Krzysztof Bukiel.

Lekarz przyznał, że problem ochrony zdrowia w czasie konwencji PiS nie istniał i można by pomyśleć, że jest to oaza szczęśliwości wśród pozostałych zaniedbanych dziedzin naszego życia społeczno- gospodarczego.

- Kiedy ponad rok temu w czasie głośnego protestu lekarzy rezydentów, prowadzonego pod egidą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, protestujący domagali się szybkiego i odpowiedniego wzrostu nakładów na leczenie, usłyszeli znane skądinąd słowa: „pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie” (na ochronę zdrowia) wcześniej niż w roku 2025. Dzisiaj okazuje się, że pieniądze są, tylko leczenie Polaków nie jest priorytetem rządu, a trzeba mieć świadomość, że niedobór środków na publiczną ochronę zdrowia to nie to samo, co brak środków na trzynastkę dla emerytów, połączenia autobusowe czy wyprawkę dla ucznia. Tutaj brak pieniędzy przelicza się wprost na ludzkie cierpienie, a niekiedy utratę życia. Można łatwo wyliczyć, że kilkanaście tysięcy Polaków umiera każdego roku (choć mogłoby żyć) tylko dlatego, że rządzący mają inne priorytety niż ochrona zdrowia - stwierdził Bukiel.

Przeczytaj także: "Bukiel: Pieniądze publiczne są na wszystko, tylko nie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia" i <a class="link" href="http://www.termedia.pl/mz/Sobotka-Wydatki-na-zdrowie-mialy-rosnac-a-rzad-manipuluje-aby-wydac-mniej-niz-przewidywala-umowa,33197.html">"Sobotka: Wydatki na zdrowie miały rosnąć, a rząd manipuluje, aby wydać mniej niż przewidywała umowa".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.