Warszawski Uniwersytet Medyczny/Michał Teperek

Lato w pracy ratowników medycznych

Udostępnij:
Na dziecięce szpitalne oddziały ratunkowe przyjmowani są pacjenci po wypadkach na hulajnogach elektrycznych, po postrzałach z łuków, przybywa też ofiar „czelendży” w mediach społecznościowych. O typowych i nietypowych wakacyjnych urazach i specyfice pracy ratownika medycznego mówi Jakub Zachaj z Zakładu Ratownictwa Medycznego Wydziału Nauk o Zdrowiu Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Czy w wakacje ratownicy medyczni muszą interweniować częściej niż zwykle i jakiego typu są to interwencje?
– Rzeczywiście, interwencji jest więcej. Na szpitalnym oddziale ratunkowym Dziecięcego Szpitala Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w którym pracuję, w wakacje przeważają pacjenci z urazami. To czas, kiedy dzieci i młodzież więcej czasu spędzają na zewnątrz i podejmują wiele różnych aktywności. W przypadku maluchów wiele urazów wiąże się z ich ruchliwością i ciekawością poznawania świata. Są to najczęściej urazy głowy – ta część ciała jest największa i najbardziej ciąży ku ziemi przy upadku. U nieco starszych dzieci często zdarzają się urazy spowodowane upadkiem na rowerze albo upadkiem z drabinek czy innych przyrządów na placu zabaw. Charakterystyczne jest, że po dwunastym roku życia dziewczynki rzadziej doznają urazów niż chłopcy, którzy podejmują bardziej ryzykowne zachowania. Im starsi nastolatkowie, tym częściej do powstania urazu mogą się przyczyniać się substancje psychoaktywne. Warto też pamiętać, że okres wakacyjny to czas wzmożonej pracy w rolnictwie. Zatem latem część spośród naszych pacjentów to ofiary wypadków rolniczych. Jest ich na szczęście coraz mniej – ale się zdarzają.

Jakie aktywności dzieci i młodzieży sprzyjają urazom?
– Coraz częściej mamy do czynienia z urazami na deskorolce czy rowerze crossowym. Przeważnie chłopcy wykonują na nich różne ewolucje bez odpowiedniej ochrony, czyli bez ochraniaczy i kasków. A to kończy się urazami głowy i twarzoczaszki. Do wielu urazów dochodzi na hulajnogach elektrycznych i skuterach. Nastolatki jeżdżą na nich bez kasków, a zdarza się, że i po spożyciu alkoholu lub zażyciu narkotyków.

Z perspektywy naszego SOR-u oraz Centrum Urazowego Dzieci widać wyraźnie, że dzieci i młodzież podejmują coraz to nowsze i bardziej ryzykowne aktywności. Mamy pacjentów z urazami, które wcześniej praktycznie się nie zdarzały, jak na przykład intencjonalne lub nieintencjonalne postrzały z broni śrutowej, a nawet palnej. Pamiętam przypadek chłopca, u którego uraz był spowodowany strzałą z łuku wbitą w nogę. Zdarzyło nam się także udzielać pomocy dziewczynce po wypadku na spadochronie. Zwrócić uwagę należy także na fakt, że wśród osób trafiających do SOR zdarzają się ofiary różnorakich „czelendży” w mediach społecznościowych. Są to różne wyzwania, od praktycznie niegroźnych jak zjedzenie jak największej ilość bułki tartej na czas, do bardzo niebezpiecznych jak np. zrobienie sobie selfie w dziwnym miejscu, np. na dużej wysokości. To ostatnie wyzwanie łatwo może skończyć się poważnym wypadkiem prowadzącym do śmierci bądź kalectwa.

W wakacje często też słyszymy o wypadkach nad wodą, czy na wakacjach w mieście też się zdarzają?
– Tak, zdarza nam się udzielać pomocy dzieciom, które uległy wypadkom w wodzie. W samej Warszawie, jak i w jej okolicach, jest wiele miejsc, w których można spędzać wolny czas nad wodą, takie jak Zalew Zegrzyński, duże parki wodne, czy baseny miejskie. Oprócz podtopień zdarzają się też wypadki podczas nurkowania. Wśród naszych pacjentów znalazł się młody nurek, który trafił do nas z barotraumą, czyli urazem ciśnieniowym. Nurkowanie jest sportem ekstremalnym, w którym wypadki zdarzają się rzadko, ale dość często są one tragiczne w skutkach.

Praca ratownika medycznego kojarzy się z udzielaniem pierwszej pomocy. Co jeszcze należy do jego zadań?
– Mamy dość długą listę medycznych czynności ratunkowych wymienionych w Rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie medycznych czynności ratunkowych i świadczeń zdrowotnych innych niż medyczne czynności ratunkowe, które mogą być udzielane przez ratownika medycznego, które ratownik medyczny może samodzielnie wykonywać. W akcie tym znajduje się także dość długa lista środków farmakologicznych, które ratownik medyczny również może samodzielnie podać. O tym, jakie to powinny być czynności, w przypadku SOR-u decyduje lekarz, a czasem koordynator oddziału. Natomiast w zespołach wyjazdowych ratownictwa medycznego decyzję podejmuje kierownik zespołu lub sam ratownik medyczny. I to mogą być bardzo różne interwencje, zarówno te mieszczące się w kanonie udzielenia pierwszej pomocy, jak również medycznych czynności ratunkowych, wśród których wymienić można unieruchomienia kończyn i kręgosłupa, założenie dostępów dożylnych, podaż leków, zaopatrzanie dróg oddechowych w sposób definitywny, podjęcie czynności mających na celu podtrzymanie podstawowych funkcji życiowych i ich poprawę. Warto wspomnieć, że w systemie państwowego ratownictwa medycznego funkcjonuje także Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, gdzie oprócz zadań typowo ratowniczych ratownicy medyczni pełnią rolę pomocnika pilota w trakcie wykonywania operacji powietrznych.

Żeby zacząć działać, trzeba wiedzieć, co się dzieje, czy ratownik medyczny powinien przeprowadzić też wstępną diagnostykę?
– Oczywiście, 70 proc. pracy z pacjentem to jest zebranie dobrego wywiadu. Do tego dochodzi jeszcze odpowiednie badanie – i potem zaczynamy działać według szczegółowych wytycznych opracowanych przez uznane międzynarodowe i polskie towarzystwa naukowe opracowujące konkretne zalecenia. Warto jednak pamiętać, że znajomość wytycznych to nie wszystko. W pracy ratownika medycznego mówi się jeszcze o dwóch elementach, które anglojęzyczna literatura określa jako street smart oraz gut feeling.

Street smart jest określeniem, które występuje nie tylko w odniesieniu do pracy ratowników medycznych. Możemy je zdefiniować jako doświadczenie i wiedzę niezbędną do radzenia sobie z potencjalnymi trudnościami lub zagrożeniami. Są to elementy, które w ciągłej praktyce ratownicy medyczni będą rozwijać i dzięki temu przewidywać niejako na podstawie otrzymanych od dyspozytora informacji oraz ogólnego wrażenia na miejscu zdarzenia, jakie urazy i obrażenia mogą występować u poszkodowanego lub poszkodowanych.

Gut feeleing to przeczucie, które czasem, jest różne od utartej praktyki czy rozwiązań proponowanych przez wspomniane już wytyczne. Niemniej jednak często przynosi ono korzyści dla pacjenta, czy też poszkodowanego.

Mówi się, że ratownik medyczny często musi wchodzić w rolę psychoterapeuty, czy to prawda?
– Rzeczywiście tak jest. Szczególnie ważne są umiejętności komunikacyjne wchodzące w tzw. kompetencje miękkie. Jeśli pacjentem jest dziecko, musimy przygotować je do tego, co za chwilę będzie się z nim działo, do procedur medycznych, które dla niego mogą być niezrozumiałe, do nowego środowiska, do bólu, który może się pojawić itd. Inaczej taką rozmowę trzeba przeprowadzić z małym dzieckiem, a inaczej z nastolatkiem. Dodatkowym wyzwaniem będzie tu przestraszony, sfrustrowany, czasem nawet agresywny rodzic, który ma zaburzony obraz całej sytuacji.

Jeszcze trudniejsze są interwencje dotyczące prób samobójczych. Tutaj rolą ratownika medycznego, oprócz wykonania czynności ratunkowych, jest też odpowiednio dostosowana pomoc psychologiczna. Ratownik medyczny czasem musi się wcielić w rolę terapeuty, nie oceniać, lecz wspierać i jednocześnie zebrać jak najwięcej informacji dotyczących okoliczności zdarzenia, które mogą być kluczowe dla dalszego procesu terapeutycznego.

Problemy komunikacyjne pojawiają się również, gdy mamy do czynienia z pacjentem geriatrycznym. Często są to osoby samotne, które nie wymagają pilnych interwencji ratujących życie podejmowanych w ramach zespołów ratownictwa medycznego. Zdarza się, że osoby starsze dzwonią po karetkę, bo gorzej się czują, potrzebują opieki czy kogoś, kto wsłucha się w ich problemy.

Na szpitalne oddziały ratunkowe często przyjmowani są pacjenci, którzy mogliby otrzymać pomoc w POZ. Wiele karetek wyjeżdża do chorych, których życie wcale nie jest zagrożone.

Dlaczego?
– Zdarza się, że do SOR po pomoc zgłaszają się pacjenci, którzy powinni się zgłosić do podstawowej opieki zdrowotnej lub nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej. W wielu przypadkach jest to kwestia niewiedzy na temat, gdzie i kiedy należy się zwrócić po pomoc. Zdarza się, że osoby, które same przyjeżdżają na SOR lub wzywają karetkę, nie wiedzą, że mają swojego lekarza POZ, do którego mogą się udać. Jeszcze więcej pacjentów nie ma pojęcia, że istnieje nocna i świąteczna pomoc lekarska – gdzie również można uzyskać pomoc. W naszym społeczeństwie panuje przekonanie, że jeżeli cokolwiek się dzieje, trzeba dzwonić pod 999 lub 112, a szpital to najlepsze miejsce, gdzie można otrzymać pomoc. Umiejętność dotarcia przez pacjenta do odpowiedniego specjalisty to kwestia wiedzy, którą ratownicy medyczni, jako przedstawiciele zawodów medycznych powinni propagować.

Rozmawiała Iwona Kołakowska.

Materiał w „Menedżerze Zdrowia” opublikowano za zgodą i dzięki uprzejmości Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego – pierwotnie udostępniono go na stronie internetowej: www.wum.edu.pl/lato-w-pracy-ratownika-medycznego.

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.