
Przeregulowane szpitalnictwo ►
Tagi: | szpital, szpitale, szpitalnictwo, Jarosław Fedorowski, Polska Federacja Szpitali, przepisy, regulacje, przeregulowanie |
Z powodu mnóstwa przepisów – nakazów i zakazów – dyrektorzy szpitali stali się trybikami w wielkiej machinie i administratorami, a nie (jak powinni) organizatorami pracy podmiotów leczniczych. Na niewiele spraw mają wpływ, mnóstwo za to od nich się wymaga, ograniczając pomysłowość i umiejętności zarządcze. Przykłady: normy „meblowe”, przepisy własnościowe, RODO, KSK i wypłaty.
- W szpitalnictwie obowiązują normy „meblowe” – zdaniem prezesa Polskiej Federacji Szpitali prof. Jarosława J. Fedorowskiego to nadregulacja
- Dyrektorzy mają kłopoty, aby w nowoczesny sposób prowadzić politykę kadrową w szpitalach. Ogranicza się ich działania
- Przez RODO pracownicy szpitali mają trudności z wysyłaniem zawiadomień o działaniach profilaktycznych do pacjentów
- Problemem okazują się niektóre nadregulacje Krajowej Sieci Kardiologicznej
- Prezes Fedorowski twierdzi, że kształtowanie wynagrodzeń to jedno z podstawowych narzędzi zarządczych. – Przymus ustalania pensji według odgórnych uregulowań jest niewłaściwy – mówi
Kolejne rozporządzenie i ustawy blokują dyrektorów szpitali – regulacji jest coraz więcej.
O części z nich w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” mówi prezes Polskiej Federacji Szpitali Jarosław J. Fedorowski.
Wypowiedź eksperta poniżej, pod wideo dalsza część tekstu.
To ludzie – nie meble
Ekspert zaczyna od kadr, porównując dyrektorów szpitali do zarządzających innymi instytucjami.
– W szpitalach obowiązują przepisy dotyczące zatrudnienia lekarzy i pielęgniarek w przeliczeniu na oddziały i łóżka szpitalne, które w branży menedżerskiej określa się czasem jako normy „meblowe” – stwierdza prof. Jarosław J. Fedorowski, podając przykłady.
– Liczba łóżek przewidzianych na jeden etat lekarski na szpitalnych oddziałach zachowawczych wynosi dwanaście, a na zabiegowych osiem. Co do pielęgniarek, na jedno łóżko na oddziale intensywnej terapii musi przypadać co najmniej jedna na każdej zmianie, a na chirurgicznych i internistycznych – na dziesięć łóżek co najmniej jedna pielęgniarka na każdej zmianie – wymienia ekspert.
Zdaniem prezesa Fedorowskiego to nadregulacja.
– To dyrektorzy, a raczej kadra zarządzająca, w której skład wchodzą menedżerowie medycy, powinni zarządzać łóżkami i oddziałami, a przede wszystkim personelem medycznym, w sposób elastyczny – dostosowany do potrzeb pacjentów. Ci ludzie po prostu na tym znają się najlepiej. Nowoczesny szpital to przede wszystkim nie liczba łóżek, ale miejsce, w którym najważniejszy jest efekt zdrowotny – liczba wyleczonych pacjentów. Zarządzający powinni być oceniani za wyniki leczenia, wtedy wiele regulacji zewnętrznych mogłoby odejść do lamusa – podkreśla.
Prof. Fedorowski jako doświadczony szpitalnik i menedżer zwraca też uwagę na normy dotyczące lekarzy określonych specjalizacji na oddziałach – te, jak twierdzi, są zbyt szczegółowe.
– Dyrektorzy mają kłopoty, aby w nowoczesny sposób prowadzić politykę kadrową. Ogranicza się ich działania, wymuszając obsadę oddziałów przez przedstawicieli specjalizacji szczegółowych, nie pozwalając przy tym korzystać z pomocy bardziej „wielofunkcyjnych” lekarzy – jak chirurg ogólny, internista, hospitalista, co szczególnie byłoby pożądane podczas dyżurów nocnych – mówi.
Prezes Fedorowski przyznaje, że dyrektorzy nie mogą sobie pozwolić na zatrudnienie personelu pomocniczego w takim stopniu, w jaki byłby dostosowany do zmieniającej się dynamicznie sytuacji w szpitalu.
– W pewnych sytuacjach należałoby zatrudniać więcej opiekunów medycznych, to jednak niejako koliduje z normami pielęgniarskimi i idącymi za nimi wymaganiami NFZ – twierdzi.
Własność – trudność
Jarosław J. Fedorowski mówi też o formach własnościowych.
– Dyrektorzy samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej zwracają uwagę, że przepisy ograniczają działania SPZOZ, które zgodnie z nimi nie są przedsiębiorstwami, co powoduje, że menedżerowie nie mogą starać się o pieniądze z niektórych dotacji. Natomiast szefowie szpitali-spółek należących do sieci szpitali mówią o nadregulacji dotyczącej działalności szpitalnej, która jest opodatkowana, choć prowadzona de facto nie dla zysku – opisuje.
Niejeden dzień
Ogranicza także możliwość kontraktowania niektórych procedur.
– Sporo mówi się o leczeniu w trybie jednego dnia i sugeruje, że należałoby pomagać w taki sposób, aby pacjenci byli jak najkrócej w szpitalach. Czasami jest to jednak trudne, bo okazuje się, że jeśli szpital w umowie z Narodowym Funduszem Zdrowia ma zakontraktowany jakiś rodzaj działalności w trybie stacjonarnym – na przykład chirurgię ogólną – to wtedy już jest problem z „przerzuceniem” części leczenia chirurgicznego do trybu chirurgii jednego dnia.
Papieskie RODO
Mowa też o przeregulowaniu w przypadku Ogólnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych.
– Przez RODO pracownicy szpitali mają kłopot z wysyłaniem zawiadomień do pacjentów o działaniach profilaktycznych. Wydaje się, że w tej sytuacji jesteśmy bardziej papiescy od papieża – ocenia.
Niemobilny sprzęt
Ekspert zwraca również uwagę na to, że sprzęt szpitalny jest coraz bardziej mobilny – a w przepisach tego się nie uwzględnia.
– Kilkanaście lat temu w jednym z holenderskich szpitali widziałem poradnie, w których nie było poszczególnych stałych gabinetów specjalizacji lekarskich. W zależności od potrzeby transportowano tam odpowiedni sprzęt – lekarze udzielali pomocy, po czym aparatura wyjeżdżała razem z nimi, a nastepnego dnia gabinet zmieniał swoje zadania w zależnosci od potrzeb pacjentów, oczywiscie nie we wszystkich przypadkach. To w Polsce jest jeszcze często nawet nie do pomyślenia – opisuje Fedorowski.
Kłopotliwy kilometr
Problemem okazują się niektóre nadregulacje Krajowej Sieci Kardiologicznej.
– W proponowanych przepisach jest zapis o odległości podmiotów, które miałyby być w KSK, do centrum rehabilitacji. Podaje się konkretną liczbę kilometrów. Jest zagrożenie, że dobrze funkcjonujące pracownie kardiologii inwazyjnej mogą nie znaleźć się w sieci, bo zabraknie kilometra lub dwóch – mówi Fedorowski w „Menedżerze Zdrowia”.
Wypłaty nie do zapłaty
Ekspert mówi też o lipcowych podwyżkach zapisanych w ustawie o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
– Porównując ją do zagranicy, można określić ją jako nadregulację – mówi.
– Kształtowanie wynagrodzeń to jedno z podstawowych narzędzi zarządczych. Przymus ustalania pensji według odgórnych uregulowań jest niewłaściwy. To dyrektorzy odpowiadają za finanse szpitala i to oni powinni ustalać wysokość wypłat, biorąc pod uwagę bardzo różne czynniki – podsumowuje prezes Fedorowski, konstatując, że zarządzającym szpitalami zbyt mało się ufa, choć to bardzo dobrze wykształcona kadra, aczkolwiek niewystarczająco doceniana.
Polska Federacja Szpitali jest w trakcie badań ankietowych dyrektorów szpitali działających w różnych modelach własnościowych – wstępne wyniki nie napawają niestety optymizmem. Wkrótce opublikujemy wyniki.
Przeczytaj także: „Należałoby ustalić górną granicę zarobków lekarzy”, „Drżenie o wynagrodzenie” i „Wymarzone normy zatrudnienia Grażyny Cebuli-Kubat”.