Resort zdrowia przegrywa w sądzie batalię o refundację leków
Redaktor: Marta Koblańska
Data: 24.03.2015
Źródło: Forsal/MK
Ministerstwo Zdrowia niechętnie refunduje drogie leki. W niektórych przypadkach pacjenci zdecydowali się walczyć o swoje prawa w sądzie. Resort w ciągu ostatnich dwóch lat przegrał 11 spraw o refundację drogich leków sprowadzanych z zagranicy. Cztery kolejne są w toku.
Czasem jedyną drogę leczenia umożliwia import. I choć ministerstwo wydaje zgody na sprowadzenie leków z zagranicy to finansuje je jedynie w jednym przypadku na cztery. Dlaczego? Przepisy nie są interpretowane na korzyść chorych.
Sądy śpieszą więc na pomoc zdesperowanym chorym. Jak podaje Forsal niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł na korzyść rodziców, których dziecko cierpi na nietypową chorobę objawiającą się napadami gorączki. Resort zdrowia co prawda zgodził się sprowadzić lek, ale nie wydał zgody na jego refundację, a kuracja nim kosztuje 4 tys. zł miesięcznie. Rodzice 10 dzieci, które cierpią na ta chorobę skierowali sprawę do sądu i wygrali.
Jeżeli ministerstwo nie odwoła się do NSA, będzie musiało jeszcze raz rozpatrzyć sprawę. Jeśli wyda zgodę, będzie ona ważna przez trzy miesiące. Potem znowu rodzice muszą wystąpić z wnioskiem. Prawniczka z Kancelarii Kieszkowska, Rutkowska Kolasiński, Natalia Łojko komentuje: – Z mojej praktyki wynika, że coraz więcej pacjentów składa do sądu administracyjnego skargi na odmowę refundacji leków sprowadzanych w trybie importu docelowego.
Resort zdrowia argumentował, że płaci tylko za leki, które nie są dopuszczone w Polsce do obrotu. Ten lek zaś był dopuszczony do obrotu w UE, a więc teoretycznie w Polsce także, choć fizycznie w aptekach go nie ma.
Zdaniem sądu minister powinien w takiej sytuacji wykazać się aktywnością i sprawdzić, czy nie ma żadnych podstaw prawnych finansowania. Podstawą taką może być np. art. 40 ustawy o refundacji umożliwiający – również w przypadkach indywidualnych – refundację leku poza wskazaniami (off label).
Urzędnicy boją się jednak lawiny wniosków, stąd taka ostrożność w refundowaniu drogich, zagranicznych terapii.
Sądy śpieszą więc na pomoc zdesperowanym chorym. Jak podaje Forsal niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł na korzyść rodziców, których dziecko cierpi na nietypową chorobę objawiającą się napadami gorączki. Resort zdrowia co prawda zgodził się sprowadzić lek, ale nie wydał zgody na jego refundację, a kuracja nim kosztuje 4 tys. zł miesięcznie. Rodzice 10 dzieci, które cierpią na ta chorobę skierowali sprawę do sądu i wygrali.
Jeżeli ministerstwo nie odwoła się do NSA, będzie musiało jeszcze raz rozpatrzyć sprawę. Jeśli wyda zgodę, będzie ona ważna przez trzy miesiące. Potem znowu rodzice muszą wystąpić z wnioskiem. Prawniczka z Kancelarii Kieszkowska, Rutkowska Kolasiński, Natalia Łojko komentuje: – Z mojej praktyki wynika, że coraz więcej pacjentów składa do sądu administracyjnego skargi na odmowę refundacji leków sprowadzanych w trybie importu docelowego.
Resort zdrowia argumentował, że płaci tylko za leki, które nie są dopuszczone w Polsce do obrotu. Ten lek zaś był dopuszczony do obrotu w UE, a więc teoretycznie w Polsce także, choć fizycznie w aptekach go nie ma.
Zdaniem sądu minister powinien w takiej sytuacji wykazać się aktywnością i sprawdzić, czy nie ma żadnych podstaw prawnych finansowania. Podstawą taką może być np. art. 40 ustawy o refundacji umożliwiający – również w przypadkach indywidualnych – refundację leku poza wskazaniami (off label).
Urzędnicy boją się jednak lawiny wniosków, stąd taka ostrożność w refundowaniu drogich, zagranicznych terapii.
