"Jestem w trakcie procedury zapłodnienia i męczy mnie niepewność"

Udostępnij:
Pary, które chciałyby skorzystać z rządowego programu dotowania in vitro obawiają się, że Prawo i Sprawiedliwość wycofa się z dotacji. Minister zdrowia przedłużył program, ale PiS może zmienić prawo.
Jak informuje "Dziennik Bałtycki", Anna Kujawa z mężem od lat starają się o dziecko. Do tej pory bezskutecznie. - Lekarz powiedział mi, że jeśli wygra PiS, to mogę zapomnieć o dziecku. To jasne, że PiS ograniczy in vitro albo całkowicie zakaże tej metody. Jestem w trakcie procedury zapłodnienia i męczy mnie ten strach i niepewność - mówi Anna Kujawa, mieszkanka Gdańska, w rozmowie z dziennikiem.

Niepewność jest związana z tym, że - jak mówi Michał Damski z zarządu stowarzyszenia „Nasz Bocian”, wspierającego leczenie niepłodności - nowy rząd może zmienić prawo. - Nie mamy pojęcia, co się będzie działo. Zauważamy rosnące zaniepokojenie osób starających się o dziecko - przyznaje Michał Damski.

- Obecnie około 500 pacjentów zadeklarowało chęć udziału w programie rządowym w naszych klinikach. Zainteresowanie jest ogromne. Pacjenci obawiają się konsekwencji zmian politycznych w kontekście ich przyszłego leczenia - dodaje Katarzyna Goch z gdański kliniki "Invicta" na łamach dziennika.

Tylko w gdańskiej klinice od połowy 2013 roku zakwalifikowano do programu rządowego około tysiąca par. Do tej pory na świat przyszło w jego wyniku ponad 270 dzieci.

Czy Twoim zdaniem nowy minister zdrowia powinien zmienić ustawę o in vitro, tak żeby ta nie była finansowana do 2019 roku? Odpowiedz w sondzie "Menedżera Zdrowia" na podstronie: "ankiety"
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.