"Pigułka po": Połowa Polaków i ginekolog-położnik jedno, a ministerstwo zdrowia drugie

Udostępnij:
Ponad połowa obywateli Polski popiera dostęp do "pigułki po" dla osób pełnoletnich. Tak wynika z badania przeprowadzonego przez TNS Polska. Resort zdrowia rozważa jednak możliwość wycofania preparatu ze sprzedaży lub zakaz jego sprzedaży bez recepty. Co na to ginekolog-położnik?
– Wydłużenie drogi między potrzebą, a możliwością kupienia tego preparatu sprawi, że spadnie jego efektywność. Dostęp do lekarzy nie zawsze jest tak łatwy jak dostęp do aptek. W wielu przypadkach dodatkową barierą będzie kwestia finansowa, ponieważ trzeba będzie zapłacić także za wizytę u lekarza – mówi Grzegorz Południewski, ginekolog-położnik, o czym można przeczytać na stronie "Lifestyle.newseria.pl".

– Błędnym jest przekonanie, że "pigułka po" ma działanie wczesnoporonne. Przyjęcie jej w nawet w bardzo dużych ilościach nie spowoduje poronienia. Bywa, że ellaOne zarówno wśród pacjentek, jak i w środowisku lekarzy, mylona jest z inną pigułką, która rzeczywiście może służyć do poronień farmakologicznych, jednak to są dwa różne leki – tłumaczy Grzegorz Południewski.

Jak mówi "Newserii" Południewski, antykoncepcja bez względu na formę jest działaniem przeciw aborcji. Wprowadzenie "pigułki po" bez recepty na Węgrzech w latach 90. zmniejszyło liczbę zabiegów przerywania ciąży u młodych kobiet o 50 procent.

Trudniejszy dostęp do tej metody antykoncepcji awaryjnej może spowodować, że kobiety będą szukały rozwiązania w inny, także nielegalny sposób. W internecie można znaleźć liczne ogłoszenia na forach i stronach z ofertą środków wczesnoporonnych, które mogą być realnym zagrożeniem dla zdrowia i życia kobiet.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.