Grażyna Marks/Agencja Gazeta

Fiałek: Dlaczego wychodzimy na ulice? Po pieniądze dla pacjentów

Udostępnij:
W sobotę ulicami Warszawy przejdzie manifestacja przeciwko lekceważeniu ochrony zdrowia przez kolejne ekipy rządowe. Początek o godz. 13 przed siedzibą Ministerstwa Zdrowia. - Dlaczego wychodzimy na ulice? Po pieniądze dla pacjentów - wyjaśnia Bartosz Fiałek, lekarz rezydent ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL.
- Najkrócej mówiąc: sytuacja w publicznej opiece zdrowia jest zła. Cierpią pacjenci, lekarze pracują w dramatycznych warunkach. Ci pierwsi umierają w kolejkach, drudzy na dyżurach. Powód jest jeden: zbyt mało pieniędzy w systemie. Z tego niedofinansowania wynikają kolejki. Do reumatologa czeka się 8 miesięcy, do endokrynologa nawet 2 lata - mówi Fiałek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

- Domagaliśmy się, by rząd przekazywał na opiekę zdrowotną 6,8 proc. PKB w 2021 r. Usłyszeliśmy: nie da się. Stanęło na 6 proc. w 2024 r. To było dla nas do przyjęcia. Ale podpisując porozumienie, zakładaliśmy, że procent będzie liczony od PKB prognozowanego na dany rok. Tak się liczy wydatki np. w Ministerstwie Obrony. Ale nakłady na zdrowie resort policzył w stosunku do PKB sprzed dwóch lat. Jaka to różnica? To ponad 10 miliardów złotych rocznie! W tym roku nakłady mają wynieść 4,86 proc. PKB z 2017 r. Względem prognozowanego to tylko 4,37 proc. Pół procent z 2,2 bilionów złotych to potężna suma. - przypomina Fiałek.

- Zrobili was w jajo - komentuje "Gazeta Wyborcza".

- Nie nas, ale pacjentów! Bo to nie są pieniądze na nasze podwyżki, ale na skrócenie kolejek, oddziały ratunkowe, ambulatoryjną opiekę specjalistyczną i przychodnie. Gdyby te pieniądze były, dostępność do lekarzy by się zwiększyła. To pacjenci zostali oszukani, nie my -podsumowuje Fiałek.

Pikulska w rozmowie z "Polityką" o tym, że ludzie nie zdają sobie sprawy z rozmiarów zapaści w służbie zdrowia
- Każdy, kto pracuje w systemie ochrony zdrowia, wie, że to wytrzyma najwyżej kilka miesięcy - mówi Pikulska w rozmowie z "Polityką".

- Zostaliśmy oszukani. I to wszyscy, nie tylko lekarze, ale przede wszystkim pacjenci. Wtedy po głodówce lekarze podpisali porozumienie z rządem. Naszym głównym postulatem w głodowym proteście było podniesienie nakładów na zdrowie do 6,8 proc. PKB. Warto wciąż przypominać, że to niewiele większy wydatek niż roczny koszt programu 500+. Zgodziliśmy się na kompromis: władza obiecała stopniowe zwiększanie budżetu na zdrowie. Dziś już wiemy, że rząd nas zwiódł. Zastosował kreatywną księgowość, za podstawę wyliczeń przyjmując PKB i wydatki na zdrowie sprzed 2 lat. W ten sposób zaoszczędzono na zdrowiu obywateli ponad 7 mld zł. Więc wbrew zobowiązaniom nie przeznacza się więcej pieniędzy na ochronę zdrowia, tylko mniej - przyznaje Pikulska.

- Większość ludzi jest przekonana, że te pieniądze miały być przeznaczone na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek - informuje "Polityka".

- Nic podobnego - komentuje Pikulska. - Przecież to są inne budżety. Jasne, że rok temu walczyliśmy o podwyżki dla lekarzy. Zresztą te postulaty zostały częściowo zrealizowane. Natomiast główny postulat był i jest inny. Chodzi nam o zwiększenie finansowania ochrony zdrowia. To pieniądze na leczenie pacjentów, na diagnostykę, na szpitalne łóżka, na przychody, specjalistyczne, na wszystko. Jeśli tych pieniędzy nie będzie, to co się stanie? Pacjenci będą dalej umierać w kolejkach. I nie pomoże żaden triaż ani żadna reforma - wyjaśnia.

Czarnecki w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia" o nastrojach lekarzy
- Czujemy się oszukani, rozgoryczeni i nieusatysfakcjonowani tym, co robią przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia – dogadujemy się, jest porozumienie i chęć na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia, a okazuje się, że resort „kombinuje”, nie mówi wszystkiego, fragmenty umowy niekorzystne dla pacjentów ukrywa. To pokazuje jaki jest poziom kultury politycznej w Polsce. Jaki? Żaden. Rząd na każdym kroku chce nam podłożyć nogę - mówi Jan Czarnecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów, w rozmowie z "Menedżerem Zdrowia".

- Nastroje? Da się odczuć brak sił wśród starszego pokolenia lekarzy. Niestety, rozumiem to, postawa i działanie rządzących odbiera wszelką nadzieję na poprawę sytuacji. Ale podkreślę - to nie może ogółowi odbierać chęć do walki. Przecież stawką jest poprawa systemu w perspektywie wielu lat. Nie możemy się poddawać na ostatniej prostej - wyjaśnia Czarnecki.

Przeczytaj także: "Pikulska: Ludzie nie zdają sobie sprawy z rozmiarów zapaści w służbie zdrowia" i "6,8 proc. na sztandarach".

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.