Kozacka odsiecz, czyli resort chce ułatwień dla lekarzy spoza UE

Udostępnij:
Ministerstwo Zdrowia zamierza poluzować rygory pozwalające na pracę lekarzy spoza Unii Europejskiej w Polsce. W grę wchodzą ułatwienia przy nostryfikacji dyplomu i możliwość zatrudnienia lekarza pod nadzorem polskiego kolegi.
Czy to dobry pomysł? Jak robią to inni? Zapytaliśmy ekspertów, potencjalnych zainteresowanych.

Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali:
- Myślę, że tworzenie zachęt dla lekarzy zza granicy do pracy w Polsce to pomysł wart rozważenia. Nie wiem jednak, czy akurat pomysł luzowania wymagań dla nich jest najlepszy. Mam doświadczenia amerykańskie i muszę stwierdzić, że istnieje tam system zachęt dla zagranicznych lekarzy, ale jednocześnie stawiane kandydatom wymogi są twarde i rygorystyczne. Najpierw trudna nostryfikacja dyplomu, a potem w zasadzie każdy lekarz traktowany jest jak rezydent. Uczy się nie tylko zawodu medycznego, ale systemu pracy i specyfiki systemu. Prawda zarabia, ale niewiele i ma bardzo ograniczone uprawnienia. I nie sądzę byśmy w Polsce powinni rezygnować ze stawiania lekarzom zza granicy twardych wymagań.

Potrzebne są inne zachęty. W USA jest to perspektywa kariery i bardzo dobrych zarobków w przyszłości. W Polsce porównywalnych warunków zaproponować nie możemy. Moglibyśmy rozważyć co najwyżej rozwiązanie stosowane w Australii i Nowej Zelandii, gdzie lekarze specjaliści mogą liczyć na poluzowanie rygorów, ale pod nadzorem swoich kolegów po fachu – z nowego miejsca pracy. To jednak delikatna sprawa, bo sprawowanie takiego nadzoru to przecież dodatkowa praca wymagająca dodatkowego wynagrodzenia, jak i trudno byłoby tu rozważyć odpowiedzialność za ewentualne błędy lekarza – gościa.

Ewa Książek-Bator, członek zarządu Polskiej Federacji Szpitali:
- Nie chcę oceniać kwestii nostryfikacji dyplomu, czy wymogi stawiane lekarzom cudzoziemcom są zbyt wygórowane, czy nie. Z tego, co się orientuję znaczna część błędów popełnianych przez kandydatów wynika z nieznajomości języka polskiego. Tyle, że jak tu dopuścić lekarza nie znającego naszego języka do pracy w polskim szpitalu? Sądzę, że to nie do obejścia.

A sam pomysł, by lekarz cudzoziemiec przez jakiś czas traktowany był jak rezydent nie jest zły. Wymagać to musi zgody szpitala, ordynatora – to sposób na to, by taka ostateczna decyzja w tej sprawie była w pełni zindywidualizowana, rozpatrywana w każdym konkretnym przypadku przez szpital, przez ordynatora. To także kwestia zaufania do kandydata, bo przecież wiąże się z tym istotna odpowiedzialność, także prawna. Zastanawiam się jednak, czy perspektywa pracy w Polsce jest odpowiednio atrakcyjna dla lekarzy np. z Ukrainy. Dlaczego mieliby wybrać Polskę, a nie Niemcy – gdzie zarobki i warunki pracy są znacznie lepsze. Najtrudniejsze w podjęciu decyzji o emigracji jest postanowienie o opuszczenie dotychczasowego miejsca życia i pracy. Gdy już jest podjęta – zaczynają się rozważanie nad wyborem miejsca emigracji. I na tym etapie rozważań i podejmowania konkretnych decyzji przez kandydatów – mamy niewiele do zaoferowania.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.