Poszło o pieniądze pielęgniarek. Czy pretensje ratowników to początek ogólnopolskiego konfliktu?

Udostępnij:
Ratownicy w opolskim pogotowiu ratunkowym zwrócili się o podwyżki do poziomu zarobków pielęgniarek. Nikt nie kwestionuje, że w pogotowiu robią miej więcej to samo. Tyle, że za niższe pieniądze.
- W Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego są 34 etaty pielęgniarskie oraz 75 etatów ratowników medycznych. I część pielęgniarek, i niektórzy ratownicy pracują w dyspozytorni pogotowia. Siedzą obok siebie, wykonują te same obowiązki, przyjmując zgłoszenia z telefonu alarmowego, decydują, która załoga pojedzie do którego zdarzenia, synchronizując ich pracę tak, by była jak najbardziej efektywna – opisuje „Gazeta Wyborcza”.

Zarabiają jednak inaczej. Pielęgniarki bowiem jakiś czas temu jako grupa zawodowa wywalczyły sobie podwyżki wynagrodzeń i zgodnie z rozporządzeniem poprzedniego ministra zdrowia Mariana Zembali właśnie otrzymają kolejne, drugie już 400 zł brutto z wynegocjowanej kwoty. Pensje ratowników tymczasem stoją w miejscu. Zwrócili się z tym problemem do dyrektora OCRM Dariusza Sołka.

- Byli u mnie, rozmawialiśmy. Rzeczywiście, widać tu jawną dyskryminację tej grupy zawodowej - przyznaje Dariusz Sołek. - Jednak jako szef placówki nic nie mogę zrobić. Pieniądze na podwyżki dla pielęgniarek dostaję jako osobną pulę, natomiast środki na podwyżki dla ratowników musiałbym wygospodarować z budżetu OCRM, a to jest po prostu niemożliwe – dodaje.

Jak podaje gazeta, dyspozytor pogotowia ze średnim stażem zarabia około 3,5 tys. zł brutto, w zależności od stażu pracy. Jeśli jest przy tym pielęgniarką czy pielęgniarzem, dostaje wynegocjowaną przez tę grupę zawodową podwyżkę. W ciągu dwóch lat różnica w wynagrodzeniu dyspozytorów sięgnie 1,6 tys. zł brutto.

Jak na razie opolscy ratownicy nie ogłosili żadnej akcji protestacyjnej, czekają na reakcję swoich szefów.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.