Wszystko o „Polityce lekowej”

Udostępnij:
Zaprezentowano „Politykę lekową na lata 2018–2022”. Dokument liczy łącznie 110 stron i jest pierwszym tak szczegółowym planem strategicznym dotyczącym leków – są w nim informację o przedziale wydatków na leki, planowanych zmianach dotyczących leków stosowanych w hemofilii oraz HIV. Jak oceniają go eksperci? Przedstawiamy szczegółowe analizy.
Dokument nakreśla działania rządu na cztery lata. – Celem polityki lekowej państwa jest zapewnienie pacjentom szerokiego dostępu do skutecznych i bezpiecznych leków oraz przejrzystego i racjonalnie działającego systemu refundacji leków – powiedział wiceminister Marcin Czech i przyznał, że pierwszym efektem polityki lekowej państwa ma być zmniejszenie zapadalności na choroby zakaźne. Wiceminister wyjaśnił, że choć dzięki szczepieniom prowadzonym w ostatnich dekadach choroby te zostały niemal całkowicie wyeliminowane, to jednak ostatnio znów stają się niebezpieczne. – W obliczu migracji ludności i rosnącej liczby dzieci, których się nie szczepi, jest konieczność wprowadzenia nowych rozwiązań w tej dziedzinie – dodał Czech.

Kolejnym celem, który wyznacza dokument, jest zapewnienie bezpieczeństwa lekowego obywateli, czyli między innymi zapewnienie pacjentom dostępu do nich w odpowiednim czasie i miejscu. Zagrożeniem, na które wskazuje „Polityka lekowa”, jest wywóz leków za granicę. Przeciwdziałać temu ma wzmocniony nadzór farmaceutyczny.

Czech przyznał, że wciąż niezadowalający jest dostęp chorych do niektórych terapii. Szczególnie chodzi o innowacyjne technologie lekowe. Ministerstwo Zdrowia w „Polityce lekowej państwa” stawia również na wzmocnienie krajowego przemysłu farmaceutycznego i budowę systemów informatycznych w opiece zdrowotnej.

Co o strategii sądzą eksperci? Przedstawiamy opinie.

Leszek Borkowski, były prezes Urzędu Rejestracji, prezes Fundacji Razem w Chorobie:
– W perspektywie roku 2050 zajdą znaczące zmiany w strukturze demograficznej naszego kraju, w rezultacie których Polacy staną się jednym z najstarszych społeczeństw w Europie. Trzy czwarte Polaków umiera z przyczyn krążeniowych i nowotworowych, dlatego trzeba położyć większy nacisk na profilaktykę i leczenie tych chorób. Wzrasta liczba pacjentów cierpiących na choroby ośrodkowego układu nerwowego, zarówno choroby neurodegeneracyjne, jak i psychiatryczne. Nastąpi także wzrost zapadalności rejestrowanej na cukrzycę, na którą już choruje ok. 3 mln osób w Polsce. Zachodzące procesy demograficzne prowadzą również do istotnych zmian epidemiologicznych w obszarze przewlekłych chorób układu oddechowego. Z wiekiem wzrasta częstość występowania chorób przewlekłych i nasila się zjawisko wielochorobowości. Jak wskazują badania, prawie 83 proc. osób powyżej 50. roku życia cierpi na przynajmniej jedno schorzenie o charakterze przewlekłym, a średnia liczba deklarowanych chorób wynosi 3 na jednego pacjenta.

W konsekwencji zmian oczekiwany jest wzrost konsumpcji leków. Wyzwaniem na kolejne lata będzie zatem zapewnienie większej podaży skutecznych i bezpiecznych leków, odpowiadających na potrzeby zdrowotne społeczeństwa, z uwzględnieniem możliwości finansowych płatnika.

To doskonale, że strategicznym celem polityki lekowej w odniesieniu do dostępności rynkowej jest zapewnienie bezpiecznych i skutecznych produktów leczniczych, dostępnych w odpowiednim miejscu i czasie dla każdego potrzebującego pacjenta. A teraz przejdźmy do szczegółów.

Idea profilaktyki pierwotnej realizowana jest przez szczepienia ochronne. Strategicznym celem polityki lekowej w kontekście szczepień jest zmniejszenie zapadalności na choroby zakaźne poprzez bezpieczną i skuteczną profilaktykę zakażeń. Ruchy antyszczepionkowe są silne po części z powodu braku wiedzy ich uczestników, ale także z powodu kunktatorskiej polityki w czasach przedwyborczych.

Resort zdrowia proponuje wprowadzenie systemowego wsparcia pacjentów, którzy doświadczają działań niepożądanych w związku ze szczepieniami w przypadku wystąpienia ciężkich odczynów poszczepiennych. Konieczne jest włączenie do porządku prawnego opiekuńczego świadczenia kompensacyjnego służącego bezpośredniemu wsparciu finansowemu rodzin oraz opiekunów osób małoletnich, u których wystąpiły działania niepożądane związane z przeprowadzeniem szczepień. Należy utworzyć Fundusz Kompensacyjny Narodowego Programu Szczepień Ochronnych.

W tym miejscu pytam, dlaczego niepożądane odczyny poszczepienne mają być lepiej zaopatrzone od działań niepożądanych pozostałych produktów leczniczych.

Polska ma potencjał do dalszego rozwoju rynku badań klinicznych związany z dużą populacją pacjentów, dobrze wykształconą kadrą medyczną, stosunkowo niskimi kosztami oraz rozwiniętym rynkiem CRO. Nasze możliwości w zakresie badań klinicznych nie są w pełni wykorzystane. Przyjmując jako wskaźnik liczbę badań klinicznych na milion mieszkańców, takie kraje jak Węgry czy Czechy realizują dwa razy więcej badań. Jako barierę dla zwiększenia liczby badań w Polsce firmy prowadzące badania kliniczne wskazują m.in. wydłużony czas rozpatrywania wniosku, niejednoznaczne zasady finansowania przez NFZ świadczeń dla pacjentów biorących udział w badaniu oraz rozbudowane wymagania dotyczące dokumentacji składanej wraz z wnioskiem o rozpoczęcie badania klinicznego.

Nie jestem zwolennikiem wzrostu liczby badań klinicznych I fazy w Polsce, ponieważ są to badania nieterapeutyczne. W badaniu I fazy liczba zdrowych ochotników lub chorych z określoną niewydolnością narządową wynosi do ok. 100 osób. Trwa ono kilkanaście miesięcy, na jego podstawie określa się bezpieczeństwo leku i ustala optymalne sposoby dawkowania. Każde badanie kliniczne produktu leczniczego jest eksperymentem biomedycznym na człowieku – uczestniku, z nieznanym finałem. Jego celem nie jest służenie pacjentowi. Badanie kliniczne nie jest sprawowaniem opieki medycznej służącej profilaktyce, zachowaniu, ratowaniu i poprawie zdrowia.

Z badań klinicznych II, III oraz IV fazy uczestnicy mogą odnosić – i czasami odnoszą –korzyści w postaci poprawy stanu zdrowia. Dlatego osobiście rozważałbym większą otwartość na badania kliniczne III i IV fazy z uchyleniem drzwi dla II fazy.

Badania niekomercyjne są ważne i potrzebne. Cichym problemem są wydatki na ubezpieczenia i inne koszty trudne do udźwignięcia przez uczelnie i samodzielne jednostki lecznicze.

Potrzebny jest konsensus w interesie uczestników badań klinicznych.Ciekawym rozwiązaniem może być powołanie Agencji Badań Medycznych, która będzie realizowała zadania z zakresu nauk medycznych i nauk o zdrowiu poprzez finansowanie i prowadzenie badań naukowych, w szczególności niekomercyjnych badań klinicznych, niekomercyjnych badań technologii medycznych oraz badań obserwacyjnych.

Proces wytwarzania produktów leczniczych i substancji czynnych jest objęty nadzorem, ale czy wystarczającym? Popatrzmy historycznie: afera z talidomidem, czynnikami krzepnięcia krwi, heparynami drobnocząsteczkowymi, walsartanem itd. Musimy uczyć się na błędach.

Państwowa Inspekcja Farmaceutyczna zapewnia właściwy poziom nadzoru w zakresie wytwarzania produktów leczniczych. Jeżeli było tak dobrze, to dlaczego kontrola NIK stwierdziła nieprawidłowości dotyczące wytwarzania i podawania pacjentom radiofarmaceutyków przeznaczonych do diagnostyki PET nieposiadających pozwolenia na dopuszczenie do obrotu oraz prowadzenie działalności polegającej na wytwarzaniu produktów leczniczych niezgodnie z wymaganiami ustawy Prawo farmaceutyczne? To dobrze, że utrzymanie standardów kontroli jakości i ich aktualizacja zgodnie z obowiązującym prawem nastąpi poprzez wprowadzenie zmiany w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie wymagań Dobrej Praktyki Wytwarzania.

W lutym 2017 r. ukazał się raport NIK, który m.in. opisuje skalę wyzwań w obszarze obrotu suplementami diety. Raport wskazuje na problemy związane z wprowadzaniem po raz pierwszy do obrotu suplementów diety, nadzorem nad ich jakością zdrowotną, a także niedostateczną edukacją, co skutkuje niewystarczającym poziomem wiedzy wśród konsumentów. 13 lutego 2017 r. po raz pierwszy od 10 lat zobaczyłem upublicznioną listę zakwestionowanych suplementów diety. Zadałem sobie trud i sprawdziłem, że wymienione pozycje hulały na rynku od dawna. Oznacza to, że nie były wcześniej należycie kontrolowane lub kontrole utajniono do czasu zgody Marsjan na ich ujawnienie. Aż trudno uwierzyć w ostatni argument, że Główna Inspekcja Sanitarna, której szef odpowiada gardłem za te sprawy, nic nie robiła.

W mojej opinii złe suplementy diety są takim samym zagrożeniem dla organizmu człowieka jak złe produkty lecznicze. To, że są wprowadzane na rynek inaczej niż leki, nie oznacza, że nie powinny być kontrolowane pod kątem zgodności składu z deklaracją oraz czystości wyrobu i jakości użytych składników, a także interakcji lekowych. Konieczny jest rejestr wprowadzonych na rynek suplementów diety zawierający: nazwę handlową, deklarowany skład, dawkę, datę wprowadzenia do obrotu, rodzaj opakowania, firmę wprowadzającą, miejsce wytwarzania. Dostęp do takiego rejestru winien być wolny od różnych ograniczeń.
W każdym kolejnym styczniu oczekuję na stronie GIS jawnej informacji o przeprowadzonych kontrolach w roku poprzedzającym, z utajnieniem jedynie danych wrażliwych stanowiących tajemnicę producenta.

Jednym z głównych celów i podstawowych zadań polityki lekowej państwa jest zapewnienie dostępności leków skutecznych i bezpiecznych.

W kontekście dostępności produktów leczniczych istotne jest, aby jak największa ilość produktów wytwarzana była na terytorium Polski. Silny krajowy przemysł farmaceutyczny ma również wpływ na parametry makroekonomiczne gospodarki, w tym PKB, a także wielkość eksportu.

Przemysł farmaceutyczny pełni zasadniczą funkcję w systemie ochrony zdrowia. Branża farmaceutyczna była jedną ze specjalizacji polskiej gospodarki w okresie funkcjonowania Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W okresie transformacji przeszła proces głębokiej restrukturyzacji i prywatyzacji. Dziś polski przemysł farmaceutyczny stoi przed wyzwaniem dołączenia do rewolucji biotechnologicznej, która zaszła na świecie w ostatnich dekadach. Branża farmaceutyczna powinna stać się jednym z filarów rozwoju polskiej gospodarki, co przyczyni się nie tylko do zapewnienia obywatelom wysokiego standardu opieki zdrowotnej, lecz także do korzystnego bilansu w handlu lekami ze światem.

Przemysł farmaceutyczny zlokalizowany w Polsce zabezpiecza głównie leczenie chorób populacyjnych, podczas gdy innowacyjne, drogie leki są produkowane poza granicami kraju. Dlatego wszelkie zapisy ustawowe powinny być rozsądnie przyjazne dla zagranicznych innowacyjnych firm farmaceutycznych. Dobre relacje to relacje partnerskie, oparte na zasadzie win–win.

W dokumencie Polityka lekowa państwa dostrzeżono to, co dotychczas niezwykle zręcznie ukrywano. Samowystarczalność Polski w zakresie produktów osoczopochodnych nie jest zagwarantowana w związku z przetwarzaniem za granicą nadwyżek osocza niewykorzystanego do celów klinicznych w Polsce oraz wytwarzaniem kosztownych produktów osoczopochodnych przez podmioty zagraniczne. Stan ten powoduje zależność publicznego systemu ochrony zdrowia od polityki zagranicznych wytwórców i importerów, a w konsekwencji rodzi ryzyko braku stabilności i pewności dostaw leków osoczopochodnych wytwarzanych za granicą.

Dostępność refundacyjna, czyli najgorętszy kartofel do wyciągnięcia z ogniska przez resort
Wiemy, że z leków finansowanych ze środków publicznych mogą korzystać osoby uprawnione. Niektórym grupom pacjentów przysługują uprawnienia szczególne, pozwalające na łatwiejszy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej, w tym do leków refundowanych.

Polityka lekowa państwa realizowana jest w szczególności poprzez zapewnienie pacjentom możliwości faktycznego korzystania z niezbędnej farmakoterapii. Finansowanie lub współfinansowanie leków ze środków publicznych służy uzyskaniu ich jak największej dostępności poprzez ograniczenie barier ekonomicznych wynikających z potencjalnie wysokich kosztów leczenia. Potrzeby zdrowotne społeczeństwa są realizowane poprzez współdziałanie państwa i obywateli w ponoszeniu ciężaru ekonomicznego terapii. Finansowanie leków ze środków publicznych odbywa się w ramach różnego rodzaju programów i inicjatyw finansowanych z różnych źródeł. Źródłami finansowania są Narodowy Fundusz Zdrowia, którego budżet jest wynikiem wpływu składki na ubezpieczenie zdrowotne, oraz Ministerstwo Zdrowia (budżet państwa), a także jednostki samorządu terytorialnego.

Z leków finansowanych ze środków publicznych mogą korzystać osoby uprawnione. Niektórym grupom pacjentów przysługują uprawnienia szczególne, pozwalające na łatwiejszy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej, w tym do leków refundowanych.

Leki finansowane ze środków publicznych są dostępne w aptece na receptę (tzw. leki refundowane), w programach lekowych, w katalogu chemioterapii, w ramach importu docelowego, ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL), programu szczepień obowiązkowych, programów polityki zdrowotnej (Krajowego Programu Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania AIDS, Narodowego Programu Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne), w warunkach stacjonarnych i podczas udzielania świadczeń gwarantowanych.

Niestety, kiedy porównamy skalę potrzeb z realizacją, to jest już mniej świetnie. Ciągle brakuje nam wielu doskonałych leków stosowanych od 5–10 lat poza granicami naszego kraju, a grupa pacjentów, którym udało się dostać do programów lekowych, jest ciągle zbyt mała.

Zwiększanie dostępności innowacyjnych terapii lekowych jest możliwe także dzięki wykorzystaniu instrumentów dzielenia ryzyka. Środki pochodzące z wykonania zapisów dotyczących dzielenia ryzyka obecnie nie są jednak włączane do całkowitego budżetu na refundację. Kwoty uzyskane z tego tytułu są przeznaczane na inne świadczenia opieki zdrowotnej finansowane przez NFZ, który dysponuje nimi na zasadach ogólnych. Rozwiązanie to powoduje, że uzyskane środki nie zasilają mechanizmu, dzięki któremu stały się dostępne i nie pozwalają na dalszą poprawę dostępności leków.

Systematycznie brakuje nam monitorowania skuteczności produktów leczniczych i zasadności finansowania poszczególnych leków ze środków publicznych. Powstaje pytanie, jak chcemy wprowadzić narzędzia finansowe umożliwiające wykorzystywanie mechanizmu płacenia za efekt zdrowotny, czyli nie w powiązaniu z podaniem leku pacjentowi, ale z uzyskaniem zakładanego efektu terapeutycznego.

Polityka lekowa państwa na lata 2018–2022 jest dobrym dokumentem, wymagającym zapewne poprawek po zamknięciu dyskusji środowiskowej. Gorąco zachęcam do zgłaszania uwag, bo to służy nam wszystkim.

Chwalę Ministerstwo Zdrowia za odwagę mówienia, że król jest nagi, i za wskazywanie, jak go przyodziać.
Szczególnie polecam dokument pracownikom organów centralnych i ciał kompetentnych, bo za chwilę będziemy pytać, jakie wnioski wyciągnięto, co poprawiono, a co nie i dlaczego.

Nie zgadzam się z opiniami, że jest to koncert pobożnych życzeń. To jest bolesna fotografia stanu wymagającego naprawy. Wytyczone kierunki są właściwe. Dokument musi żyć, być korygowany i stanowić kanwę rozliczeń jakości pracy nas wszystkich.

Krzysztof Łach, specjalista w zakresie refundacji, wyceny i market access dla technologii lekowych, realizator ukończonego projektu dotyczącego zastosowania oceny technologii medycznych w szpitalach w Europie, były asystent w Zakładzie Promocji Zdrowia Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum UJ w Krakowie:
– Wśród postulatów sprzyjających rozwojowi rynku leków refundowanych należy wyróżnić zasadę powiększenia całkowitego budżetu na refundację o środki niewykorzystane z poprzedniego roku i przychody z instrumentów dzielenie ryzyka. To postulat oparty przede wszystkim o zdrowy rozsądek i logikę, w której środki wydatkowane na konkretny cel, mają pozostać w ramach budżetu dedykowanego dla tego celu. W zasadzie idąc tym tropem, należałoby się w przyszłości zastanowić nad racjonalnym i opartym o dowody re–alokowaniem środków np. ze szpitalnictwa na refundację leków, o ile udowodnione zostaną oszczędności jakie wygeneruje stosowanie leku w zakresie redukowania świadczeń opieki szpitalnej czy jej intensywności, lub po prostu pobytu w szpitalu. Jest to jednak temat wrażliwy, wymagający zaangażowania szerszego grona interesariuszy systemu i zdecydowanie wykraczający poza wyłącznie politykę lekową, a więc musiałby by być ujęty w szerszej strategii dla zdrowia.

Zdecydowanie popieram również postulat przeglądu starszych molekuł pod względem ich efektywności klinicznej i ewentualne usuwanie z listy refundacyjnej celem zwolnienia środków na refundację nowych leków o udowodnionej wartości klinicznej i ekonomicznej. Pytanie tylko jaki model zostanie tutaj przyjęty. Sugerowałbym dokonanie skróconych/uproszczonych analiz tzw. rapid reviews korzystając z mieszanego modelu tj. sumptem AOTMiT, ale również zlecając analizy na zewnątrz upewniając się, że podmiot wykonujący przegląd dla danej molekuły nie ma konfliktu interesu polegającego na wykonaniu analizy dla tego lub konkurencyjnego produktu w ostatnich 5 latach. To rozwiązanie zapewni z jednej strony zbalansowanie dostępnych zasobów (nie sądzę, żeby AOTMiT miał zasoby ludzkie mogące sprostać rewizji setek starszych molekuł!) i bezstronność, która jest filarem HTA. Zwiększeniu wydajności takich przeglądów starszych molekuł sprzyjałoby zgrupowanie tych molekuł w klasy leków i dokonanie przeglądu zbiorczego dla takich klas. Bardzo pozytywnie również oceniam wprowadzenie systemu monitorowania leków będących w trakcie badań klinicznych tzw. horizon scanning. W tym postulacie brakuje mi określenia ‘obiecujących’ w kontekście leków.

Przejście z modelu reaktywnego (głównie rozpatrywanie wniosków refundacyjnych) do modelu bardziej proaktywnego (wczesna identyfikacja obiecujących leków) będzie korzystne, tylko wtedy, gdy najpierw jasno określimy wybrane priorytety zdrowotne dla konkretnych ram czasowych (np. na kolejne lata). Naturalnym liderem tego zadania wydaje się departament polityki lekowej, a wykonawcą AOTMiT. Niemożliwym natomiast jest „skanowanie horyzontu” bez określenia w jakich obszarach terapeutycznych szukamy leków, inaczej horyzont może okazać się bezkresny. Szukajmy tam, gdzie są deficyty, jakkolwiek je zdefiniujemy. Nieco rozczarowujące jest moim zdaniem potraktowane refundacji leków stosowanych w chorobach rzadkich i ultrarzadkich. To co naprawdę liczyłoby się tutaj to zmiana w zakresie efektwyności kosztowej i wpływu na budżet. Autorzy natomiast w sposób rozczarowująco nieprecyzyjny spekulują wprowadzenie Wielokryterialnej Analizy Decyzyjnej (MCDA) jako potencjalnego instrumentu do oceny leków sierocych. Jest to postulat bardzo mglisty, anty–przykład wręcz jak powinno się formułować cele, a moja krytyczna postawa podyktowana jest wyłącznie powierzchownym i niezdecydowanym podejściem do obszaru tak bardzo istotnego dla niewielkiej grupy pacjentów cierpiących na te obciążające choroby. Potwierdzeniem mojej opinii jest fakt nieuwzględnienia żadnej miary efektu dla tego celu. Należy docenić starania skoncentrowania się autorów na poprawie procesu refundacyjnego i m.in. jego przejrzystości. Niestety, brakuje skonkretyzowania tych celów i miary efektu podane są wybiórczo.

Obserwując doświadczenia Europejskie, jestem gorącym zwolennikiem wprowadzenia usługi merytorycznego wsparcia organu kompetentnego (tzw. scientific advice). Zwięzły opis tej usługi w dokumencie polityki lekowej sugeruje, że będzie ona ograniczona do wczesnego wsparcia tj. na etapie planowania fazy 3 badań klinicznych i będzie służyła raczej celom rejestracyjnym, niż refundacyjnym. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to upatruję w tym utraconą szansę synergii tej usługi z celami oceny technologii medycznych (HTA), która wspiera proces refundacyjny. Żaden duży producent leków innowacyjnych nie wprowadza przecież produktu na rynek nie upatrując szansy w refundacji. Skonsultowanie doboru komparatora, oraz punktów końcowych z organem rejestracyjnym, może okazać się niewystarczające, czy wręcz niewłaściwe z perspektywy płatnika, ponieważ organy te kierują się innymi kryteriami w podejmowaniu decyzji. O ile organ rejestracyjny zainteresowany jest jakością, absolutną skutecznością i bezpieczeństwem, to płatnik zainteresowany jest relatywną efektywnością kliniczną i kosztową (określaną jako czwarta bariera dostępu do rynku). Nawet jeśli przewiduje się funkcjonalne umiejscowienie usługi wsparcia przy Urzędzie Rejestracji, jest szansa na stworzenie usługi równoległej z HTA wzorem równoległych konsultacji EMA–HTA to jest między Europejską Agencją Leków, a agencjami HTA. Mam nadzieję, że ta szansa zostanie wykorzystana. Na postawie doświadczeń Europejskim sugerowałbym również ścisłe określenie jakiego typu zapytania formułować w procesie wsparcia merytorycznego. Sprawi to dopasowanie oczekiwań ze strony podmiotów odpowiedzialnych do możliwości organów świadczących te usługi.

Na koniec, uwaga techniczna dotycząca konstrukcji dokumentu, aczkolwiek pozostająca nie bez znaczenia, jeśli chodzi o możliwość osiągniecia celów strategicznych. Cele strategiczne określone w sześciu obszarach tematycznych poparte są wyczerpującym opisem stanu obecnego, diagnozą sytuacji i następującym po niej wyznaczeniem głównych wyzwań. Cele polityki lekowej, ogółem, dość dobrze wpisują się w koncepcję formułowania celów SMART tj. akronimu określającego charakterystykę celu tak aby był: konkretny (z ang. specific), mierzalny (z ang. measurable), możliwy do osiągnięcia (z ang. achievable), istotny (z ang. relevant), określony w czasie (z ang. time–bound). Wiele z celów strategicznych jest bardzo konkretnych np. „zwiększenie liczby badań klinicznych realizowanych w Polsce, w tym badań niekomercyjnych”. Ich możliwość osiągnięcia i mierzalność jest dość wyczerpująco ujęta przez, odpowiednio, określenie narzędzi i miary efektów.

Cele są zdecydowanie istotne – odzwierciedlają obszary powszechnej bolączki sytemu i są szansą odpowiedzi na wyzwania. Natomiast czego brakuje dla części z nich to brak skonkretyzowania, wybiórcze podanie miar efektu i całkowity brak ich określenia w czasie. Istotność tych celów mogłaby by być również stratyfikowana dalej ze względu na krytyczność dla osiągnięcia sukcesu w obszarach, które ulegną zmianie. Mam tu na myśli dalszą priorytetyzację tych celów ze względu na dostępne zasoby (w tym finansowe) i ramę czasową pozwalającą wyłonić cele krytyczne, ważne i pożądane. Nie możemy, w moim przekonaniu, nie brać pod uwagę dostępnych zasobów, i wcale nie mam na myśli tylko tych finansowych, ale również ludzkich, jako że przegląd starszych molekuł albo monitorowanie leków lub usługa wsparcia merytorycznego będzie wymagało naprawdę dużo pracy. A więc wracając do priorytetyzacji – cele krytyczne to te, które powinniśmy osiągnąć w ściśle określonej ramie czasowej i z dużym (elastycznym) nakładem zasobów. Cele ważne to te, które powinniśmy osiągnąć operując ściśle określonym zakresem dostępnych zasobów i zmienną ramą czasową. Cele pożądane, natomiast, to te, które powinniśmy osiągnąć operując zarówno zmiennym zakresem zasobów jak i zmienną ramą czasową. Innymi słowy, cele krytyczne powinniśmy osiągnąć „za wszelką cenę”. Cele ważne muszą operować w zakresie określonego (ograniczonego) zestawu zasobów, ale z większą elastycznością czasową co do osiągniecia tych celów, a cele pożądane będą tymi, co do których nie możemy być pewni ani zasobów, które możemy przeznaczyć na ich realizację, ani nie możemy jasno określić, kiedy możemy spodziewać się ich realizacji. W rzeczywistości ograniczonych zasobów i presji czasu, rekomenduję skorzystanie z powyższej priorytetyzacji tym, którzy będą ten plan wdrażać. Kryteria te wprowadzą przejrzystość i przede wszystkim uczciwość w stosunku do interesariuszy systemu oczekujących na zmiany w polityce lekowej.

Jeśli chcesz ściągnąć dokument, kliknij w: "Polityka lekowa państwa na lata 2018–2022".

Przeczytaj także: "Przyglądamy się najbardziej obiecującym lekom".

 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.